· Watykan ·

Przedmowa do książki Aury Miguel «Um Longo Caminho até Lisboa»

«Zależy mi» — ŚDM jako antidotum na obojętność

 «Zależy mi» —  śdm  jako antidotum  na obojętność  POL-007
07 sierpnia 2023

4 maja w Portugalii ukazała się książka pochodzącej z tego kraju dziennikarki Aury Miguel, zatytułowana «Um Longo Caminho até Lisboa» (Długa droga do Lizbony), do której przedmowę napisał Papież Franciszek. Poniżej publikujemy tekst przedmowy w języku polskim.

Wciąż mam przed oczami i w sercu ogromny tłum młodych ludzi, który dziesięć lat temu, w lipcu, powitał mnie w Rio de Janeiro. Tamte przejazdy papamobilem od twierdzy wojskowej, gdzie wylądował helikopter, do miejsca spotkań i celebracji w Copacabanie, pozostaną na zawsze w mojej pamięci — porywający entuzjazm młodych ludzi, którzy wymachiwali flagami, czapkami, koszulkami, częstowali mnie mate, otoczyli swoim uściskiem nowego Biskupa Rzymu, który przybył, aby wypełnić zobowiązanie złożone przez jego poprzednika. To było niezapomniane doświadczenie.

Pierwszą podróżą zagraniczną mojego pontyfikatu, podobnie jak Benedykta xvi , była podróż z okazji Światowych Dni Młodzieży — w moim przypadku w Rio de Janeiro, w przypadku Papieża Ratzingera w 2005 r. w Kolonii, a więc w jego ojczyźnie. Wówczas również on zasiadał na Stolicy Piotrowej od kilku miesięcy. Obaj zostaliśmy, można powiedzieć, «wprowadzeni» na szlak, który wytyczył św. Jan Paweł ii , kierując się intuicją podpowiedzianą przez Ducha Świętego.

śdm były i nadal są ważnym wydarzeniem w życiu młodzieży, wielu młodych ludzi, a początkowe natchnienie, którym kierował się nasz ukochany Papież Wojtyła, nie osłabło. Wręcz przeciwnie, zachodzące zmiany epokowe, których doświadczamy mniej lub bardziej świadomie, stanowią wyzwanie także i przede wszystkim dla młodszych pokoleń.

Tak zwanym «cyfrowym tubylcom», młodym naszych czasów, na co dzień grozi niebezpieczeństwo samoizolacji, przeżywania znacznej części swojego życia w środowisku wirtualnym, padając ofiarą agresywnego rynku, który rodzi fałszywe potrzeby. Wraz z pandemią covid i doświadczeniem lockdownu to niebezpieczeństwo stało się jeszcze większe. Wyjście z domu, wyruszenie w podróż z kolegami, silne doświadczenia słuchania i modlitwy, połączone z chwilami świętowania, i robienie tego razem, sprawiają, że momenty te stają się cenne w życiu każdego.

Wielokrotnie zachęcałem młodych ludzi, aby nie przesiadywali na balkonie [balconear], patrząc na toczące się życie z perspektywy obserwatorów, którzy się nie wtrącają, którzy nie brudzą sobie rąk, którzy odgradzają się ekranem smartfona czy komputera od reszty świata. Wielokrotnie powtarzałem im, by nie byli «kanapową młodzieżą», by nie dali się uśpić tym, którzy mają interes w tym, by ich ogłupić i otumanić. Młodość jest marzeniem, jest otwieraniem się na rzeczywistość, jest odkrywaniem tego, co jest naprawdę ważne w życiu, jest walką o to, by to zdobyć, jest otwieraniem się na intensywne i prawdziwe relacje, jest angażowaniem się z innymi i dla innych.

Ks. Lorenzo Milani w swojej pracy wychowawcy powtarzał te piękne słowa: «I care», «Obchodzi mnie, zależy mi…». Dziś, po straszliwym doświadczeniu pandemii, która w dramatyczny sposób postawiła nas wszystkich w obliczu faktu, że nie jesteśmy panami naszego życia i naszego losu i że możemy ocalić się tylko razem, świat pogrążył się w wirze wojny i zbrojeń. Wyścigu zbrojeń, który wydaje się nie do zatrzymania i który może doprowadzić nas do samozniszczenia. Wojna, toczona przeciwko udręczonej Ukrainie, krwawa wojna w sercu chrześcijańskiej Europy jest tylko jednym z wielu fragmentów trzeciej wojny światowej, która niestety rozpoczęła się wiele lat temu. Tak wiele wojen nadal pozostaje zapomnianych, tak wiele konfliktów, nadal stosuje się tak wiele trudnej do opisania przemocy.

Do czego to wszystko wzywa młodych ludzi? Do czego są powołani, ze swoją energią, swoimi wizjami przyszłości, swoim entuzjazmem? Są wezwani do mówienia: «We care», zależy nam, obchodzi nas to, co dzieje się na świecie, cierpienie tych, którzy wychodzą z domu i ryzykują, że już do niego nie wrócą, los tak wielu rówieśników, którzy urodzili się i dorastali w obozach dla uchodźców, życie tak wielu młodych ludzi, którzy, uciekając przed wojnami i prześladowaniami czy po prostu w poszukiwaniu środków do życia, przeprawiają się przez Morze Śródziemne i giną pochłonięci w głębinach.

Zależy nam, obchodzi nas los milionów ludzi, wielu dzieci, nie mających wody, jedzenia, opieki medycznej, podczas gdy rządzący wydają się prześcigać w tym, kto wyda więcej na wyrafinowane zbrojenia. Zależy nam i obchodzą nas ci, którzy cierpią w ciszy naszych miast i potrzebują, aby ich przyjęto i wysłuchano. Zależy nam i obchodzi nas los planety, na której żyjemy i której mamy strzec, aby przekazać ją tym, którzy nadejdą po nas. Zależy nam i obchodzi nas wszystko, także środowisko cyfrowe, w którym jesteśmy zanurzeni, a które musimy zmieniać i czynić coraz bardziej ludzkim.

Światowe Dni Młodzieży były antidotum na «przesiadywanie na balkonie», na uśpienie, które skłania do wybierania kanapy, na brak zainteresowania. Zaangażowały pokolenia kobiet i mężczyzn, pobudziły ich, poruszyły, rzuciły im wyzwanie. Oczywiście, nie wystarczy przeżyć jakieś «mocne» doświadczenie, jeśli nie jest to potem pielęgnowane, jeśli nie znajduje żyznego gruntu, aby mogło się utrzymać i rozwijać. śdm to wydarzenie łaski, które przebudza, poszerza horyzonty, wzmacnia pragnienia serca, pomaga marzyć, sięgać wzrokiem dalej. To zasiane ziarno, które może przynieść dobre owoce. Potrzebujemy więc dzisiaj bystrych młodych ludzi, którzy pragną odpowiedzieć na Boże marzenie, interesować się innymi. Młodych, którzy odkrywają radość i piękno życia poświęconego Chrystusowi, w służbie innym, najbiedniejszym, cierpiącym.

Myślałem o tym wszystkim, przewracając strony tej pięknej książki, napisanej przez Aurę Miguel, dziennikarkę Rádio Renascença, która jako reporterka uczestniczyła we wszystkich Światowych Dniach Młodzieży. Właściwie to nie, nie wszystkich. Jak sama powiedziała mi w samolocie wiozącym nas do Rio de Janeiro w lipcu 2013 r., przeżyła je wszystkie z wyjątkiem pierwszego, które odbywało się w Argentynie, w Buenos Aires, w 1987 r. Odpowiedziałem jej, że był to jedyny Światowy Dzień Młodzieży, w którym uczestniczyłem ja.

W książce Aury podoba mi się sposób przedstawienia śdm w kontekście czasów, z zachowaniem chronologii głównych wydarzeń na świecie i w Kościele. Podoba mi się bardzo również fakt, że sednem tej historii jest to, co ona, jako dziennikarka, jako obserwatorka i jako osoba wierząca, wyniosła z tych doświadczeń — osobiste uczestnictwo jest nieporównywalne z obserwowaniem na odległość, nawet jeśli czyta się lub ogląda wszystko w telewizji.

W Orędziu na Dzień Środków Społecznego Przekazu 2021 r. zachęcałem dziennikarzy do zdzierania podeszew butów, ponieważ każdy dobry przekaz, każda prawdziwa informacja opiera się na osobistym spotkaniu z rzeczywistością, z sytuacjami, z ludźmi. Aura to robiła, i cenne jest to, jak oddaje nam te doświadczenia. Zawód dziennikarza nie polega na obserwowaniu wydarzeń z zewnątrz i tylko jałowym ich analizujowaniu. Ten, kto przekazuje i informuje, pozwala, by uderzyła go rzeczywistość, z którą się spotyka, i dlatego jest w stanie ją opowiadać, wywołując zainteresowanie u swoich słuchaczy i czytelników. Tylko ci, którzy pozwolili się zafascynować i wzruszyć, wywołują fascynację i wzruszenie u tego, kto słucha i kto czyta.

Życzę wszystkim czytelnikom tej książki, aby poprzez jej strony poznali lub odkryli na nowo piękno i bogactwo doświadczenia Światowych Dni Młodzieży oraz przeżyli Światowy Dzień Młodzieży w Lizbonie w 2023 r. z radością i wdzięcznością wobec Pana. Pierwszy, który Aura Miguel będzie mogła śledzić bez konieczności podróżowania po całym świecie, ponieważ po tak wielu latach odbędzie się on w jej kraju i jej mieście.