· Watykan ·

Przychodzę, Boże, pełnić Twoją wolę

annunciazione 1.jpg
24 marca 2023

„Wyobraź sobie, na przykład, że zacząłeś się zamartwiać zachowaniem psów w twoim mieście. Warczały one gremialnie na wszystkich gości, gryzły listonoszy, robiły dookoła bałagan i nie chciały się nauczyć żadnego porządku. Ale ty bardzo kochałeś psy. Więc zrezygnowałeś z własnego ciała, a twój umysł umieściłeś w ciele psa, aby nauczyć psy innego, szlachetniejszego sposobu życia. Sprowadziło to na ciebie spore upokorzenie. Miałeś przecież umysł, który przekraczał możliwości organizmu zwierzęcego. Miałeś umysł, który mógłby badać gwiazdy, a musiałeś posługiwać się jedynie instynktem. Mogłeś przedtem mówić, a teraz musiałeś szczekać. I jeszcze jedno upokorzenie – do końca życia życie z psami, którym na dodatek wcale na tobie nie zależało. W końcu psy zbuntowały się przeciwko tobie, ponieważ byłeś inny. Zagryzły cię i rozerwały na kawałki”.

Zapożyczam od sławnego, amerykańskiego arcybiskupa Fultona Sheena to wstrząsające porównanie, bo ono pozwala nam choć trochę zrozumieć szaleństwo Zwiastowania Pańskiego, szaleństwo Bożej miłości, która popchnęła Boga do tego, by zrobić to, co zrobił, by stać się człowiekiem dla nas i dla naszego zbawienia. Tak, Bóg, poczynając się w łonie Maryi, pokonał większą odległość, niż my musielibyśmy pokonać, gdybyśmy stali się psami.

Zanim nadeszła pełnia czasów, pobożny lud Izraela czytał teksty Biblii i między innymi Psalm 113, a tam i te słowa: „Któż jest jak nasz Pan Bóg, co siedzibę ma w górze, co w dół spogląda na niebo i na ziemię?” (Ps 113, 5-6). Tak właśnie wierzono! Że Bóg był zdystansowany! Jego siedziba była odległa od ludzkich siedzib, On jedynie spoglądał na ziemię z wielkiej odległości. Jakże trudno musiało być takiego Boga pokochać. Naród Wybrany wiedział, że największym przykazaniem jest kochać Boga z całego serca, z całej duszy, całym umysłem i ze wszystkich ludzkich sił (por. Mt 22, 37), ale jakie to musiało być trudne. Jak trudno kocha się kogoś, kto jest nieznany, daleki i obcy.

I oto w Nazarecie stało się coś radykalnego i niesamowitego: Bóg nie tylko pochylił się nad ziemią, ale przyszedł na ziemię. Daleki Bóg stał się bliski, odwieczny Bóg poddał się prawom czasu, wielki Bóg stał się mały, tak mały, że zmieścił się w kobiecym łonie. Bóg nie tylko zmniejszył odległość do człowieka, ale tę odległość całkowicie zlikwidował; sam stał się człowiekiem. To co stało się w Nazarecie, nieskończenie przewyższa wszystkie zapowiedzi i wszystkie oczekiwania prorockie wyrażone na kartach Pisma. Czegoś takiego nie tylko się nie spodziewano, ale to nie mieściło się w najmądrzejszej ludzkiej głowie. Jednak „dla Boga (…) nie ma nic niemożliwego” (Łk 1, 37). Maryja, Służebnica Pańska, stała się uprzywilejowaną drogą, przez którą przyszedł Bóg, aby zamieszkać pośród nas (por. J 1,14).

Przeżywana corocznie uroczystość Zwiastowania Pańskiego, ukazując nam to wielkie pragnienie Boga, by być blisko nas, by być blisko człowieka, i ukazując nam konkretną, historyczną realizację tego Boskiego pragnienia, zachęca jednocześnie, byśmy odpowiedzieli Bogu w ten sam sposób, to znaczy, byśmy też byli blisko Niego, byśmy byli z Nim zjednoczeni. A to stanie się wtedy, gdy przyjmiemy i wypełnimy Jego wolę w odniesieniu do naszego życia, gdy powtórzymy jako swoje słowa Psalmisty i gdy je zrealizujemy: Przychodzę, Boże, pełnić Twoją wolę. „Radością jest dla mnie pełnić Twoją wolę, mój Boże, a Twoje Prawo mieszka w moim sercu” (Ps 40, 9).

Przykład takiej postawy daje nam najpierw sam Chrystus, który – według Autora Listu do Hebrajczyków – rozpoczął swoje życie ziemskie, mówiąc do Ojca: „Ofiary ani daru nie chciałeś, ale Mi utworzyłeś ciało. (…) Wtedy rzekłem: Oto idę – w zwoju księgi napisano o Mnie – aby spełnić wolę Twoją, Boże” (Hbr 10, 5. 7). Chodząc po ziemi, Chrystus uczył wołać codziennie do Ojca: „Niech Twoja wola się spełnia na ziemi, tak jak w niebie” (Mt 6, 10), i dawał najdoskonalszy przykład życia tymi słowami. Tylko On mógł powiedzieć: „Ja zawsze czynię to, co się Jemu podoba" (J 8, 29). Zakończył zaś swoje ziemskie życie, modląc się w Ogrójcu: „Ojcze, (…) nie moja, lecz Twoja wola niech się stanie” (Łk 22, 42), a potem na krzyżu dodał jedno zdanie, wieńczące wszystko: „Dokonało się!”, po czym oddał ducha (por. J 19, 30). Na mocy tej woli Chrystusa my wszyscy jesteśmy uświęceni (por. Hbr 10, 4-10).

Po Chrystusie przykładem takiej postawy jest Maryja ze swoim „fiat”, „niech mi się stanie według słowa twego” (Łk 1, 38), nie według mojego słowa, według moich często pokręconych koncepcji i krótkowzrocznych wizji, ale niech mi się stanie według Twego słowa. Maryja dała swoje ciało, dała całą siebie do dyspozycji woli Bożej, stając się „miejscem” obecności Boga, „miejscem”, w którym zamieszkał Syn Boży.

Ten przykład Chrystusa i Maryi podchwycili święci, których do świętości doprowadziło właśnie posłuszeństwo wobec woli Boga. Jeden z nich, wielki mistyk Jan od Krzyża, mówił: „Cóż ci pomoże, że dajesz Bogu to, co sam chcesz Mu dać, podczas gdy On chce od ciebie czegoś innego? Poznaj, czego pragnie od ciebie Bóg, i spełnij to, a przez to lepiej zadowolisz swe serce, niż czyniąc to, co jest tylko twoim wymysłem”. A wspaniały Papież św. Jan XXIII stwierdził krótko: „Nic, co jest uczynione z wolą Bożą, nie jest uczynione nadaremnie”.

Droga do pełnienia woli Bożej jest prosta, stosowana i proponowana przez Kościół od wieków. Składa się z dwóch najbardziej podstawowych elementów: unikaj trwania w grzechu ciężkim i trzymaj się łaski Bożej.

Najpierw unikaj trwania w grzechu ciężkim. „Wolą Bożą jest wasze uświęcenie” (1 Tes 4, 3), powie św. Paweł. Grzech, a zwłaszcza trwanie w grzechu jest temu przeciwne. Chcąc więc wypełniać wolę Bożą, trzeba pozbyć się tego wszystkiego, co składa się na nasze nieuczciwe i zepsute życie, co prowadzi do religijnej letniości i obojętności wobec bliźnich. Trzeba odrzucić to wszystko, co św. Paweł nazywa uczynkami zrodzonymi z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, bałwochwalstwo, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwą pogoń za zaszczytami, niezgodę, rozłamy, zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne (por. Ga 5, 19-21). Ci bowiem – mówi Apostoł Narodów – „którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą” (Ga 5, 21).

Ale wypełniać wolę Bożą to także trzymać się łaski Bożej. Kiedy – podczas pielgrzymek do Ziemi Świętej – zwiedzamy klasztor Kuszenia niedaleko Jerycha, w oczy rzuca się piękna ikona ze sceną kuszenia. To, co jest w niej najbardziej ujmujące, to proporcje. Chrystus jest tam potężny, a diabeł maleńki, nie potrafi doskoczyć Mu nawet do kolan. Od razu widać, że przegra, że nie ma szans. Ale na tej ikonie jest ktoś jeszcze. Są tam aniołowie i ludzie, którzy stoją przy Chrystusie, trzymając się Jego ciała. I są bezpieczni. Spokojni i bezpieczni. Bo człowiek, który jednoczy się z Chrystusem, z Jego łaską, jest bezpieczny. Jest w dobrych rękach. To róbmy. Maryja była pełna łaski, my nie jesteśmy pełni, ale możemy się łaską Bożą napełniać, czerpać z jej niezgłębionych rezerwuarów, jakimi są Słowo Boże i sakramenty, a zwłaszcza Eucharystia.

Katechizm Kościoła mówi: „Jednocząc się z Chrystusem, możemy stać się z Nim jednym duchem, a przez to pełnić Jego wolę; w ten sposób będzie ona urzeczywistniać się doskonale zarówno na ziemi, jak i w niebie (…). Jezus Chrystus uczy nas pokory, wskazując nam, że nasze cnoty nie zależą jedynie od naszego wysiłku, ale od łaski Bożej (KKK 2825).

Z pomocą łaski Bożej będziemy mogli – jak Chrystus – przejść przez życie dobrze czyniąc (por. Dz 10, 38), żyjąc przyzwoicie jak w jasny dzień, przyobleczeni w Pana Jezusa, nie troszcząc się zbytnio o ciało i nie dogadzając żądzom (por. Rz 13,13-14).

Dzisiejsza uroczystość jest dniem świętości życia, i najczęściej kojarzymy to określenie z podjęciem adopcji dziecka poczętego, czyli z tym szlachetnym protestem przeciwko grzechowi aborcji. To oczywiście jest właściwe. Jednak niech naszym wkładem w świętość życia będzie także to szczere pragnienie, by prowadzić na co dzień święte życie, czyli życie w otwartości i posłuszeństwie woli Bożej, by przeżywać każdy dzień w zjednoczeniu z Tym, który jest Święty, który jest źródłem naszej świętości, a kiedyś, gdy już przeminie ostatnia nasza mikrosekunda na tej ziemi, by osiągnąć świętość w niebie.

ABP ADRIAN J. GALBAS SAC