Przeżywamy dzisiaj w liturgii święto Ofiarowania Pańskiego. Sły-szymy piękny Psalm 24., który pierwotnie był śpiewany przy wnoszeniu Arki do świątyni. Ten Psalm to dialog, wykonywany przez dwa chóry. Jedni pytają, drudzy odpowiadają:
«Bramy, podnieście swe szczyty i unieście się, prastare podwoje, aby mógł wkroczyć Król chwały. ‘Któż jest tym Królem chwały?’. ‘Pan, dzielny i potężny, Pan, potężny w boju’.
Bramy, podnieście swe szczyty i unieście się, prastare podwoje, aby mógł wkroczyć Król chwały! ‘Któż jest tym Królem chwały?’. ‘To Pan Zastępów’: On sam Królem chwały» (Ps 24, 7-10).
Słowa Psalmu dobrze oddają sens lutowego święta. Mówimy: święto Ofiarowania. Po grecku: hypapante — czyli «spotkanie», jednak nie jakieś przypadkowe, które zdarza nam się czasem przelotnie na ulicy, ale spotkanie bardzo upragnione, na które się czeka. Naród wybrany rzeczywiście czekał długo. Oto ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną, a potem nagle przybędzie do swej świątyni Pan, którego wy oczekujecie» (Ml 3, 1).
I oto przybywa do swej świątyni Pan. Król chwały! Ale kto Go rozpoznaje? Gdzie jest ten radosny tłum? Gdzie jest cały Izrael? Gdzie są te otworzone bramy i uroczyście uniesione podwoje? Gdzie są ci wszyscy, którzy mieli na Niego czekać? Gdzie? Kto Go widzi? Dwoje staruszków: ona i on! Anna i Symeon. Bo chociaż przybywa sam Pan, Kyrios, to przybywa pokornie i zwyczajnie. Jego moc jest ukryta, jest niedostrzegalna, nie tylko na pierwszy, ale na każdy rzut oka. Dostrzegalna jest jedynie sercem.
Ta historia się powtarza. Ona dokonuje się dzisiaj. Świątynią Pana jest nasza ziemia i nasze życie. On tu przychodzi każdego dnia. Nieustannie! Przychodzi, jak wtedy: dyskretnie, subtelnie i cicho. Ale kto Go dostrzega? Niewielu. Coraz mniej! Jak wynika z ostatnich badań Instytutu Statystyki Kościoła, w Polsce praktykuje już tylko niecałe 40% katolików, 16% przyjmuje regularnie komunię świętą, a tylko 7% angażuje się w życie parafii. A to jest średnia. Są przecież takie rejony, gdzie do kościoła na niedzielne Msze święte przychodzi 12% członków Kościoła. A w innych krajach Europy jest jeszcze gorzej. Zmarły niedawno Papież Benedykt xvi powiedział kiedyś dramatyczne słowa, że «Kościół w Europie stoi dziś wobec niebezpieczeństwa całkowitego zaniku wiary». Wielu z nas ten, jeśli nie całkowity, to częściowy, zanik wiary dostrzega także w swoich rodzinach, wspólnotach, wśród znajomych… Pandemia te procesy bardzo przyspieszyła.
I co robić? To, co zrobili tamci w świątyni jerozolimskiej. Oni przecież nie sponiewierali pozostałych, tych, którzy nie dostrzegli w tym małym Dziecku Chrystusa, obiecanego Mesjasza. Oni ich przecież nie przeklęli. Przeciwnie — choć byli w absolutnej mniejszości, wzięli Jezusa na ręce, przybliżyli się do Niego, przytulili, a potem o Nim prorokowali...
To jest droga dla nas! Wobec niebezpieczeństwa całkowitego zaniku wiary jesteśmy zaproszeni, by wejść w jeszcze głębszą zażyłość z Chrystusem. Kochać Go jeszcze bardziej, ofiarować Mu jeszcze więcej, słuchać, jak Symeon, każdego dnia natchnień Ducha Świętego i być im posłusznym, praktykować, jak Anna, stałą modlitwę i posty, mieć regularny kontakt ze świątynią, a potem z miłością, cierpliwością i z szacunkiem, mówić o Jezusie wszystkim. Nigdy nie zwątpmy, że Jezus Chrystus jest światłem na oświecenie pogan!
Bardzo piękny jest obraz przedstawiający ewangeliczną scenę ofiarowania (Łk 2, 22-38), który wyszedł spod pędzla Rembrandta. Jak zawsze na jego płótnach, istotny jest światłocień. Symeon jest bardzo spokojny i skupiony. Trzyma na rękach Jezusa, a jego twarz jest oświetlona mocnym światłem, które pochodzi od Jezusa. Symeon sam byłby w mroku. Jeśli coś widzi i jeśli sam jest widoczny, to tylko dzięki Jezusowi. Widzi tym więcej, im bliżej trzyma Jezusa, a raczej im bardziej trzyma się Jezusa.
To Światło, którym jest Pan, jest dzisiaj symbolizowane przez światło gromnicznych świec. Same świece symbolizują Maryję, która przynosi Światło Jezusa. Przyniosła je wtedy Symeonowi i Annie i przynosi je dzisiaj nam. Jeśli przybliżymy się dzisiaj do Jezusa, mimo tego, że inni się od Niego oddalają, wówczas będziemy rozświetleni, nasze życie będzie jaśniejsze, pełne pokoju, a pod wieczór każdego dnia, kładąc się spać, i pod wieczór naszego życia, schodząc z tej ziemi, będziemy mogli powiedzieć za tym rozświetlonym Starcem: «Teraz, o Władco, pozwalasz mi odejść w pokoju (...), bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie…» (Łk 2, 29-30).
Abp Adrian J. Galbas sac