· Watykan ·

5 XI — Przemówienie podczas spotkania z młodzieżą w Szkole Najświętszego Serca Jezusowego w Awali

Bądźcie siewcami braterstwa, a będziecie żniwiarzami przyszłości

 Bądźcie siewcami braterstwa, a będziecie żniwiarzami przyszłości  POL-011
06 grudnia 2022

Drodzy Przyjaciele, Bracia i Siostry, dzień dobry!

Dziękuję, że jesteście tutaj, z wielu różnych narodów i z wielkim entuzjazmem! Chciałbym podziękować siostrze Rosalyn za słowa powitania, które do mnie skierowała, i za zaangażowanie, z jakim, razem z wieloma innymi osobami, prowadzi tę Szkołę Najświętszego Serca.

Cieszę się, że w Królestwie Bahrajnu zobaczyłem miejsce spotkania i dialogu między różnymi kulturami i wyznaniami. A teraz, patrząc na was, którzy nie wyznajecie tej samej religii, a nie boicie się przebywać razem, myślę, że bez was to współistnienie różnic nie byłoby możliwe. I nie miałoby przyszłości! W cieście świata to wy jesteście dobrym zaczynem, który ma wzrastać, przezwyciężać tak wiele barier społecznych i kulturowych oraz wspierać zalążki braterstwa i nowości. To wy, młodzi, niczym niespokojni podróżnicy, otwarci na to, co nieznane, nie boicie się konfrontacji, dialogu, «robienia rabanu» i mieszania się z innymi, przez co stajecie się podstawą społeczeństwa przyjaznego i solidarnego. A to, drodzy przyjaciele, w złożonych i licznych kontekstach, w których żyjemy, jest zasadnicze — obalenie pewnych barier, aby zapoczątkować świat bardziej na miarę człowieka, bardziej braterski, nawet jeśli to oznacza stawienie czoła licznym wyzwaniom. W związku z tym, korzystając z waszych świadectw i waszych pytań, chciałbym skierować do was trzy małe zaproszenia, nie tyle po to, by was czegoś nauczyć, ile, by was zachęcić.

Pierwsza zachęta — przyjąć kulturę troski. Siostra Rosalyn użyła takiego określenia: «kultura troski». Zatroszczenie się oznacza rozwijanie wewnętrznej postawy empatii, uważnego spojrzenia, które wyprowadza nas poza nas samych, życzliwej obecności, która przezwycięża obojętność i skłania nas do zainteresowania się innymi. To jest punkt zwrotny, początek nowości, środek zaradczy przeciwko zamkniętemu światu, który, nasycony indywidualizmem, pożera swoje dzieci; przeciwko światu uwięzionemu w smutku, który rodzi obojętność i samotność. Pozwólcie, że wam powiem: jak wiele zła wyrządza duch smutku, jakże wiele zła! Jeśli bowiem nie nauczymy się troszczyć o to, co nas otacza — o innych, o miasto, o społeczeństwo, o stworzenie — dojdzie w końcu do tego, że życie upłynie nam jak temu, kto biegnie, kto się trudzi, robi wiele rzeczy, ale ostatecznie pozostaje smutny i samotny, ponieważ nigdy w pełni nie zasmakował radości przyjaźni i bezinteresowności. I nie dał światu tego niepowtarzalnego rysu piękna, który mógł dać tylko on lub ona i nikt inny. Jako chrześcijanin myślę o Jezusie i widzę, że Jego działanie było zawsze ożywiane troską. Dbał o relacje ze wszystkimi, których spotykał w domach, miastach i w drodze: patrzył ludziom w oczy, słuchał ich próśb o pomoc, przybliżał się i dotykał ręką ich ran. Czy patrzycie ludziom w oczy? Jezus wszedł w historię, aby nam powiedzieć, że Najwyższy troszczy się o nas; aby nam przypomnieć, że być po stronie Boga znaczy troszczyć się o kogoś i o coś, zwłaszcza o najbardziej potrzebujących.

Przyjaciele, jak wspaniale jest stać się miłośnikami troski, mistrzami relacji! Ale to wymaga, jak wszystko w życiu, ciągłego treningu. Nie zapominajcie więc, by najpierw zadbać o siebie — nie tyle o to, co na zewnątrz, ale o to, co w środku, o tę najbardziej ukrytą i najcenniejszą część was samych. Co to jest? Wasza dusza, wasze serce! A jak się dba o serce? Spróbujcie posłuchać go w ciszy, znaleźć przestrzeń do kontaktu z waszym wnętrzem, by poczuć dar, jakim jesteście, aby przyjąć waszą egzystencję i nie pozwolić, by wymknęła się wam z rąk. Niech nie zdarzy się tak, że będziecie «turystami w życiu», którzy patrzą na nie tylko z zewnątrz, powierzchownie. I w milczeniu, idąc za rytmem waszego serca, rozmawiajcie z Bogiem, opowiadajcie Mu o sobie, a także o tych, których spotykacie na co dzień i których On daje wam jako towarzyszy podróży. Przedstawiajcie Mu twarze, sytuacje radosne i bolesne, bo nie ma modlitwy bez relacji, tak jak nie ma radości bez miłości.

A miłość — wiecie o tym — to nie telenowela ani romantyczny film. Kochać to interesować się drugim człowiekiem, troszczyć się o niego, poświęcać swój czas i swoje zdolności potrzebującym, zaryzykować uczynienie z życia daru, który rodzi kolejne życie. Zaryzykować! Przyjaciele, proszę, nie zapominajcie nigdy o jednym: wszyscy — nie wykluczając nikogo — jesteście skarbem, niepowtarzalnym i cennym skarbem. Nie trzymajcie więc swojego życia w sejfie, myśląc, że lepiej je oszczędzać i że jeszcze nie nadszedł czas na jego poświęcenie! Wielu z was jest tu chwilowo, ze względu na pracę, i często na czas określony. Jeśli jednak żyjemy mentalnością turysty, nie chwytamy chwili obecnej i grozi nam zmarnowanie całych fragmentów życia! Jakże pięknie jest natomiast zostawić teraz dobry ślad na drodze, troszcząc się o wspólnotę, o kolegów z klasy, o kolegów z pracy, o świat stworzony... Warto postawić sobie pytanie: jaki ślad zostawiam teraz, tutaj, gdzie żyję, w miejscu, w którym postawiła mnie Opatrzność?

To jest pierwsza zachęta, kultura troski; jeśli ją przyjmujemy, przyczyniamy się do wzrostu ziarna braterstwa. A oto druga zachęta, którą chciałbym do was skierować: zasiewanie braterstwa. Podobało mi się to, co powiedziałeś ty, Abdulla: «Trzeba być mistrzami nie tylko na boisku, ale i w życiu!». Mistrzami poza boiskiem. To prawda, bądźcie mistrzami braterstwa, poza boiskiem. To jest wyzwanie dnia dzisiejszego, aby wygrać jutro, wyzwanie dla naszych coraz bardziej zglobalizowanych i wielokulturowych społeczeństw. Zobaczcie, wszystkie narzędzia i technologie, które oferuje nam nowoczesność, nie wystarczają, by uczynić świat pokojowym i braterskim. Widzimy to — wichry wojny bowiem nie cichną wraz z postępem technicznym. Ze smutkiem odnotowujemy, że w wielu regionach wzrastają napięcia i zagrożenia, a niekiedy przeradzają się w konflikty. A często dzieje się tak dlatego, że ludzie nie pracują nad sercem, ponieważ przyzwalają, by zwiększały się dystanse w stosunku do innych, a w ten sposób różnice etniczne, kulturowe, religijne i innego rodzaju stają się problemami i lękami, które izolują, a nie szansą, by wzrastać razem. I kiedy wydają się silniejsze od łączącego nas braterstwa, grozi nam starcie.

Wam, młodym, którzy jesteście bardziej bezpośredni i bardziej zdolni do nawiązywania kontaktów i przyjaźni, przezwyciężania uprzedzeń i podziałów ideologicznych, chciałbym powiedzieć: bądźcie siewcami braterstwa, a będziecie żniwiarzami przyszłości, ponieważ świat będzie miał przyszłość tylko w braterstwie! Jest to zaproszenie, które znajduję w sercu mojej wiary. «Albowiem — mówi Biblia — kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi. Takie zaś mamy od Niego przykazanie, aby ten, kto miłuje Boga, miłował też i brata swego» (1 J 4, 20-21). Tak, Jezus prosi, abyśmy nigdy nie oddzielali miłości do Boga od miłości do bliźniego i stawali się bliźnimi wszystkich (por. Łk 10, 29-37). Wszystkich, a nie tylko tych, dla których mamy sympatię. Żyć jako bracia i siostry to powszechne powołanie, powierzone każdemu stworzeniu. A wy, młodzi — zwłaszcza wy — w obliczu dominującej tendencji do obojętności i okazywania niewrażliwości w stosunku do innych, a nawet do popierania wojen i konfliktów winniście «odpowiedzieć nowym marzeniem o braterstwie i przyjaźni społecznej, które nie ograniczają się jedynie do słów» (enc. Fratelli tutti, 6). Słowa nie wystarczają; potrzebne są konkretne gesty wykonywane na co dzień.

Postawmy sobie również tutaj kilka pytań: czy jestem otwarty na innych? Czy jestem przyjacielem lub przyjaciółką jakiejś osoby, która nie mieści się w moim kręgu zainteresowań, która ma inne przekonania i obyczaje niż ja? Czy dążę do spotkania, czy pozostaję przy swoim? Drogą jest to, o czym Nevin powiedział nam w kilku słowach: «tworzenie dobrych relacji», z wszystkimi. W was, młodych, jest żywe pragnienie podróżowania, poznawania nowych ziem, przekraczania granic miejsc, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Chciałbym wam powiedzieć: umiejcie podróżować także w głąb siebie, poszerzać granice wewnętrzne, aby znikły uprzedzenia do innych, zmniejszała się przestrzeń nieufności, rozpadały się bariery lęku, wschodziła braterska przyjaźń! Także w tym pozwólcie sobie pomóc modlitwą, która poszerza serce i, otwierając nas na spotkanie z Bogiem, pomaga nam dostrzec w tych, których spotykamy, brata i siostrę. W tym względzie piękne są słowa jednego z proroków: «Czyż nie stworzył nas jeden Bóg? Dlaczego oszukujemy jeden drugiego?» (Ml 2, 10). Społeczeństwa takie jak to, z pokaźnym bogactwem różnych wyznań religijnych, tradycji i języków, mogą stać się «szkołami braterstwa». Jesteśmy tutaj u bram wielkiego i różnorodnego kontynentu azjatyckiego, który jeden z teologów nazwał «kontynentem języków» (A. Pieris, w: Teologia in Asia, Brescia 2006, 5) — umiejcie je harmonijnie połączyć w jednym języku, języku miłości, jako prawdziwi mistrzowie braterstwa!

Chciałbym skierować do was jeszcze trzecie zaproszenie — dotyczy ono wyzwania, jakim jest dokonywanie wyborów w życiu. Dobrze to wiecie z codziennego doświadczenia: nie istnieje życie bez wyzwań, którym trzeba sprostać. I zawsze w obliczu jakiegoś wyzwania, tak jak wobec rozwidlenia dróg, trzeba wybierać, narazić się, zaryzykować, zdecydować. A to wymaga dobrej strategii — nie można improwizować, żyjąc tylko instynktem lub tylko chwilą! A jak się przygotować, wytrenować zdolność wyboru, kreatywność, odwagę, upór? Jak wyostrzyć wewnętrzny wzrok, nauczyć się oceniać sytuacje, wychwytywać to, co istotne? Chodzi o dojrzewanie w sztuce dokonywania wyborów, obierania właściwych kierunków. Dlatego trzecią zachętą jest dokonywanie wyborów w życiu, właściwych wyborów.

Wszystko to przyszło mi na myśl, gdy rozmyślałem o pytaniach Meriny. Są to pytania, które wyrażają właśnie potrzebę zrozumienia, jaki kierunek należy obrać w życiu — jest ona odważna w tym, co powiedziała! A ja mogę powiedzieć wam o moim doświadczeniu: byłem nastolatkiem tak jak wy, jak wszyscy, i moje życie było zwykłym życiem nastolatka. Okres młodzieńczy — wiemy o tym — to droga, to faza wzrostu, czas, w którym poznajemy życie z jego aspektami niekiedy sprzecznymi, po raz pierwszy mierząc się z pewnymi wyzwaniami. Otóż, jaka jest moja rada? Iść dalej bez lęku i nigdy samotnie! Dwie rzeczy: iść naprzód bez lęku i nigdy samotnie. Bóg nie zostawia was samych, ale aby podać wam rękę, czeka, aż Go o nią poprosicie. On nam towarzyszy i nas prowadzi. Nie za pomocą nadzwyczajnych wydarzeń i cudów, ale mówiąc delikatnie poprzez nasze myśli i uczucia; a także przez naszych nauczycieli, przyjaciół, rodziców i wszystkich ludzi, którzy chcą nam pomóc.

Trzeba więc nauczyć się odróżniać Jego głos, głos Boga, który do nas mówi. A jak się tego uczymy? Jak nam powiedziałaś ty, Merino — poprzez cichą modlitwę, przez wewnętrzny dialog z Nim, zachowując w sercu to, co jest dla nas dobre i daje nam pokój. Pokój jest znakiem obecności Boga. To Boże światło rozświetla labirynt myśli, emocji i uczuć, w którym często się poruszamy. Pan pragnie rozjaśnić waszą inteligencję, wasze najskrytsze myśli, aspiracje, które nosicie w sercu, osądy, które w was dojrzewają. Chce wam pomóc odróżniać to, co istotne, od tego, co zbędne, to, co dobre, od tego, co szkodzi wam i innym, to, co sprawiedliwe, od tego, co rodzi niesprawiedliwość i nieład. Bogu nie jest obce nic z tego, co się w nas dzieje, nic, ale często to my odsuwamy się od Niego, nie powierzamy Mu osób i sytuacji, zamykamy się w lęku i wstydzie. Nie, umacniajmy w modlitwie pocieszającą pewność, że Pan czuwa nad nami, że nie zasypia, ale zawsze patrzy na nas i nas strzeże.

Przyjaciele, młodzi, przygoda, jaką jest dokonywanie wyborów, nie powinna być przeżywana w pojedynkę. Pozwólcie zatem, że powiem wam jeszcze ostatnią rzecz: zanim sięgniecie po sugestie w internecie, zawsze szukajcie najpierw dobrych doradców życiowych, mądrych i rzetelnych ludzi, którzy mogą was ukierunkować, pomóc wam. Najpierw to. Myślę o rodzicach i o nauczycielach, ale także o osobach starszych, dziadkach, o dobrym przewodniku duchowym. Każdy z nas potrzebuje towarzyszenia na drodze życia! Powtarzam to, co wam powiedziałem: nigdy sami! Potrzebujemy osób towarzyszących nam na drodze życia.

Drodzy młodzi, potrzebujemy was, waszej kreatywności, waszych marzeń i waszej odwagi, waszej sympatii i waszych uśmiechów, waszej zaraźliwej radości, a także tej szczypty szaleństwa, którą umiecie wnosić w każdą sytuację, a która pomaga wyrwać się z letargu przyzwyczajeń i powtarzających się schematów, w które czasem szufladkujemy życie. Jako Papież chcę wam powiedzieć: Kościół jest z wami i bardzo was potrzebuje, każdego z was, aby się odmłodzić, aby odkrywać nowe drogi, aby próbować nowych sposobów wyrażania myśli, aby stać się bardziej radosnym i gościnnym. Nigdy nie traćcie odwagi, by marzyć i żyć z rozmachem! Przyswajajcie kulturę troski i rozpowszechniajcie ją; stawajcie się mistrzami braterstwa; stawiajcie czoła wyzwaniom życia, pozwalając, by prowadziła was wierna kreatywność Boga i dobrzy doradcy. A na koniec, pamiętajcie o mnie w waszych modlitwach. Ja także będę o was pamiętał, nosząc was w sercu. Dziękuję!

God be with you! Allah ma’akum! [Niech Bóg będzie z wami]