Drodzy Bracia i Siostry z Demokratycznej Republiki Konga i Republiki Sudanu Południowego, dzień dobry!
Jak wiecie, miałem dziś wyruszyć na pielgrzymkę pokoju i pojednania na wasze ziemie. Pan wie, jak wielki jest mój smutek, że jestem zmuszony odroczyć tę tak upragnioną i oczekiwaną wizytę. Nie traćmy jednak ufności i żywmy nadzieję na jak najszybsze spotkanie, gdy tylko będzie to możliwe.
Tymczasem chciałbym wam powiedzieć, że zwłaszcza w tych tygodniach szczególnie noszę was w sercu. Noszę w sobie, polecam w modlitwie cierpienia, jakich doznajecie od długiego, zbyt długiego czasu. Myślę o Demokratycznej Republice Konga, o wyzysku, przemocy i braku bezpieczeństwa, których doświadcza się szczególnie na wschodzie kraju, gdzie nadal trwają starcia zbrojne, powodujące niezliczone i dramatyczne cierpienia, potęgowane przez obojętność i interesy wielu osób. Myślę także o Sudanie Południowym, o wołaniu o pokój jego ludu, który wyczerpany przemocą i ubóstwem, czeka na konkretne rezultaty procesu pojednania narodowego, do którego pragnę się przyczynić, nie sam, ale pielgrzymując ekumenicznie razem z dwoma drogimi braćmi — arcybiskupem Canterbury i moderatorem Zgromadzenia Ogólnego Kościoła Szkocji.
Drodzy przyjaciele z Konga i Sudanu Południowego, słowa w tej chwili nie wystarczą, by wyrazić bliskość, jaką chciałbym wam okazać, i czułość, jaką was darzę. Chciałbym wam powiedzieć: nie pozwólcie, aby skradziono wam nadzieję! Nie pozwólcie, by skradziono wam nadzieję! Pomyślcie, wy, którzy jesteście dla mnie tak drodzy, o ileż bardziej jesteście cenni w oczach Boga i umiłowani przez Niego, który nigdy nie zawodzi tych, którzy pokładają w Nim nadzieję! Macie wielką misję, wszyscy, poczynając od przywódców politycznych — misję dokonania zmiany, aby otwierać nowe drogi, drogi pojednania, drogi przebaczenia, drogi pokojowego współistnienia i rozwoju. Jest to misja, którą należy podjąć, patrząc wspólnie w przyszłość, na wielu młodych, którzy zamieszkują wasze urodzajne i zranione ziemie, napełniając je światłem i przyszłością. Oni marzą i zasługują na to, aby te marzenia zostały zrealizowane, aby nastały dni pokoju — ze względu na nich w szczególności konieczne jest złożenie broni, przezwyciężenie uraz, zapisanie nowych kart braterstwa.
Chciałbym wam powiedzieć jeszcze jedno: łzy, które wylewacie na ziemi, i modlitwy, które wznosicie do nieba, nie są daremne. Przyjdzie Boże pocieszenie, ponieważ On ma «zamiary pełne pokoju, a nie zguby» (Jr 29, 11). Już teraz, w oczekiwaniu na spotkanie z wami, proszę, aby Jego pokój zstąpił do waszych serc. I podczas gdy z dnia na dzień rośnie moje oczekiwanie, by zobaczyć wasze twarze, poczuć się jak w domu w waszych żywych wspólnotach chrześcijańskich, objąć was wszystkich moją obecnością i pobłogosławić wasze ziemie, moja modlitwa wzmaga się, podobnie jak moja czułość względem was i waszych ludów. Z serca wam błogosławię i proszę również was, byście nadal modlili się za mnie. Dziękuję za to!