· Watykan ·

2 XII — Przemówienie do Konferencji Państw Stron Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu ( cop 28)

Działajmy na rzecz kultury życia, a nie śmierci

Participants walk past a COP28 sign at the Expo City during the United Nations climate summit in ...
03 stycznia 2024

30 listopada rozpoczęła się w Dubaju 28. Konferencja Państw Stron Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych poświęcona problemom zmian klimatu — cop28 , która trwała do 12 grudnia. Przewidziany był udział w niej Papieża Franciszka, który ze względu na problemy zdrowotne musiał zrezygnować z podróży. Stolicę Apostolską reprezentował Sekretarz Stanu kard. Pietro Parolin, który 2 grudnia odczytał przygotowane na tę okazję przemówienie Papieża. W ramach Konferencji został utworzony przez Program Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Środowiska ( unep ) i Muzułmańską Radę Starszych (Muslim Council of Elders) we współpracy z kilkoma organizacjami religijnymi międzywyznaniowy Pawilon Wiary, mający na celu m.in. promowanie współpracy między przedstawicielami religii a globalnymi decydentami. Na jego inaugurację 3 grudnia Ojciec Święty skierował przesłanie w formie wideo, a przygotowane z tej okazji jego przemówienie odczytał kard. Pietro Parolin. Poniżej zamieszczamy przemówienie
z 2 grudnia oraz przesłanie wideo i słowa pozdrowienia Ojca Świętego.

Panie Przewodniczący, Panie Sekretarzu Generalny Narodów Zjednoczonych, dostojni Szefowie państw i rządów, Panie i Panowie!

Niestety, nie mogę być wśród was, jak bym pragnął, ale jestem z wami, ponieważ czas nagli. Jestem z wami, ponieważ teraz, jak nigdy dotąd, przyszłość wszystkich zależy od teraźniejszości, jaką wybierzemy. Jestem z wami, ponieważ dewastacja stworzenia jest zniewagą Boga, grzechem nie tylko osobistym, ale strukturalnym, który ciąży na istotach ludzkich, zwłaszcza na najsłabszych, poważnym niebezpieczeństwem, które zagraża wszystkim i może wywołać konflikt między pokoleniami. Jestem z wami, ponieważ zmiany klimatyczne są «globalnym problemem społecznym, który jest ściśle związany z godnością ludzkiego życia» (por. adhort. apost. Laudate Deum, 3). Jestem z wami, aby zadać pytanie, na które winniśmy odpowiedzieć teraz: czy działamy na rzecz kultury życia, czy też śmierci? Proszę was z całego serca: wybierzmy życie, wybierzmy przyszłość! Wsłuchajmy się w jęki ziemi, usłyszmy krzyk ubogich, nadstawmy ucha na nadzieje młodych i marzenia dzieci! Spoczywa na nas wielka odpowiedzialność — zapewnienie, żeby nie byli pozbawieni przyszłości.

Powszechnie wiadomo, że dokonujące się zmiany klimatyczne wynikają z globalnego ocieplenia, spowodowanego głównie wzrostem ilości gazów cieplarnianych w atmosferze, co z kolei jest wynikiem działalności człowieka, która w ostatnich dziesięcioleciach stała się dla ekosystemu nie do uniesienia. Ambicja produkowania i posiadania przerodziła się w obsesję, doprowadzając do bezgranicznej chciwości, co spowodowało, że środowisko stało się przedmiotem niepohamowanej eksploatacji. «Oszalały klimat» — brzmi jak ostrzeżenie, by powstrzymać to delirium wszechmocy. Uznajmy na powrót pokornie i odważnie naszą ograniczoność, co jest jedynym sposobem, aby żyć w pełni.

Co jest przeszkodą na tej drodze? Istniejące między nami podziały. Ale świat, cały połączony, jak nasz współczesny, nie może być niepołączony u tych, którzy nim rządzą, przy międzynarodowych negocjacjach, które «nie mogą znacząco postępować z powodu stanowiska krajów, które wyżej stawiają własne interesy narodowe niż globalne dobro wspólne» (enc. Laudato sì’, 169). Jesteśmy świadkami sztywnych, jeśli nie nieugiętych stanowisk, które mają tendencję do ochrony własnych dochodów oraz swoich firm, czasami usprawiedliwiając się tym, co inni robili w przeszłości, z okresowym przerzucaniem odpowiedzialności. Ale zadanie, któremu dziś musimy sprostać, nie dotyczy wczoraj, ale dotyczy jutra; jutra, które, czy tego chcemy czy nie, albo będzie należało do wszystkich, albo go nie będzie.

Szczególnie uderzające są próby zrzucania odpowiedzialności na licznych ubogich i na liczbę urodzeń. Są to tabu, które należy stanowczo obalić. To nie wina ubogich, ponieważ niemal połowa świata, uboższa, jest odpowiedzialna za zaledwie 10 procent emisji zanieczyszczeń, podczas gdy różnica między nielicznymi zamożnymi a wieloma potrzebującymi nigdy nie była tak ogromna. Są oni w rzeczywistości ofiarami tego, co się dzieje: pomyślmy o rdzennej ludności, o wylesianiu, o dramacie głodu, o niepewności w zakresie dostępu do wody i żywności, o wymuszonych falach migracyjnych. A narodziny nie są problemem, ale bogactwem — nie są przeciwko życiu, ale są dla życia, podczas gdy pewne wzorce ideologiczne i praktyczne, narzucane rodzinom i ludności w aksamitnych rękawiczkach, stanowią prawdziwą kolonizację. Nie powinien ucierpieć rozwój tak wielu krajów, już obciążonych uciążliwymi długami gospodarczymi; należy raczej rozważyć wpływ nielicznych krajów, odpowiedzialnych za niepokojący dług ekologiczny wobec tak wielu innych (por. tamże, 51-52). Słuszne byłoby znalezienie odpowiednich sposobów na umorzenie długów finansowych, które obciążają różne narody, również w świetle długu ekologicznego wobec nich.

Panie i panowie, pozwólcie, że w imieniu wspólnego domu, który zamieszkujemy, zwrócę się do was jak do braci i sióstr, aby zadać pytanie: jaka jest droga wyjścia? Ta, którą podążacie w tych dniach — droga wspólnoty, multilateralizm. Rzeczywiście, «świat staje się tak wielobiegunowy, a jednocześnie tak bardzo złożony, że do skutecznej współpracy potrzebne są inne ramy. Nie wystarczy myśleć o równowadze sił (...) jest to kwestia ustanowienia powszechnych i skutecznych zasad» (Laudate Deum, 42). W tym sensie niepokojące jest to, że ociepleniu planety towarzyszy ogólne oziębienie multilateralizmu, rosnąca nieufność do wspólnoty międzynarodowej, utrata «wspólnej świadomości tego, iż stanowią (...) jedną rodzinę narodów» (por. św. Jan Paweł ii , przemówienie do Zgromadzenia Ogólnego Organizacji Narodów Zjednoczonych z okazji 50. rocznicy jej powstania, Nowy Jork, 5 października 1995 r., 14). Niezbędne jest odbudowanie zaufania, będącego podstawą multilateralizmu.

Dotyczy to zarówno troski o stworzenie, jak i pokoju — są to najbardziej palące i powiązane ze sobą kwestie. Ileż energii ludzkość marnuje na liczne trwające obecnie wojny, jak w Izraelu i w Palestynie, na Ukrainie i w wielu regionach świata — konflikty, które nie rozwiążą problemów, lecz je pogłębią! Ile zasobów marnowanych jest na zbrojenia, które niszczą życie i rujnują wspólny dom! Ponawiam propozycję: «z pieniędzy, wykorzystywanych na broń i inne wydatki wojskowe, stwórzmy Światowy Fundusz na rzecz ostatecznego wyeliminowania głodu» (enc. Fratelli tutti, 262; por. św. Paweł vi , enc. Populorum progressio, 51) i prowadzenia działań wspierających zrównoważony rozwój krajów najuboższych, przeciwdziałając zmianom klimatycznym.

Zadaniem tego pokolenia jest wysłuchiwanie narodów, młodzieży i dzieci, aby położyć podwaliny pod nowy multilateralizm. Dlaczego nie zacząć właśnie od wspólnego domu? Zmiany klimatyczne sygnalizują konieczność zmiany politycznej. Wyjdźmy z ciasnoty partykularyzmów i nacjonalizmów — to wzorce z przeszłości. Przyjmijmy alternatywną, wspólną wizję — umożliwi ona ekologiczne nawrócenie, ponieważ «nie ma trwałych zmian bez zmian kulturowych» (Laudate Deum, 70). Zapewniam odnośnie do tego o zaangażowaniu i wsparciu Kościoła katolickiego, który jest szczególnie aktywny w zakresie edukacji i podnoszenia świadomości na rzecz wspólnego uczestnictwa, a także promowania stylów życia, ponieważ odpowiedzialność spoczywa na wszystkich, a odpowiedzialność każdego jest fundamentalna.

Siostry i bracia, niezbędna jest zmiana tempa, nie częściowa zmiana kursu, ale nowy sposób wspólnego postępowania. Jeśli na drodze walki ze zmianami klimatycznymi, która rozpoczęła się w Rio de Janeiro w 1992 r., porozumienie paryskie oznaczało «nowy początek» (tamże, 47), to teraz musimy podjąć tę drogę na nowo. Trzeba dać konkretny znak nadziei. Niech ten cop będzie punktem zwrotnym; niech ukaże wyraźną i namacalną wolę polityczną, prowadzącą do zdecydowanego przyspieszenia transformacji ekologicznej, poprzez formy, które miałyby trzy cechy — byłyby «skuteczne, wiążące i mogły być łatwo monitorowane» (tamże, 59). I byłyby realizowane w czterech obszarach: efektywności energetycznej, odnawialnych źródeł energii, eliminacji paliw kopalnych oraz edukacji na rzecz stylu życia mniej zależnego od paliw kopalnych.

Proszę, idźmy naprzód, nie cofajmy się. Powszechnie wiadomo, że różne porozumienia i podjęte zobowiązania «miały niski poziom realizacji. Nie ustanowiono bowiem odpowiednich mechanizmów monitoringu, okresowego przeglądu i sankcji w wypadku naruszenia postanowień» (Laudato si’, 167). Chodzi tutaj o to, by dłużej nie zwlekać, by wdrażać, a nie tylko pragnąć dobra waszych dzieci, waszych obywateli, waszych krajów, naszego świata. Bądźcie architektami polityki, która dawałaby konkretne i spójne odpowiedzi, ukazując szlachetność roli, jaką odgrywacie, godność służby, którą pełnicie. Bo do tego służy władza — żeby służyć. I na nic się nie zda zachowywanie dziś władzy, która jutro będzie wspominana jako niezdolna do interwencji, kiedy było to pilne i konieczne (por. tamże, 60). Historia będzie wam za to wdzięczna. Podobnie jak społeczeństwa, w których żyjecie, w których istnieje nikczemny podział na «grupy kibiców» — katastrofistów i obojętnych, radykalnych ekologów i negujących zmiany klimatu... Bezużyteczne jest wchodzenie do ugrupowań. W tym przypadku, podobnie jak w sprawie pokoju, nie prowadzi to do żadnego rozwiązania. Środkiem zaradczym jest dobra polityka: jeśli ze szczytu przyjdzie przykład konkretności i spójności, przyniesie to korzyści oddolne, gdzie tak wielu, zwłaszcza ludzi młodych, już angażuje się w krzewienie troski o wspólny dom.

Niech rok 2024 będzie punktem zwrotnym. Chciałbym, aby dobrym znakiem było wydarzenie z 1224 roku. W owym roku Franciszek z Asyżu napisał Pieśń słoneczną. Uczynił to po nocy spędzonej w cierpieniu fizycznym, był już całkowicie niewidomy. Po tamtej nocy zmagań, pokrzepiony przez doświadczenie duchowe, wychwalał Najwyższego za te stworzenia, których już nie widział, ale które uważał za braci i siostry, ponieważ pochodziły od tego samego Ojca i były dzielone z innymi mężczyznami i kobietami. Natchnione poczucie braterstwa doprowadziło go zatem do przekształcenia cierpienia w uwielbienie, a trudności w zaangażowanie. Wkrótce potem dodał werset, w którym wychwalał Boga za tych, którzy przebaczają, a uczynił to, aby rozstrzygnąć — z powodzeniem! — gorszący spór między miejscowym podestą a biskupem. Także ja, który noszę imię Franciszek, żarliwym tonem modlitwy chciałbym wam powiedzieć: porzućmy podziały i połączmy siły! I z Bożą pomocą wyjdźmy z nocy wojen i dewastacji środowiska, aby przekształcić wspólną przyszłość w jutrzenkę światła. Dziękuję.