· Watykan ·

3 XI — Homilia podczas Mszy św. za Papieża Benedykta xvi oraz kardynałów i biskupów zmarłych w ciągu ostatniego roku

Małość jest drogą, która prowadzi do nieba

 Małość jest drogą, która prowadzi do nieba  POL-011
22 listopada 2023

W piątek rano 3 listopada Ojciec Święty przewodniczył Eucharystii przy ołtarzu katedry Bazyliki Watykańskiej. Msza św. została odprawiona za zmarłego 31 grudnia 2022 r. Papieża Benedykta xvi oraz za kardynałów, arcybiskupów i biskupów, którzy odeszli do Pana w ciągu ostatniego roku. Poniżej zamieszczamy tekst homilii wygłoszonej przez Papieża Franciszka.

Jezus udaje się do Nain, uczniowie i «tłum wielki» podążają wraz z Nim (por. Łk 7, 11). Gdy zbliża się do bramy miasta, widzi inny orszak, który wyrusza w przeciwnym kierunku, aby pochować jedynego syna owdowiałej matki. Ewangelia mówi: «Na jej widok Pan zlitował się nad nią» (Łk 7, 13). Jezus zobaczył i ogarnęło Go współczucie. Benedykt xvi , którego dzisiaj wspominamy, wraz ze zmarłymi w ciągu roku kardynałami i biskupami, napisał w swojej pierwszej encyklice, że programem Jezusa jest «serce, które widzi» (Deus caritas est, 31). Ile razy przypominał nam, że wiara nie jest przede wszystkim ideą, którą należy zrozumieć lub moralnością, którą należy przyjąć, lecz Osobą, którą trzeba spotkać, Jezusem Chrystusem — Jego serce bije dla nas mocno, Jego spojrzenie jest współczujące w obliczu naszego cierpienia.

Pan zatrzymuje się w obliczu bólu spowodowanego tą śmiercią. Ciekawe jest to, że właśnie przy tej okazji po raz pierwszy Ewangelia św. Łukasza przypisuje Jezusowi tytuł «Pan»: «Pan zlitował się nad nią». Jest nazwany Panem — to znaczy Bogiem, który panuje nad wszystkim — właśnie w akcie współczucia dla owdowiałej matki, która wraz z jedynym synem straciła powód do życia. Oto nasz Bóg, którego boskość jaśnieje w kontakcie z naszymi nieszczęściami, ponieważ Jego serce jest współczujące. Wskrzeszenie tego syna, dar życia, który zwycięża śmierć, wypływa właśnie stąd: ze współczucia Pana, który wzrusza się w obliczu naszego największego nieszczęścia, śmierci. Jakże ważne jest, aby przekazać to współczujące spojrzenie osobom, które przeżywają cierpienie z powodu śmierci ich bliskich!

Współczucie Jezusa ma pewną cechę: jest konkretne. Jak mówi Ewangelia, «przystąpił i dotknął się mar» (por. Łk 7, 14). Dotykanie trumny zmarłego niczemu nie służyło. Co więcej, w tamtych czasach uważano to za gest nieczysty, który kalał tego, kto go dokonywał. Ale Jezus nie przejmuje się tym, Jego współczucie usuwa dystanse i sprawia, że staje się bliski. To jest styl Boga, który polega na bliskości, współczuciu i czułości. I używaniu niewielu słów. Chrystus nie głosi kazań na temat śmierci, ale mówi tej matce jedynie: «Nie płacz» (Łk 7, 13). Dlaczego? Czy może płacz to coś złego? Nie. Sam Jezus płacze w Ewangeliach. Ale tej mamie powiedział: nie płacz, ponieważ przy Panu łzy nie trwają wiecznie, mają kres. On jest Bogiem, który, jak prorokuje Pismo, «zniszczy śmierć» i «otrze z oczu wszelką łzę» (Iz 25, 8; por. Ap 21, 4). Uczynił nasze łzy swoimi, aby nam je otrzeć.

Oto współczucie Pana, które wskrzesza owego młodzieńca. Jezus czyni to, w przeciwieństwie do innych cudów, nie pytając nawet matki, czy ma wiarę. Dlaczego uczynił tak niezwykły i rzadki cud? Ponieważ w tym przypadku chodzi o sierotę i wdowę, których Biblia wskazuje, wraz z cudzoziemcem, jako najbardziej samotnych i opuszczonych, którzy nie mogą pokładać ufności w nikim innym, jak tylko w Bogu. Wdowa, sierota, cudzoziemiec. Dlatego są oni najbliżsi i najdrożsi Panu. Nie można być bliskim i drogim Bogu, odrzucając ich, którzy cieszą się Jego ochroną i szczególnym upodobaniem, i którzy przyjmą nas w niebie. Wdowa, sierota i cudzoziemiec.

Patrząc na nich, otrzymujemy ważną lekcję, którą streszczę w dzisiejszym drugim słowie: pokora. Sierota i wdowa są bowiem pokorni par excellence, tymi, którzy pokładając całą nadzieję w Panu, a nie w sobie, umieścili centrum swego życia w Bogu — nie polegają na własnych siłach, lecz na Tym, który troszczy się o nich. Ci, którzy odrzucają wszelką pychę samowystarczalności, uznają że potrzebują Boga i ufają Mu, oni są pokorni. I to właśnie ci ubodzy w duchu objawiają nam małość, która jest tak miła Panu, drogę, która prowadzi do nieba. Bóg szuka ludzi pokornych, którzy pokładają nadzieję w Nim, a nie w sobie i własnych planach. Bracia i siostry, to jest chrześcijańska pokora: nie jest jedną z wielu cnót, ale podstawową dyspozycją życia: wierzyć, że potrzebujemy Boga i zrobić Mu miejsce, pokładając w Nim całą ufność. To jest chrześcijańska pokora.

Bóg miłuje pokorę, ponieważ ona umożliwia Mu współdziałanie z nami. Co więcej, Bóg miłuje pokorę, ponieważ sam jest pokorny. Zstępuje do nas, uniża się; nie narzuca się, pozostawia przestrzeń. Bóg jest nie tylko pokornyjest pokorą. «Ty jesteś pokorą, Panie», tak modlił się św. Franciszek z Asyżu (por. Uwielbienie Boga Najwyższego, 6: ff 261). Pomyślmy o Ojcu, którego imię odnosi się w pełni do Syna, a nie do Niego samego, i o Synu, którego imię odnosi się w pełni do Ojca. Bóg miłuje tych, którzy usuwają siebie z centrum, którzy nie są centrum wszystkiego, miłuje właśnie pokornych: tych, którzy są do Niego najbardziej podobni. To dlatego «kto się uniża, będzie wywyższony» (Łk 14, 11), jak mówi Jezus. Lubię przypominać pierwsze słowa Papieża Benedykta: «pokorny robotnik w winnicy Pańskiej». Tak, chrześcijanin, zwłaszcza papież, kardynałowie, biskupi, są wezwani do bycia pokornymi robotnikami: do służenia, a nie do tego, aby im służono; do myślenia najpierw o owocach winnicy Pana, a nie o własnych. Jakże pięknie jest wyrzec się samego siebie dla Kościoła Jezusowego!

Bracia, siostry, prośmy Boga o współczujące spojrzenie i pokorne serce. Niestrudzenie prośmy Go o to, ponieważ właśnie na drodze współczucia i pokory, Pan daje nam swoje życie, które zwycięża śmierć. Módlmy się też za naszych drogich zmarłych braci. Ich serca były pasterskie, współczujące i pokorne, ponieważ sensem ich życia był Pan. Niech w Nim znajdą wieczny pokój. Niech radują się z Maryją, którą Pan wywyższył i wejrzał na Jej uniżenie (por. Łk 1, 48).