· Watykan ·

Przesłanie do uczestników IV spotkania «The Economy of Francesco»

Ekonomia, która zabija, wyklucza, zanieczyszcza, jest wypaczeniem

 Ekonomia, która zabija, wyklucza, zanieczyszcza, jest wypaczeniem  POL-011
22 listopada 2023

W dniach od 6 do 8 października po raz czwarty odbywało się w Asyżu oraz w formie online spotkanie pod hasłem «The Economy of Francesco» (Ekonomia Franciszka). Do jego uczestników Papież skierował następujące przesłanie:

Umiłowani młodzi!

Miło jest znów zobaczyć was po roku od spotkania w Asyżu i dowiedzieć się, że kontynuujecie owocnie, z entuzjazmem i zaangażowaniem waszą pracę na rzecz ożywienia gospodarki.

Słyszeliście często, jak mówiłem, że rzeczywistość przewyższa ideę ( eg 217-237). Jednak idee inspirują, a jest jedna, która mnie fascynuje od czasów, kiedy byłem młodym studentem teologii. Po łacinie nazywa się coincidentia oppositorum, czyli zbieżność przeciwieństw. Zgodnie z tą ideą, rzeczywistość składa się z przeciwstawnych biegunów, z par, które są w stosunku do siebie w sprzeczności. Niektóre przykłady to wielkość i małość, łaska i wolność, sprawiedliwość i miłość itd. Co zrobić z tymi przeciwieństwami? Można oczywiście próbować wybrać jedno z dwóch i wyeliminować drugie. Albo też, jak sugerowali autorzy, których studiowałem, można by, starając się pogodzić przeciwieństwa, dokonać syntezy, unikając unicestwienia jednego lub drugiego bieguna, żeby znaleźć rozwiązanie na wyższym poziomie, gdzie jednak napięcie nie byłoby wyeliminowane.

Drodzy młodzi, każda teoria jest częściowa, ograniczona, nie może rościć sobie pretensji do ogarnięcia czy całkowitego zlikwidowania przeciwieństw. Taki jest również każdy projekt ludzki. Rzeczywistość zawsze się wymyka. Wówczas jako młodemu jezuicie ta idea jedności przeciwieństw wydawała mi się skutecznym paradygmatem dla zrozumienia roli Kościoła w historii. Jednak, jeśli się dobrze nad tym zastanowicie, jest przydatna do zrozumienia, co dzieje się w dzisiejszej gospodarce. Również w gospodarce jest duże i małe, ubóstwo i bogactwo oraz tak wiele innych przeciwieństw. Ekonomia to stragany na targu, jak i centra międzynarodowych finansów; istnieje gospodarka konkretna, którą tworzą twarze, spojrzenia, osoby, małe banki i przedsiębiorstwa, i istnieje ekonomia tak wielka, że wydaje się abstrakcyjna — międzynarodowych korporacji, państw, banków, funduszy inwestycyjnych; istnieje ekonomia pieniądza, bonusów i bardzo wysokich zarobków obok ekonomii troski, międzyludzkich relacji, wynagrodzeń zbyt niskich, żeby można było dobrze żyć. Gdzie jest zbieżność tych przeciwieństw? Znajduje się ona w autentycznej naturze ekonomii — ma być miejscem integracji i współpracy, nieprzerwanego generowania wartości, które należy tworzyć i udostępniać innym. Małe potrzebuje dużego, konkret — abstrakcji, umowa — daru, ubóstwo — dzielenia się bogactwem.

Jednak — nie zapominajcie o tym — istnieją przeciwieństwa, które wcale nie rodzą harmonii. Ekonomia, która zabija, nie jest zbieżna z ekonomią, która pozwala żyć; ekonomia ogromnych bogactw dla nielicznych nie zgadza się wewnętrznie ze zbyt dużą liczbą ubogich, którzy nie mają jak żyć; gigantyczny biznes handlu bronią nigdy nie będzie miał nic wspólnego z ekonomią pokoju; ekonomia, która zanieczyszcza i niszczy planetę, nie daje się połączyć w żaden sposób z tą, która ją szanuje i chroni.

Właśnie w świadomości tego tkwi istota nowej ekonomii, na rzecz której się angażujecie. Ekonomia, która zabija, która wyklucza, która zanieczyszcza, która powoduje wojnę, nie jest ekonomią; inni nazywają ją ekonomią, ale jest to tylko pustka, nieobecność, jest to choroba, wypaczenie ekonomii jako takiej i jej powołania. Broń produkowana i sprzedawana w celach wojennych, zyski osiągane kosztem najsłabszych i bezbronnych, jak ci, którzy opuszczają własną ziemię, by szukać lepszej przyszłości, eksploatacja zasobów i społeczeństw, która okrada z ziemi i zdrowia — to wszystko nie jest ekonomią, nie jest dobrym biegunem rzeczywistości, który należy utrzymać. To jest tylko nadużycie, przemoc, to jest jedynie drapieżny porządek, od którego trzeba uwolnić ludzkość.

Chciałbym wam przedstawić drugą myśl, która jest mi bardzo bliska, związaną z tym, co wam przed chwilą powiedziałem na temat wewnętrznych napięć w ekonomii — ekonomia ziemi i ekonomia drogi. Ekonomia ziemi wynika z pierwszego znaczenia słowa ekonomia, mianowicie — dbałości o dom. Dom to nie tylko miejsce fizyczne, gdzie żyjemy, ale są nim nasza wspólnota, nasze relacje, miasta, w których mieszkamy, nasze korzenie. A w szerszym znaczeniu domem jest cały świat, jedyny, jaki mamy, powierzony nam wszystkim. Przez sam fakt, że się urodziliśmy, jesteśmy powołani do tego, by stać się strażnikami tego wspólnego domu, a zatem braćmi i siostrami wszystkich mieszkańców ziemi. Zajmowanie się ekonomią oznacza zatroszczenie się o wspólny dom, a nie będzie to możliwe, jeżeli nasze oczy nie będą wprawione do tego, żeby patrzeć na świat, poczynając od peryferii — spojrzenia wykluczonych, ostatnich. Do tej pory dominującym spojrzeniem na dom było spojrzenie mężczyzn, męskie, na ogół z zachodu i z północy świata. Przez wieki pomijaliśmy — między innymi — spojrzenie kobiet; gdyby były obecne, ukazywałyby nam mniej towarów, a więcej relacji, mniej pieniędzy, a więcej dzielenia, więcej uwagi poświęcanej tym, którzy mają, i tym, którzy nie mają, więcej realizmu, a mniej abstrakcji, więcej treści, a mniej plotek. Nie możemy już dłużej wykluczać odmiennych spojrzeń z praktyki i z teorii ekonomicznej, jak również z życia Kościoła. Dlatego szczególnie raduje mnie widok, jak wiele młodych kobiet uczestniczy w Ekonomii Franciszka. Integralna ekonomia to ta, którą tworzy się z ubogimi i dla ubogich — we wszystkich formach współczesnego ubóstwa — wykluczonymi, niewidocznymi, tymi, którzy nie mają głosu, żeby ich usłyszano. Musimy być tam, na obrzeżach historii i egzystencji, a w przypadku tych, którzy poświęcają się studiowaniu ekonomii — także na peryferiach myśli, które są nie mniej ważne. A zatem zadajcie sobie pytanie: jakie są współcześnie peryferie ekonomii jako nauki? Nie wystarcza myślenie o i na rzecz ubogich, ale trzeba myśleć z ubogimi, z wykluczonymi. Również w teologii zbyt często «studiowaliśmy ubogich», ale niewiele uczyliśmy się ‘z ubogimi’ — muszą stać się oni z przedmiotu nauki podmiotami, bowiem każdy człowiek ma historie do opowiedzenia, ma przemyślenia na temat świata; pierwszym ubóstwem ubogich jest wykluczenie z możliwości wypowiedzenia się, wykluczanie z samej możliwości wyrażenia myśli potraktowanej na poważnie. Chodzi o godność i szacunek, których zbyt często się odmawia.

Oto zatem ekonomia drogi. Jeżeli popatrzymy na doświadczenie Jezusa i pierwszych uczniów, jest to doświadczenie «Syna Człowieczego, który nie ma gdzie głowy położyć» (por. Łk 9). Jednym z najstarszych sposobów, w jaki określano chrześcijan, było: «ci, którzy są w drodze». A kiedy Franciszek z Asyżu, tak bardzo nam bliski, rozpoczął swoją rewolucję, również ekonomiczną, w imię samej Ewangelii, stał się żebrakiem, tułaczem — wyruszył w drogę, opuszczając dom swojego ojca Bernardone. Jaka jest zatem droga dla tych, którzy chcą odnowić gospodarkę od korzeni? Droga pielgrzymów jest od zawsze ryzykowna, są na niej zaufanie i bezbronność. Ten, kto ją podejmuje, musi szybko uznać swoją zależność od innych w trakcie wędrówki; rozumiecie zatem, że również ekonomia jest żebraczką u innych dyscyplin i dziedzin wiedzy. I tak jak pielgrzym wie, że jego wędrówka będzie pełna kurzu, podobnie i wy wiecie, że wspólne dobro wymaga zaangażowania, które brudzi ręce. Tylko ubrudzone ręce umieją zmieniać ziemię — sprawiedliwością się żyje, miłość się wciela w życie i, będąc solidarni w wyzwaniach, trwa się w nich odważnie. Bycie ekonomistami i przedsiębiorcami «Franciszkowymi» dziś oznacza obowiązkowo bycie kobietami i mężczyznami pokoju — nie dawanie sobie pokoju dla spokoju.

Drodzy młodzi, nie bójcie się napięć i konfliktów, starajcie się w nich być obecni i je humanizować każdego dnia. Powierzam wam zadanie strzeżenia wspólnego domu i zdobywania się na odwagę wędrowania.

Jest to trudne, ale wiem, że wy możecie temu podołać, gdyż już to robicie. Wiem, że nie jest sprawą natychmiastową włączenie waszych wysiłków i dzielenie się waszymi marzeniami w waszych Kościołach i w realiach gospodarczych terytoriów, które zamieszkujecie. Rzeczywistość wydaje się już ukształtowana, często nieprzepuszczalna, niczym grunt, na który od zbyt długiego czasu nie pada deszcz. Niech nie zabraknie wam cierpliwości i przedsiębiorczości, abyście dali się poznać i abyście nawiązywali stopniowo coraz trwalsze i owocniejsze relacje. Pragnienie nowego świata jest powszechniejsze, niżby się wydawało. Nie zamykajcie się w sobie — oazy na pustyni są miejscami, do których wszyscy powinni mieć dostęp, skrzyżowaniami dróg, gdzie można się zatrzymać i skąd można na nowo wyruszyć odmienionym. Bądźcie zatem otwarci i z determinacją i entuzjazmem szukajcie waszych kolegów, waszych biskupów i waszych rodaków. A w tym, powtarzam wam, niech będą z wami ubodzy. Dajcie głos i nadajcie kształt ludowi, bo konkretność ekonomii i rozwiązań, które studiujecie i eksperymentujecie, dotyczy życia wszystkich. Jest dla was więcej miejsca, niżby się dziś wydawało. Proszę was zatem, abyście byli aktywnie zjednoczeni, budując wokół zagadnień operacyjnych prawdziwe mosty między kontynentami, które definitywnie wyprowadzą ludzkość z epoki kolonializmu i nierówności. Nadajcie oblicza, treść i projekty powszechnemu braterstwu. Bądźcie pionierami integralnego rozwoju człowieka, wychodząc od życia gospodarczego i przedsiębiorczego.

Ufam wam i, nie zapominajcie o tym nigdy, kocham was.

Franciszek