Poniżej publikujemy homilię Papieża Franciszka, wygłoszoną podczas Mszy św. w Bazylice Watykańskiej w uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi. Od 1968 r., z ustanowienia Pawła vi , 1 stycznia obchodzony jest także Światowy Dzień Pokoju.
Święta Boża Rodzicielka! Oto radosna aklamacja świętego ludu Bożego, która rozbrzmiewała na ulicach Efezu w roku 431, gdy ojcowie soborowi ogłosili Maryję Matką Boga. Jest to zasadnicza prawda wiary, ale przede wszystkim jest to wspaniała wiadomość: Bóg ma Matkę, a zatem związał się na zawsze z naszym człowieczeństwem, jak syn z matką, do tego stopnia, że nasze człowieczeństwo jest Jego człowieczeństwem. Jest to prawda przełomowa i pokrzepiająca, tak że ostatni Sobór, który odbył się tutaj, stwierdził: «Syn Boży poprzez wcielenie zjednoczył się w pewien sposób z każdym człowiekiem. Ludzkimi rękoma wykonywał pracę, ludzkim myślał umysłem, ludzką wolą działał, ludzkim sercem kochał. Zrodzony z Maryi Dziewicy, stał się prawdziwie jednym z nas, podobny do nas we wszystkim oprócz grzechu» (konst. duszpast. Gaudium et spes, 22). To właśnie uczynił Bóg, rodząc się z Maryi — okazał swoją konkretną miłość do naszego człowieczeństwa, przyjmując je prawdziwie i w pełni. Bracia, siostry, Bóg kocha nas nie w słowach, ale czynami; nie «z góry», z daleka, ale «z bliska», właśnie z wnętrza naszego ciała, ponieważ w Maryi Słowo stało się ciałem, ponieważ w piersi Chrystusa wciąż bije serce z ciała, pulsujące dla każdego z nas!
Święta Boża Rodzicielka! Na temat tego tytułu napisano wiele książek i wielkich traktatów. Ale słowa te trafiły przede wszystkim do serca świętego ludu Bożego, w najbardziej znanej i zażyłej modlitwie, która towarzyszy rytmowi dni, chwilom najtrudniejszym i najśmielszym nadziejom: Zdrowaś Maryjo. Po kilku zdaniach, zaczerpniętych ze Słowa Bożego, druga część modlitwy zaczyna się w istocie tak: «Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi». To wezwanie niejednokrotnie towarzyszyło naszym dniom i pozwalało Bogu zbliżyć się, poprzez Maryję, do naszego życia i naszej historii. Matko Boża, módl się za nami grzesznymi — odmawiana w najróżniejszych językach, na paciorkach różańca, i w potrzebie, przed świętym obrazem lub na ulicy. Na to wezwanie Matka Boża zawsze odpowiada, wysłuchuje naszych próśb, błogosławi nas ze swoim Synem w ramionach, przynosi nam czułość Boga, który stał się ciałem. Jednym słowem, daje nam nadzieję. A my, na początku tego roku, potrzebujemy nadziei, jak ziemia potrzebuje deszczu. Rok, który otwiera się w znaku Matki Boga i naszej, mówi nam, że kluczem do nadziei jest Maryja, a antyfoną nadziei jest wezwanie: Święta Boża Rodzicielko. I dziś powierzamy Matce Najświętszej umiłowanego Papieża seniora Benedykta xvi , aby towarzyszyła mu w jego przejściu z tego świata do Boga.
W szczególny sposób módlmy się do Matki za dzieci, które cierpią i nie mają już siły się modlić, za licznych braci i siostry, dotkniętych wojną w wielu częściach świata, którzy przeżywają te świąteczne dni w mroku i zimnie, w nędzy i strachu, pogrążeni w przemocy i obojętności! Dla tych, którzy nie mają pokoju, wzywajmy Maryi, Niewiasty, która zrodziła Księcia Pokoju (por. Iz 9, 5; Ga 4, 4). W Niej, Królowej Pokoju, spełnia się błogosławieństwo, które usłyszeliśmy w pierwszym czytaniu: «Niech Pan zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem» (Lb 6, 26). Przez ręce Matki pokój Boży chce wejść do naszych domów, do naszych serc, do naszego świata. Ale jak go przyjąć?
Pozwólmy, aby doradzili nam bohaterowie dzisiejszej Ewangelii, którzy pierwsi zobaczyli Matkę z Dzieciątkiem — pasterze z Betlejem. Byli to ludzie ubodzy i może nawet dość prości, a tamtej nocy pracowali. To właśnie oni, a nie uczeni czy możni, pierwsi rozpoznali Boga bliskiego, Boga, który przyszedł ubogi, który lubi przebywać z ubogimi. Mówiąc o pasterzach, Ewangelia podkreśla przede wszystkim dwa bardzo proste gesty, które jednak nie zawsze są łatwe. Pasterze poszli i zobaczyli. Dwa gesty: pójść i zobaczyć.
Przede wszystkim pójść. Tekst mówi, że pasterze «udali się pośpiesznie» (Łk 2, 16). Nie pozostali w miejscu. Była noc, mieli swoje stada, których musieli strzec, i na pewno byli zmęczeni — mogli zaczekać do świtu, zaczekać na wschód słońca, aby pójść i zobaczyć Dzieciątko, leżące w żłobie. Natomiast pośpiesznie, gdyż w obliczu ważnych spraw trzeba reagować szybko, nie zwlekać; ponieważ «łaska Ducha Świętego nie zna powolnych rachub» (św. Ambroży, Wykład Ewangelii według św. Łukasza, 2, tłum. W. Eborowicz). I w ten sposób znaleźli Mesjasza, oczekiwanego od wieków, którego tak wielu szukało.
Bracia, siostry, aby przyjąć Boga i Jego pokój, nie można trwać w bezruchu, nie można siedzieć wygodnie, czekając na poprawę sytuacji. Trzeba wstać, wykorzystać okazje łaski, pójść, zaryzykować. Trzeba zaryzykować. Dziś, na początku roku, zamiast myśleć i mieć nadzieję, że coś się zmieni, dobrze nam zrobi, jeśli zadamy sobie pytanie: «Dokąd chcę pójść w tym roku? Do kogo pójdę, żeby czynić dobro?». Tak wielu w Kościele i w społeczeństwie czeka na dobro, które ty i tylko ty możesz dać, na twoją posługę. A w obliczu lenistwa, które znieczula, i obojętności, która paraliżuje, w obliczu niebezpieczeństwa poprzestawania na siedzeniu przed ekranem, z rękami na klawiaturze, dzisiaj pasterze pobudzają nas do pójścia, do przejęcia się tym, co dzieje się w świecie, do pobrudzenia sobie rąk, by czynić dobro, do wyrzeczenia się wielu przyzwyczajeń i wygód, by otworzyć się na Bożą nowość, którą można znaleźć w pokorze służby, w odwadze zatroszczenia się. Bracia i siostry, naśladujmy pasterzy — pójdźmy!
Ewangelia mówi, że kiedy pasterze przybyli, «znaleźli Maryję, Józefa oraz leżące w żłobie Niemowlę» (w. 16). Następnie zauważa, że dopiero, «gdy Je ujrzeli» (w. 17), zaczęli, pełni zdumienia, opowiadać innym o Jezusie oraz wielbić i wychwalać Boga za wszystko, co usłyszeli i zobaczyli (por. ww. 17-18. 20). Punktem zwrotnym było zobaczenie Go. Ważne jest, aby zobaczyć, objąć spojrzeniem, zatrzymać się, jak pasterze, przed Dzieciątkiem w ramionach Matki. Nic nie mówiąc, o nic nie prosząc, nic nie robiąc. Patrzeć w milczeniu, adorować, przyjmować wzrokiem pocieszającą czułość Boga, który stał się człowiekiem, Jego i naszej Matki. Na początku roku, pośród wielu nowych rzeczy, które chcielibyśmy przeżyć, i wielu rzeczy, które chcielibyśmy zrobić, poświęćmy czas, aby zobaczyć, czyli otworzyć oczy i mieć je otwarte na to, co się liczy: na Boga i na innych. Miejmy odwagę odczuć zdumienie spotkaniem, które jest stylem Boga, czymś zupełnie innym niż uspokajające uwodzenie przez świat. Zachwyt Bogiem, spotkanie daje ci pokój; co innego tylko cię znieczula i daje ci uspokojenie.
Ileż to razy, ogarnięci pośpiechem, nie mamy czasu, by choćby na minutę zatrzymać się w towarzystwie Pana, by posłuchać Jego słowa, by się pomodlić, by adorować, by chwalić... Tak samo bywa w stosunku do innych — gdy jesteśmy ogarnięci pośpiechem lub pragnieniem odgrywania głównej roli, brakuje czasu, by wysłuchać żony, męża, by porozmawiać z dziećmi, by zapytać, co dzieje się w ich wnętrzu, a nie tylko o naukę i zdrowie. A jak dobrze jest posłuchać starszych, dziadka i babci, aby zajrzeć w głąb życia i na nowo odkryć korzenie. Zadajmy więc sobie pytanie, czy umiemy dostrzec tego, kto mieszka obok nas, kto mieszka w naszym budynku, kogo spotykamy codziennie na ulicach. Bracia i siostry, naśladujmy pasterzy — uczmy się patrzeć! Rozumieć sercem, patrząc. Uczmy się patrzeć.
Pójść i zobaczyć. Dziś Pan przyszedł do nas, i Święta Boża Rodzicielka stawia Go przed naszymi oczami. Odkryjmy na nowo w pragnieniu pójścia i w zdumieniu zobaczeniem tajemnice, aby uczynić ten rok naprawdę nowym i przezwyciężyć znużenie, spowodowane pozostawaniem w miejscu, czy fałszywy pokój uwodzenia.
A teraz, bracia i siostry, zachęcam was wszystkich do spojrzenia na Matkę Bożą. Wezwijmy Ją trzykrotnie: Święta Boża Rodzicielko!, jak czynił to lud Efezu. Święta Boża Rodzicielko! Święta Boża Rodzicielko! Święta Boża Rodzicielko!