· Watykan ·

24 sierpnia

Bóle stwarzania. Historia istoty stworzonej jako tajemnica kształtowania się

 Bóle stwarzania. Historia istoty stworzonej jako tajemnica kształtowania się  POL-010
31 października 2022

Drodzy Bracia i Siostry, dzień dobry!

Niedawno obchodziliśmy uroczystość Wniebowzięcia Matki Jezusa. Ta tajemnica rzuca światło na pełnię łaski, która ukształtowała los Maryi, i oświetla także nasze przeznaczenie. Przeznaczeniem jest niebo. Tym obrazem Dziewicy wziętej do nieba chciałbym zakończyć cykl katechez poświęconych starości. Na Zachodzie kontemplujemy Ją jako unoszoną ku górze, ogarniętą chwalebnym światłem; na Wschodzie jest przedstawiana jako leżąca, śpiąca, w otoczeniu modlących się apostołów, podczas gdy zmartwychwstały Pan niesie Ją na rękach niczym małą dziewczynkę.

Teologia zawsze zastanawiała się nad związkiem tego osobliwego «wniebowzięcia» ze śmiercią, czego dogmat nie określa. Myślę, że jeszcze ważniejsze byłoby wyjaśnienie związku tej tajemnicy ze zmartwychwstaniem Syna, które dla nas wszystkich otwiera drogę zrodzenia do życia. W boskim akcie połączenia na nowo Maryi ze zmartwychwstałym Chrystusem nie zostało po prostu przezwyciężone zwyczajne zniszczenie ciała w wyniku ludzkiej śmierci, nie tylko to — jest to zapowiedź cielesnego przyjęcia życia Bożego. W istocie zostaje zapowiedziane przeznaczenie do zmartwychwstania, które nas dotyczy — bowiem, według wiary chrześcijańskiej, Zmartwychwstały jest pierworodnym wśród wielu braci i sióstr. Zmartwychwstały Pan jest Tym, który poszedł pierwszy, który zmartwychwstał przed wszystkimi, później będziemy my — takie jest nasze przeznaczenie: zmartwychwstanie.

Moglibyśmy powiedzieć — kierując się słowami Jezusa do Nikodema — że jest to coś w rodzaju powtórnych narodzin (por. J 3, 3-8). O ile pierwsze były narodzinami na ziemi, o tyle te drugie są narodzinami w niebie. Nie przypadkiem apostoł Paweł, w tekście, który został odczytany na początku, mówi o bólach rodzenia (por. Rz 8, 22). Tak jak zaraz po wyjściu z łona naszej matki nadal jesteśmy sobą, tą samą istotą ludzką, która była w łonie, tak po śmierci rodzimy się w niebie, w przestrzeni Bożej, i wciąż jesteśmy sobą, tymi, którzy chodzili po tej ziemi. Podobnie do tego, jak było z Jezusem — Zmartwychwstały jest nadal Jezusem — nie traci swojego człowieczeństwa, swojego doświadczenia życiowego, ani też swojej cielesności, nie, gdyż bez niej nie byłby to już On, nie byłby to Jezus — to znaczy z Jego człowieczeństwem, z Jego przeżytym doświadczeniem.

Mówi nam o tym doświadczenie uczniów, którym On się ukazuje przez czterdzieści dni po swoim zmartwychwstaniu. Pan pokazuje rany, które przypieczętowały Jego ofiarę; ale nie są to już szpetne ślady upokorzenia, boleśnie przecierpianego, teraz są już niezatartym dowodem Jego miłości, wiernej do samego końca. Jezus zmartwychwstały ze swoim ciałem żyje w trynitarnej intymności Boga! A w niej nie traci pamięci, nie porzuca swojej historii, nie niweczy relacji, w których żył na ziemi. Swoim przyjaciołom obiecał: «A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem» (J 14, 3). On odszedł, żeby przygotować miejsce dla nas wszystkich, i jak przygotuje miejsce, przyjdzie. Nie przyjdzie dopiero na końcu dla wszystkich, będzie przychodził za każdym razem do każdego z nas. Przyjdzie po nas, żeby nas zabrać do siebie. W tym sensie śmierć jest po trosze krokiem ku spotkaniu z Jezusem, który na mnie czeka, żeby mnie zabrać do siebie.

Zmartwychwstały żyje w świecie Boga, gdzie jest miejsce dla wszystkich, gdzie kształtuje się nowa ziemia i budowane jest miasto niebieskie, ostateczne miejsce zamieszkania człowieka. My nie możemy sobie wyobrazić tej przemiany naszej naszego śmiertelnego ciała, ale bądźmy pewni, że zachowa ona rozpoznawalne nasze oblicza i pozwoli nam pozostać ludźmi w niebie Bożym. Pozwoli nam uczestniczyć, z wzniosłą emocją, w nieskończonej i szczęśliwej obfitości Bożego aktu stwórczego, którego wszystkie niekończące się przygody będziemy przeżywali osobiście.

Kiedy Jezus mówi o królestwie Bożym, opisuje je jako ucztę weselną, jako świętowanie z przyjaciółmi, jako pracę, która udoskonala dom — to jest niespodzianka, która sprawia, że plon jest obfitszy od zasiewu. Potraktowanie na poważnie ewangelicznych słów o królestwie uzdalnia naszą wrażliwość do radowania się czynną i kreatywną miłością Boga i wprowadza nas w harmonię z niesłychanym przeznaczeniem życia, jakie zasiewamy. W naszej starości, drogie rówieśniczki i drodzy rówieśnicy, a mówię do «staruszków» i do «staruszek», w naszej starości znaczenie tak wielu «drobiazgów», z których składa się życie — pogłaskanie, uśmiech, jakiś gest, doceniona praca, zaskakująca niespodzianka, gościnna radość, wierna więź — staje się wyraźniejsze. Istota życia, którą w obliczu bliskości naszego odejścia bardziej cenimy, ostatecznie jawi się nam jasna. Otóż ta mądrość starości jest miejscem naszego rodzenia się, które oświetla życie dzieci, ludzi młodych, dorosłych i całej wspólnoty. My, «starzy», powinniśmy tym być dla innych — światłem dla innych. Całe nasze życie jawi się jako nasienie, które będzie musiało zostać zakopane pod ziemią, żeby zrodził się jego kwiat i jego owoc. Narodzi się, wraz z całą resztą świata. Nie bez bólów rodzenia, nie bez cierpienia, ale się narodzi (por. J 16, 21-23). A życie zmartwychwstałego ciała będzie tysiąckroć bardziej żywe od tego, czego zakosztowaliśmy na tej ziemi (por. Mk 10, 28-31).

Nie przypadkiem zmartwychwstały Pan, gdy czeka na apostołów na brzegu jeziora, piecze rybę (por. J 21, 9), a potem im ją podaje. Ten gest troskliwej miłości pozwala nam się domyślać, co nas czeka, kiedy przechodzimy na drugi brzeg. Tak, drodzy bracia i siostry, zwłaszcza wy, osoby w podeszłym wieku, to, co w życiu najlepsze, wszystko jest przed nami. «Ale jesteśmy starzy, co jeszcze mielibyśmy zobaczyć?» To, co najlepsze, bowiem to, co najlepsze w życiu, dopiero wszystko się okaże. Miejmy nadzieję na tę pełnię życia, która czeka nas wszystkich, kiedy Pan nas wezwie. Oby Matka Pana i nasza Matka, która nas poprzedziła w raju, przywróciła nam niecierpliwość tego oczekiwania, gdyż to nie jest oczekiwanie w znieczuleniu, nie jest to oczekiwanie znudzone, nie, to jest oczekiwanie niecierpliwe: «Kiedy przyjdzie mój Pan? Kiedy będę mógł tam pójść? Trochę lęku, bo nie wiem, co to przejście oznacza, więc przejście przez tę bramę budzi pewien lęk, ale zawsze jest ręka Pana, która cię prowadzi naprzód, a po przejściu bramy jest święto. Uważajmy, wy, drodzy «staruszkowie» i drogie «staruszki», rówieśnicy, bądźmy uważni, On nas oczekuje, tylko jedno przejście, a potem święto.

Do Polaków:

Serdecznie pozdrawiam polskich pielgrzymów, a szczególnie dzieci i młodzież, którzy przygotowują się do rozpoczęcia roku szkolnego. Wiele z nich będzie mogło się uczyć dzięki otrzymanym od Caritas Polska «Tornistrom pełnym uśmiechu», które trafią też do uchodźców z Ukrainy. Dzielcie się z potrzebującymi i uczcie się solidarności. Z serca wam błogosławię.

Apel

Ponawiam wezwanie, by błagać Pana o pokój dla umiłowanego narodu ukraińskiego, który od sześciu miesięcy — dziś — cierpi okrucieństwo wojny. Mam nadzieję, że zostaną podjęte konkretne kroki, aby położyć kres wojnie i zażegnać niebezpieczeństwo katastrofy nuklearnej w Zaporożu. Zachowuję w sercu więźniów, zwłaszcza tych, którzy znajdują się w trudnych warunkach, i proszę odpowiedzialne władze, żeby zabiegały o ich uwolnienie. Myślę o dzieciach, bardzo wielu zmarłych, również bardzo wielu uchodźcach — tu, we Włoszech, jest ich bardzo dużo — bardzo dużo rannych, bardzo dużo dzieci ukraińskich i dzieci rosyjskich, które zostały sierotami, a sieroctwo nie ma narodowości, straciły tatę lub mamę, czy to rosyjskie, czy ukraińskie. Myślę o bardzo wielkim okrucieństwie, o tak wielu niewinnych, którzy płacą za szaleństwo, szaleństwo wszystkich stron, bowiem wojna jest szaleństwem, i nikt na wojnie nie może powiedzieć: «Nie, ja nie jestem szalony». Szaleństwo wojny. Myślę o tej biednej dziewczynie, która wyleciała w powietrze z powodu bomby, która znajdowała się pod siedzeniem samochodu w Moskwie. Niewinni płacą za wojnę, niewinni! Pomyślmy o tej rzeczywistości i powiedzmy sobie, jeden do drugego: wojna jest szaleństwem. A ci, którzy zarabiają na wojnie i na handlu bronią, są przestępcami, którzy zabijają ludzkość. Myślimy też o innych krajach, które od dawna są w stanie wojny: ponad 10 lat Syria, pomyślmy o wojnie w Jemenie, gdzie tak wiele dzieci cierpi głód, pomyślmy o Rohindża, którzy krążą po świecie z powodu niegodziwego wypędzenia ich z własnej ziemi. Lecz dzisiaj w sposób szczególny, sześć miesięcy od rozpoczęcia wojny, myślimy o Ukrainie i o Rosji — obydwa te kraje poświęciłem Niepokalanemu Sercu Maryi, aby Ona, jako Matka, skierowała spojrzenie na te dwa umiłowana kraje — żeby popatrzyła na Ukrainę, popatrzyła na Rosję i przyniosła nam pokój! Potrzebujemy pokoju!