
Od momentu wybuchu wojny na pełną skalę na Ukrainie jej ofiarom przekazywana jest papieska pomoc. Dostarczono już ponad 260 tirów żywności i odzieży, karetki pogotowia, samochody, mobilny szpital, sprzęt medyczny. Oprócz tych darów liczy się bliskość z tymi ludźmi - mówi mediom watykańskim kard. Konrad Krajewski, jałmużnik papieski, który osobiście dziewięciokrotnie wiózł dary na Ukrainę.
Wojciech Rogacin
Kard. Konrad Krajewski, jałmużnik papieski, od trzech lat przekazuje Ukraińcom pomoc od Ojca Świętego. Ostatnio odwiedził Ukrainę w czasie Bożego Narodzenia 2024 r. Zawiózł do Lwowa mobilny szpital – kamper z salą operacyjną, który może się przemieszczać, a przez to pomoc medyczna może szybciej dotrzeć do osób potrzebujących.
260 tirów pomocy
„Można oczywiście tę pomoc oszacować w liczbach” – mówi Mediom Watykańskim kard. Krajewski. Dodaje jednak, że ważna jest zarówno pomoc wymierna, jak i niewymierna.
Pomoc wymierna, to ponad 260 tirów, w których były przede wszystkim żywność i ubrania, zbierane w samym Rzymie oraz głównie we Włoszech. „Włosi są bardzo hojni” – podkreśla kard. Krajewski. „260 tirów przez trzy lata wojny to dużo, zwłaszcza że trzeba dostarczyć te produkty na odległość, nawet do 4 tysięcy kilometrów” – dodaje papieski jałmużnik.
Podkreśla jednocześnie znaczenie pomocy niewymiernej, którą - przede wszystkim z punktu widzenia człowieka wierzącego - jest to, że Papież podczas wszystkich audiencji od trzech lat modli się w intencji Ukrainy. „Przypomina w ten sposób wszystkim, by nie zapomnieć o tym kraju, który został tak brutalnie potraktowany trzy lata temu” – zauważa kard. Krajewski.
Modlitwa Papieża za ukraińskie rodziny, za okaleczonych, za tych, którzy przebywają w szpitalach, oraz za tych, którzy giną codziennie, to jest pomoc bezpośrednia człowieka wierzącego. „To jest także przypominanie światu, że nie należy „zmęczyć się” tą wojną i że nasza pamięć jest również pomocą dla Ukraińców” – dodaje kardynał.
Pomoc ratująca życie
Za wsparciem i modlitwą musi iść działanie. Jak informuje jałmużnik papieski, rodzaj przekazywanej pomocy materialnej od Papieża zależy od zgłoszeń napływających z Ukrainy – czy to od nuncjusza, czy bezpośrednio od biskupów, czy Caritasu. „W minione Boże Narodzenie zawiozłem sześć ekografów – to jest sprzęt bardzo potrzebny, służący do pierwszych badań, na podstawie których można później przeprowadzać operacje. Zostały one rozmieszczone w szpitalach, które zostały zbombardowane i nie miały sprzętu” – opowiada kard. Krajewski.
„Podobnie, przekazałem i zaprowadziłem do Lwowa bardzo przydatny samochód z salą operacyjną. Miejscowy Caritas decyduje, dokąd ten sprzęt ma trafić. Na ogół trafia on w region wojny, gdzie bezpośrednio giną ludzie i gdzie są zbombardowane struktury sanitarne” – dodaje jałmużnik papieski.
Przypomina, że papieska pomoc to także dostarczenie od początku wojny kilku karetek ratunkowych oraz samochodów, którymi można było wywozić rannych z terenów wojennych. „Za każdym razem Ojciec Święty chciał, żebym jechał osobiście, bo liczy się obecność, nie tylko samo dostarczenie niezbędnej pomocy. Te samochody, szczególnie karetki, ratują życie. Papież jest za życiem. To jest czysta Ewangelia. I dlatego kiedy przywoziłem te karetki do Lwowa, Kijowa czy Charkowa, były one wówczas symbolem mówiącym, jak bardzo Papież troszczy się o tych ludzi, wysyłając im sprzęt do ratowania życia” – przekonuje kardynał.
Bliskość, współczucie i czułość
Podczas rozmowy z Vatican News kard. Krajewski podkreśla, że w niesieniu pomocy innym należy kierować się stylem działania Boga, jaki kiedyś opisał Franciszek. Według Ojca Świętego, ten styl wyznaczają postawy bliskości, współczucia i czułości.
„Z bliskości wynika właśnie fakt, że Papież chce, bym jechał osobiście z pomocą. Z kolei postawa współczucia wynika z naśladowania Jezusa, który na pustkowiu nie odesłał słuchającej go rzeszy ludzi głodnymi, dokonał cudu rozmnożenia chleba, ale dokonał go poprzez ręce apostołów. Zatem, kiedy ludzie są w potrzebie, to jeżeli żyjemy logiką Ewangelii, pomagamy drugiemu człowiekowi” – wyjaśnia kard. Krajewski.
Co się zaś tyczy czułości, „chodzi o bycie pośród tych ludzi w sposób delikatny i przekazywanie im darów w ten sposób, aby ten dar przywracał im godność. Nie chodzi o rzucenie komuś ubrań czy jedzenia, by sobie je zabrano. Chodzi o taki sposób przekazania tych darów, który pokaże, że płyną one z serca” – dodaje kard. Konrad Krajewski.
Pokazać, że Papież jest z nimi
Tym też papieski jałmużnik kierował się, gdy w Wigilię ubiegłego roku, kiedy po długotrwałej podróży dostarczył mobilny szpital na Ukrainę, wyruszył z Kijowa pociągiem 800 kilometrów do Charkowa, by z tamtejszą wspólnotą, stale narażoną na bombardowania i ataki, spędzić ten szczególny wieczór w roku.
„Wsiadłem w pociąg w Kijowie, dojechałem do Charkowa w godzinach popołudniowych. Spędziłem Wigilię z księżmi, z siostrami, żołnierzami, ze wszystkimi, którzy mogli być obecni. Spożyliśmy wspólnie posiłek, a o 23 wsiadłem w pociąg powrotny do Kijowa” – opowiada kardynał. „To było szalone. To jest przejechanych 1600 kilometrów w czasie 24 godzin, przy tym pociągi są zaciemnione i jest to niebezpieczne. Jednak wydawałoby się, że to zrobiłby Jezus i to zrobiłby Papież, bo Papież naśladuje Jezusa. Liczy się obecność” – podkreśla kardynał.
„Ważne było świadectwo, że Papież o nich myśli i wysłał kogoś 4 tysiące kilometrów od Watykanu, żeby spędził z nimi pięć godzin i wrócił” – dodaje jałmużnik papieski.
Ofiarność Włochów wobec Ukrainy
Ze wruszeniem kard. Krajewski opowiada też o niezwykłej ofiarności Włochów, którzy na apel w internecie o ubrania termiczne dla Ukraińców na zimę ofiarowali dwa tiry takich ubrań. One też mogły ratować życie, bowiem ludzie na terenach przyfrontowych często muszą opuszczać swoje domy w 20-stopniowym mrozie.
„Zaproponowałem Włochom, żeby oddali używaną odzież termiczną, a w to miejsce kupili sobie nową. I proszę sobie wyobrazić, że nie dostaliśmy prawie żadnych ubrań używanych, tylko niemal wszystkie były nowe. Dostawaliśmy je z całych Włoch. Magazyny tutaj na Watykanie pękały w szwach. Ja prosiłem o jedną podkoszulkę, ale kiedy już ktoś kupował, to kupował kilka. To jest właśnie ta czułość, o której mówi Papież” – dodaje kard. Krajewski.
Pomoc i bliskość będą trwać
Sam w ciągu trzech lat wojny dziewięciokrotnie zawoził dary na Ukrainę. Były one przekazywane wszystkim – i katolikom, i grekokatolikom, prawosławnym – należącym do patriarchatu rosyjskiego i do patriarchatu ukraińskiego.
Kardynał zapewnia, że pomoc Papieża trwać będzie także po zakończeniu wojny, którego wszyscy tak oczekują. Jej rodzaj będzie uzależniony od nowej sytuacji.
Na pewno natomiast Ukraińcy mogą być pewni, że są bliscy Papieżowi, pomimo odległości ponad 3 tysięcy kilometrów.