
Ks. Krzysztof Marcyński sac
Papież Franciszek od początku swojego pontyfikatu pisał Ewangelię gestami, nie tylko słowami. Jego styl komunikacji – prosty, obrazowy, pełen symbolicznych znaków i bliskości z człowiekiem – wyznaczył nową jakość i kompetencję komunikacyjną w papieskim głoszeniu. Od pierwszych słów: „dobrego wieczoru” z balkonu Bazyliki św. Piotra, przez wielkoczwartkowe liturgie w więzieniach, ustanowienie Światowego Dnia Dziadków i Osób Starszych oraz Światowego Dnia Ubogich, aż po ostatnie, na kilkanaście godzin przed śmiercią, wyjście do wiernych na Placu św. Piotra i błogosławieństwo Urbi et Orbi – Franciszek konsekwentnie przypominał, że wiary nie głosi się zza biurka, ale życiem. W epoce mediów społecznościowych jego przekaz był jasny: każda wojna to porażka, a miarą chrześcijaństwa pozostaje troska o najsłabszych.
Pontyfikat papieża Franciszka rozpoczął się w epoce dynamicznego rozwoju mediów społecznościowych – Facebooka, Twittera (obecnie X), TikToka i Instagrama. Gdy w 2016 roku Papież dołączył do społeczności Instagrama, w mniej niż 12 godzin ustanowił rekord, zdobywając niemal 1,5 miliona obserwujących. Franciszek dostrzegał w mediach społecznościowych nie tylko nowe przestrzenie dotarcia do ludzi tam, gdzie aktualnie żyją i komunikują się, ale także głęboko rozumiał, jak rozwijająca się w zawrotnym tempie mobilna technologia zmieniła nie tylko krajobraz medialny, lecz także filozofię samego komunikowania. Wkroczyliśmy bowiem w epokę silnie oddziałujących obrazów i krótkich filmików, migawek z codzienności, wielości aplikacji, natychmiastowego dostępu do informacji i jej szybkiego przekazu, skondensowanych komunikatów, presji na błyskawiczne emocjonalne zaangażowanie i reakcje, zmniejszonej uważności odbiorców i skracania dystansu między nadawcą a odbiorcą. To epoka obrazu, w którym jedno ujęcie potrafi powiedzieć więcej niż tysiąc słów.
Właśnie w ten zmieniający się pejzaż medialny papież Franciszek świadomie wpisał swój styl bycia papieżem – inkulturował Ewangelię, dokumenty i homilie w rytm współczesnego sposobu komunikowania. I w tej komunikacji okazał się niezwykle kompetentny. Franciszek od początku był zorientowany nie na nadawcę, lecz na odbiorcę – człowieka z telefonem w dłoni, podłączonego do sieci 24 godziny na dobę. Zrozumiał, że bez tej perspektywy nie da się dziś skutecznie i stosownie głosić Ewangelii, dlatego, kto chce zrozumieć papieża Franciszka, niech czyta przede wszystkim jego gesty, działania i decyzje – i porównuje je z Ewangelią i życiem Jezusa. „Głoście Ewangelię, a jeśli będzie trzeba – także słowami” – to słynne zdanie przypisywane św. Franciszkowi z Asyżu, wielokrotnie przywoływane przez zmarłego w poniedziałek zmartwychwstania Papieża. „Współczesny człowiek chętniej słucha świadków niż nauczycieli – a jeśli słucha nauczycieli, to dlatego, że są świadkami” – pisał Paweł VI w Evangelii nuntiandi. „Biada tym, którzy nie rozpoznają znaków czasu” – przestrzega Ewangelia. Te trzy myśli wydają się kluczem do zrozumienia papieskiego stylu Franciszka: świadectwo, wrażliwość na znaki czasu i głoszenie bardziej życiem niż słowem.
Już od pierwszych chwil po wyborze widać było jego charakterystyczny komunikacyjny kod: skromność, bliskość, ubóstwo, prostotę, autentyczność, peryferie, spontaniczność, skracanie dystansu i spotkanie z drugim człowiekiem. Ten kod komunikacyjny można było już odczytać od decyzji przyjęcia imienia Franciszek – gestu bezprecedensowego, który wyznaczył kierunek pontyfikatu – aż po uproszczony protokół pogrzebu, grób poza Watykanem i ostatnią wolę, by na nagrobku znalazło się tylko jedno słowo: „Franciszek”. W tym stylu komunikacyjnym pozostał wierny sobie aż do ostatnich chwil swojego życia na ziemi. To zatem nie było tylko chwilowe, jednorazowe, teatralne. To znaczy, że on nie mógł inaczej, że to był jego styl, to był on – papież z Argentyny.
Jeśli papież Franciszek przyjął wybór kolegium kardynałów na następcę św. Piotra w 2013 roku, to od początku widać było, że miał jasną wizję Kościoła na nasze czasy – wizję Kościoła w epoce obrazu, Kościoła, w którym znaczenie ma „bycie pierwszym wśród równych”. Franciszek zawsze wybierał najpierw komunikację przez czyny. To była jego zasada: mówić bardziej czynem niż słowem, bardziej niewerbalnie niż werbalnie, zgodnie z przekonaniem, że „słowa pouczają, a przykłady pociągają”.
Ten sposób bycia papieżem wyrażał się w osobistym uregulowaniu rachunku za hotel po wyborze na papieża, w rozmowie przez telefon ze zgwałconą kobietą z Argentyny, w spontanicznych odpowiedziach na pytania dziennikarzy na pokładzie samolotu czy decyzji na zamieszkanie nie w apartamentach papieskich, lecz w Domu św. Marty – bliżej ludzi – to mówiło więcej niż setki dokumentów. Także jako kardynał papież z Argentyny jeździł miejskim autobusem czy metrem, żeby czuć ludzi i być blisko nich, żeby widzieć ich twarze, reakcje, potrzeby. A przez ponad 12 lat papiestwa konsekwentny w swoim sposobie głoszenia Ewangelii: pokazać Ewangelię, nie tyle mówić o niej. Evangelii gaudium to wezwanie papieża Franciszka do duszpasterskiego nawrócenia, które nie ogranicza się jedynie do głoszenia Ewangelii, ale także do życia nią w sposób otwarty i inkluzyjny, reagując w sposób konkretny na wyzwania oraz potrzeby współczesnego świata. To zaproszenie, by nieustannie być zarówno uczniem, jak i misjonarzem, głosząc radość Ewangelii w każdej sytuacji. Ta programowa adhortacja papieża Franciszka, której treść znajduje potwierdzenie w jego czynach, stanowi wyraz zaangażowania w odnowę Kościoła.
Wszyscy jesteśmy braćmi – Fratelli tutti – bo wszyscy jesteśmy stworzeni przez Jedynego Boga Ojca. To wezwanie do nawrócenia w myśleniu i działaniu, że wszystkie ludy, narody i języki pochodzą od Boga i mają jednego Ojca, że „nie ma już Żyda ani poganina – wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie” (Ga 3, 28). Klerykalizm, wywyższanie się księży nad innymi, nazywał rakiem Kościoła i mocno przed nim przestrzegał. W oczach papieża Franciszka najważniejszym „dogmatem” Kościoła wydawał się być człowiek, ten konkretny, ten którego teraz spotykam i z którym teraz rozmawiam – to niejako spełnienie programowej encykliki Jana Pawła II Redemptor hominis, w której znajdują się słowa: „drogą Kościoła jest człowiek”. Styl Franciszkowy pontyfikatu to komunikacja wcielona, inkarnacyjna, teandryczna. Nie tyle wciągał ludzi siłą do nieba, ile sprowadzał Boga na ziemię – do ludzi, do ich codzienności, do ich biedy. Rozświetlał Ewangelią mroki życia, opatrywał nią rany świata, wlewał nadzieję płynącą z Ewangelii tam, gdzie panowała beznadzieja.
Amoris laetitia to apel: spotkaj człowieka tam, gdzie jest, bądź dla niego wsparciem, towarzyszem, świadkiem Bożego Miłosierdzia. Konfesjonał to nie sala tortur, ale pokój miłosierdzia, Kościół to nie gmach, instytucja, ale szpital polowy po bitwie, gdzie leczy się i ratuje ludzi żyjących na egzystencjalnych frontach, frontach codziennej życiowej walki. Wyjść z plebanii do ludzi, a nie czekać na nich w kościele, wyjść na peryferie, do biednych, skrzywdzonych, nie zamknąć się tylko do siebie, do silnych i bogatych. Jezus puka do drzwi Kościoła od wewnątrz, żeby Mu otworzyć i pozwolić wyjść do ludzi, żeby pachnieć owcami, słuchać ludzi, nie plotkować, bo plotkowanie to jest jak odzieranie ludzi ze skóry – to jego obrazy komunikowania. Homilia to nie medialny spektakl, ale czuła rozmowa matki z synem, jednocześnie krótka: 7–8 minut, żeby nie przysłonić innych części mszy św. i żeby nie uśpić ludzi, komunikować w stylu epoki: „jedna myśl, jeden obraz, jedna emocja”. Krótkość homilii na mszy św. kanonizacyjnej bł. Jana Pawła II i Jana XXIII była zaskoczeniem dla wielu i powodem krytyki, ale Franciszek to, czego nauczał sam stosował w praktyce.
Do tego stylu komunikacji papieża Franciszka należy również ustanowienie Światowego Dnia Dziadków i Osób Starszych – mocny gest wspierający międzypokoleniową więź i potrzebę dialogu pokoleń, tak bardzo potrzebną w społeczeństwie zdominowanym przez szybkie tempo, fragmentaryzację relacji, technologię i kult młodości. Nie mniej znaczący był ustanowiony przez niego Światowy Dzień Ubogich – wyraz wezwania: „Zawsze pamiętajcie o biednych”, które powtórzył zaraz po swoim wyborze. To także apel o bardziej sprawiedliwy podział zasobów świata. Franciszek wielokrotnie podkreślał, jak wiele jedzenia marnuje się każdego dnia i ile ludzkich istnień można by było uratować dzięki jego racjonalnemu gospodarowaniu, dlatego szedł do nich, do ubogich, na peryferie świata. Na takich też peryferiach geograficznych i egzystencjalnych mianował kolejnych biskupów i kardynałów.
Nie sposób pominąć jego mocnego, wielokrotnie powtarzanego przesłania: „Wojna jest porażką. Każda wojna jest porażką” – prostego, jednoznacznego i komunikacyjnie niezwykle silnego stwierdzenia, które najlepiej oddaje jego nieugięte zaangażowanie na rzecz pokoju i dialogu. Wymowne, że ostatni wpis papieża Franciszka w mediach społecznościowych, opublikowany w Niedzielę Zmartwychwstania 20 kwietnia 2025 roku, dotyczył właśnie tej sprawy: „Pokój jest możliwy” – napisał, apelując o natychmiastowe zaprzestanie przemocy. Zarówno jego słowa, jak i gesty konsekwentnie budowały mosty – między ludźmi, narodami, religiami i pokoleniami – otwierając przestrzeń dla nadziei w świecie podzielonym przez konflikty.
Zanim zatem ocenimy styl głoszenia Ewangelii papieża Franciszka, najpierw odczytajmy znaki, gesty, działania i decyzje, które nam zostawił. Papież ten mówił bardziej przez czyny i symbole niż przez słowa i teorie. Usiłował przekładać Ewangelię na życie – niczym tłumacz, który mierzy się z trudnym tekstem do przełożenia. Pokazywał naukę Jezusa poprzez styl komunikacji, który przypominał zasadę: „Jak w tej sytuacji zareagowałby Jezus – w epoce, w której żyjemy?”. To był Jego sposób głoszenia Ewangelii i zarządzania Kościołem.
W ten styl bycia Kościołem papieża Franciszka wpisywała się także jego spontaniczność, co sprawiało, że niekiedy wypowiadał się w sposób, który bywał niezrozumiany, nieprzyjmowany lub nawet krytykowany. To zejście do ludzi, bycie blisko nich, ta jego autentyczność, bezpośredniość i konsekwencja były także ceną, jaką płacił za taki sposób bycia papieżem. Reakcje i decyzje Franciszka często szły pod prąd naszych wyobrażeń i oczekiwań wobec papieża. A on nie rozpamiętywał naszej krytyki kierowanej pod swoim adresem ani nie zatrzymywał się nad zarzutami wobec swojego stylu – robił swoje, bo był wewnętrznie przekonany do takiej właśnie drogi. Był w tym autentyczny, uczciwy wobec siebie i wobec decyzji przyjęcia wyboru na papieża. Po prostu nie mógł postąpić inaczej. Nie tyle dostosował siebie do papiestwa, ile papiestwo wypełnił sobą – swoją wiarą w Boga, historią życia, doświadczeniami wyniesionymi z Argentyny: jako człowiek, dziecko, mężczyzna, ksiądz, jezuita, prowincjał, biskup i kardynał. On nie mógł inaczej być papieżem! Był w tym odważny i miał wizję Kościoła misyjnego, ciągle nowego, świeżego, wychodzącego do świata.
Bo trzeba mieć odwagę i wizję swojej misji, by będąc papieżem poprosić świeckich o błogosławieństwo: „Pobłogosławcie mnie i módlcie się za mnie, grzesznika” – nie dlatego, że pomylił role, ale dlatego, że wszyscy razem stanowimy Kościół, wspólnie podążający drogą za Duchem Świętym. To wspólnie, razem nazywa się synodalnością. Ten gest sam w sobie staje się lekcją – zaproszeniem do nowego stylu bycia Kościołem w dzisiejszym świecie; bo trzeba być odważnym i mieć wizję swojej misji, żeby będąc papieżem pozostać po konklawe w Domu św. Marty i nie zamieszkać w apartamentach papieskich nie dlatego, że to taniej czy drożej, tylko dlatego, żeby wyjść z plebanii do ludzi i być bliżej nich, bliżej ich spraw, bliżej ich trosk. To gest, który sam w sobie staje się lekcją – zaproszeniem do nowego stylu bycia Kościołem w dzisiejszym świecie; bo trzeba być odważnym i mieć wizję swojej misji, żeby udać się w Wielki Czwartek do więzienia na liturgię, a nie do Bazyliki św. Piotra nie dlatego, żeby wyróżnić się na siłę, tylko dlatego, żeby pójść na peryferie, do wykluczonych. To gest, który sam w sobie staje się lekcją – zaproszeniem do nowego stylu bycia Kościołem w dzisiejszym świecie; bo trzeba być odważnym i mieć wizję swojej misji, żeby pisać swoje encykliki, adhortacje, orędzia, listy językiem prostym, nie teologicznym – nie dlatego, że Franciszek nie umiał pisać teologicznie i naukowo, tylko dlatego, żeby trafić do jak najszerszego grona odbiorców. To gest, który sam w sobie staje się lekcją – zaproszeniem do nowego stylu bycia Kościołem w dzisiejszym świecie; bo trzeba mieć odwagę i jasną wizję swojej misji, by pierwsze słowa skierowane do wiernych po wyborze na papieża brzmiały po prostu: „Dobry wieczór”. Nie po to, by „zeświecczyć” Kościół, lecz by skrócić dystans i dać jasny sygnał: jestem jednym z was. To gest, który sam w sobie staje się lekcją – zaproszeniem do nowego stylu bycia Kościołem w dzisiejszym świecie.
Za tym wszystkim kryje się wizja Kościoła Franciszka, Franciszkowy sposób głoszenia Ewangelii, pokazywania współczesnemu światu Jezusa, bycia Kościołem dzisiaj. „Marzę o komunikacji, która jest pełna pasji, ciekawości i kompetencji, która wie, jak zanurzyć się w rzeczywistości, aby móc o niej opowiadać” i „marzę o komunikacji, która potrafi wyjść poza slogany i skupić się na osobach ubogich, ostatnich, migrantach, ofiarach wojen” – mówił do przedstawicieli Dykasterii ds. Komunikacji na progu Roku Jubileuszowego 2025 – Pielgrzymi Nadziei. „Choć świat wirtualnej komunikacji może być czymś pozytywnym, to jednak, gdy prowadzi do wyobcowania, może sprawić, że zapominamy o prostych gestach, takich jak podanie ręki”, powiedział papież Franciszek w 2018 roku. Komunikacja – Jego zdaniem – powinna pomagać budować mosty, nie mury, scalać ludzi i instytucje, wyciągać z samotności i prowadzić do kultury spotkania na żywo. Zawsze komunikacja wypływająca z serca na żywo jest bardziej ludzka i prowadząca do Boga, niż ta, która zamyka ludzi tylko w sieci, w bańkach informacyjnych wynikających z zimnych algorytmów sztucznej inteligencji.
To jest komunikacja społeczna papieża Franciszka w epoce obrazu i dynamicznych mediów społecznościowych. Papież Franciszek nie zmienił doktryny Kościoła, jak niektórzy twierdzili czy chcieli, ale na pewno zmienił melodię tej doktryny, sposób jej komunikowania. Papież Franciszek nie tyle mówił o Bogu – on Go pokazał. Komunikował Boga adekwatnie do świata, w którym przyszło Mu być papieżem.
By pomóc sobie odczytać komunikacyjny styl papieża Franciszka: jego znaki, gesty i decyzje warto sięgać do jego słów, tekstów, wypowiedzi, które pomagają nam odsłaniać sens jego działania.
Ks. Krzysztof Marcyński SAC jest profesorem uczelni, doktorem habilitowanym nauk społecznych w zakresie nauk o komunikacji społecznej i mediach w Instytucie Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.