Poniżej zamieszczamy przemówienie wygłoszone przez Papieża podczas audiencji dla uczestników sesji plenarnej Kongregacji ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego, których przyjął w sobotę 11 grudnia w Sali Klementyńskiej.
Witam was na zakończenie sesji plenarnej Kongregacji ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego. Dziękuję prefektowi, kard. João Brazowi de Avizowi, za słowa prezentacji. Witam sekretarza, abpa José Rodrigueza Carballa, oraz wszystkich członków tej dykasterii, obecnych i nieobecnych. Tak wielu kardynałów w dykasterii, wydaje się, jakby to było konklawe!
Dziękuję wam za całą wykonywaną przez was pracę w służbie życia konsekrowanego w Kościele powszechnym. Powiedziałbym: w służbie Ewangelii, gdyż wszystko, co robimy, jest w służbie Ewangelii, a wy w szczególności służycie tej «ewangelii», którą jest życie konsekrowane, żeby tym było, żeby było ewangelią dla dzisiejszego świata. Pragnę wam wyrazić swoją wdzięczność i dodać wam otuchy, gdyż wiem, że wasze zadanie nie jest łatwe. Z tego względu pragnę wyrazić moją bliskość wszystkim, którzy wierzą w przyszłość życia konsekrowanego. Jestem z wami.
Powracam myślą do ducha, jaki ożywiał św. Jana Pawła ii , kiedy zwołał synod biskupów poświęcony temu zagadnieniu — z jednej strony, była świadomość okresu trudnej pracy, nowatorskich doświadczeń, które nie zawsze przynosiły pozytywne rezultaty (por. posynodalna adhort. apost. Vita consecrata, 13); istniała, a teraz w jeszcze większej mierze istnieje rzeczywistość spadku liczebności w różnych częściach świata; jednak przede wszystkim przeważała i przeważa nadzieja, oparta na pięknie daru, jakim jest życie konsekrowane (por. tamże). Otóż to jest decydujące — skupienie się na darze Boga, na darmowości Jego powołania, na przemieniającej mocy Jego Słowa i Jego Ducha. Z takim nastawieniem zachęcam was i wszystkich, którzy w różnych instytutach i w Kościołach partykularnych pomagają konsekrowanym kobietom i mężczyznom, aby wychodzić od pamięci «deuteronomicznej», aby z ufnością patrzeć w przyszłość. Dlaczego mówię: pamięć deuteronomiczna? Dlatego że pamiętanie jest bardzo ważne. Tamto przesłanie z Księgi Powtórzonego Prawa: «Pamiętaj, Izraelu, pamiętaj». Ta pamięć o historii, o własnej historii, własnego instytutu. Ta pamięć o korzeniach. To właśnie pozwala nam wzrastać. Kiedy tracimy pamięć, tę pamięć o wspaniałych rzeczach, jakie Bóg uczynił w Kościele, w naszym instytucie, w moim życiu — każdy może to powiedzieć — tracimy siłę i nie będziemy mogli dawać życia. Dlatego mówię: pamięć deuteronomiczna.
Myślę, że waszą posługę, dziś bardziej niż kiedykolwiek, można streścić w dwóch słowach — rozeznawanie i towarzyszenie. Wiem, z jak różnorodnymi sytuacjami macie do czynienia na co dzień. Są to sytuacje często złożone, które wymagają dogłębnego przebadania, z ich historią, w dialogu z przełożonymi instytutów i z pasterzami. Jest to poważna i wymagająca cierpliwości praca rozeznawania, którego można dokonywać tylko w horyzoncie wiary i modlitwy. Rozeznawanie i towarzyszenie. Towarzyszenie zwłaszcza wspólnotom niedawno założonym, które są także bardziej narażone na niebezpieczeństwo autoreferencyjności.
W tym kontekście istnieje zasadnicze kryterium rozeznania — zdolność danej wspólnoty, danego instytutu do «zintegrowania się w życiu świętego ludu Bożego dla dobra wszystkich» (adhort. apost. Evangelii gaudium, 130). Czy ten instytut jest zdolny zintegrować się w życiu świętego wiernego ludu Bożego czy nie? To kryterium jest decydujące w rozeznaniu. Życie konsekrowane rodzi się w Kościele, rozwija się i może wydawać ewangeliczne owoce tylko w Kościele, w żywej komunii wiernego ludu Bożego. Toteż «wierni mają prawo być informowani przez pasterzy co do autentyczności charyzmatów i co do wiarygodności tych, którzy się przedstawiają jako założyciele» (motu proprio «Authenticum charismatis», 1 listopada 2020 r.).
Przy rozeznawaniu i towarzyszeniu trzeba zawsze mieć żywo na uwadze pewne aspekty. Zwracanie uwagi na założycieli, którzy niekiedy mają tendencję do autoreferencyjności, do uważania się za jedynych depozytariuszy bądź wyrazicieli charyzmatu, jak gdyby byli ponad Kościołem. Zwracanie uwagi na duszpasterstwo powołaniowe i formację, jaką proponuje się kandydatom. Zwracanie uwagi na to, w jaki sposób wypełnia się posługę władzy, ze szczególną dbałością o rozdzielanie forum wewnętrznego i forum zewnętrznego — jest to kwestia, która bardzo leży mi na sercu — na czas trwania mandatów i na skupianie władzy. A także zwracanie uwagi na nadużycia autorytetu i władzy. Odnośnie do tej ostatniej kwestii, miałem w ręce niedawno opublikowaną książkę Salvatore Cernuzia, mówiącą o problemie nadużyć, ale nie nadużyć ewidentnych — nadużyć powszednich, które szkodzą sile powołania.
Odnośnie do rozeznania w perspektywie zatwierdzania nowych instytutów, nowych form życia konsekrowanego bądź nowych wspólnot zachęcam was do rozwijania współpracy z biskupami diecezjalnymi. I napominam pasterzy, żeby się nie obawiali i przyjmowali w pełni wasze towarzyszenie. Obowiązkiem pasterza jest towarzyszenie, a zarazem akceptowanie tej posługi. Ta współpraca, ta synergia dykasterii z biskupami pozwala także zapobiegać — jak tego domaga się Sobór — powoływaniu do życia bezzasadnie instytutów, bez dostatecznej motywacji albo odpowiedniej żywotności (por. dekret Perfectae caritatis, 19), być może z dobrą wolą, jednak czegoś brakuje. Cenna jest wasza posługa w zakresie starania się, by dostarczyć pasterzom i ludowi Bożemu prawidłowe kryteria rozeznania.
Słuchanie siebie nawzajem urzędów Stolicy Apostolskiej i pasterzy, jak również przełożonych generalnych jest istotnym aspektem drogi synodalnej, którą rozpoczęliśmy. Jednak w szerszym i bardziej fundamentalnym sensie powiedziałbym, że konsekrowani i konsekrowane są wezwani do tego, by wnosić w ten proces istotny wkład — wkład, co do którego czerpią — bądź powinni czerpać — z dobrej znajomości praktyki braterstwa i dzielenia się zarówno w życiu wspólnotowym, jak i w pracy apostolskiej.
Na początku mówiłem o pamięci «deuteronomicznej» i przychodzi mi na myśl — na temat pamięci korzeni — to, co mówi Malachiasz: jaka jest kara Boża. Kiedy Bóg chce unicestwić daną osobę, unicestwić jakiś lud albo — powiedzmy — jakąś instytucję, sprawia, że pozostają — mówi Malachiasz — «bez korzeni i bez pędów». Jeżeli my nie mamy tej pamięci deuteronomicznej i nie mamy odwagi czerpać z niej soku, żeby wzrastać, nie będziemy mieli też pędów. To jest mocne przekleństwo: pozostawanie bez korzeni i bez pędów.
Drodzy bracia i siostry, dziękuję wam za codzienną pracę, którą wykonujecie w zakresie rozeznawania i towarzyszenia. Niech Pan was błogosławi, a Matka Boża niech was strzeże. I proszę — jak mówią Hiszpanie — «paso la gorra» [proszę o jałmużnę], i proszę was, abyście się za mnie modlili, bo tego potrzebuję. Dobrej drogi adwentowej i dobrego Bożego Narodzenia!