W mrokach niesprawiedliwego uwięzienia odnalazł w Bogu siłę, by stawić czoła prześladowaniom, które doprowadziły go do męczeńskiej śmierci. Trwała niemiecka okupacja Polski, a ks. Jan Franciszek Macha swoją działalnością apostolską zwrócił na siebie uwagę gestapo i stał się ofiarą nienawiści do wiary. Po osiemdziesięciu latach od jego śmierci kard. Marcello Semeraro, delegat Papieża Franciszka, dokonał jego beatyfikacji w sobotni poranek 20 listopada, w katedrze Chrystusa Króla w Katowicach.
Jan Franciszek Macha urodził się 18 stycznia 1914 r. w Chorzowie Starym jako pierworodny syn Pawła i Anny z domu Cofałka. To była typowa śląska rodzina robotniczo-chłopska, ściśle związana z Kościołem. W latach 1920-1924 Jan uczył się w szkole powszechnej w Chorzowie Starym, a następnie w Gimnazjum Klasycznym im. Odrowążów w Królewskiej Hucie (dzisiejszy Chorzów). Z pasją udzielał się także w swojej parafii jako członek Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej. Zapamiętano go jako człowieka pogodnego ducha oraz wrażliwego na potrzebujących i biednych.
Po zdaniu egzaminu dojrzałości w 1933 r. zdecydował się na wstąpienie do seminarium duchownego. Niestety, późno podjął decyzję i ze względu na zbyt dużą liczbę kandydatów nie został przyjęty. Odmowę potraktował jako próbę i szansę na głębsze rozeznanie powołania. Przez rok studiował na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. W 1934 r. ponownie złożył podanie o przyjęcie do Śląskiego Seminarium Duchownego w Krakowie i po jego pozytywnym rozpatrzeniu dołączył do grona alumnów. Jako kleryk odznaczał się głęboką pobożnością i wrażliwością na biedę bliźnich — zawsze był chętny, by dzielić się tym, co miał. W trakcie formacji seminaryjnej działał w tzw. «Pomocy Bratniej» i powstającej w diecezji katowickiej Akcji Katolickiej. Był niezwykle pracowity, ambitny i pobożny.
Święcenia prezbiteratu o-trzymał 25 czerwca 1939 r. z rąk bpa Stanisława Adamskiego w katedralnym kościele Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Katowicach. Po zastępstwie wakacyjnym w rodzinnej parafii w pierwszych dniach września 1939 r. został posłany do pracy duszpasterskiej w parafii św. Józefa w Rudzie (dziś Ruda Śląska).
Od początku niemieckiej okupacji Górnego Śląska bardzo mocno przeżywał prześladowania powstańców śląskich — walczących w latach 1919-1921 o przyłączenie Górnego Śląska do Polski — którzy byli aresztowani, więzieni, skazywani na śmierć i pobyt w obozach koncentracyjnych. Ich rodziny pozostawały bez środków do życia, a wobec panującego terroru funkcjonowały w społecznej izolacji i egzystencjalnej niepewności. Mocno poruszały go również hitlerowskie szykany, takie jak niszczenie kultury polskiej i zakaz używania języka polskiego w duszpasterstwie, nawet w konfesjonale.
Podczas odwiedzin parafian w czasie świąt Bożego Narodzenia poznał z bliska dramatyczną sytuację polskich rodzin, pozbawionych bytowego wsparcia. Postanowił zorganizować dla nich pomoc materialną oraz duchową. Przez prawie dwa lata kierował organizacją dobroczynną, która swoje ideały budowała w oparciu o chrześcijańską caritas i tradycje harcerskie. Z biegiem czasu została ona włączona w struktury konspiracyjnego Polskiego Państwa Podziemnego i nadano jej nazwę «Opieka Społeczna».
5 września 1941 r. ks. Macha został aresztowany. Więziono go w Mysłowicach, a następnie w Katowicach. W czasie licznych przesłuchań stosowano wobec niego wyrafinowane i brutalne metody śledcze. Nie załamał się, pocieszał współwięźniów, podtrzymywał ich na duchu, dużo się modlił, prosił Boga o przebaczenie oprawcom. Zachowane z tego okresu listy kapłana są świadectwem przywiązania do bliskich, ukochania życia i pragnienia wolności. Przebija z nich zaufanie do Boga, poddanie się woli Bożej i brak wewnętrznego buntu. Wynika z nich, że nie sprzeniewierzył się łasce powołania i cierpliwie znosił trudy uwięzienia.
Wiosną 1942 r. sformułowano akt oskarżenia. Zarzucono mu, że pomagał polskim rodzinom, szargał wizerunek i dobro Trzeciej Rzeszy, szkodził narodowi niemieckiemu, a tym samym dopuścił się zdrady stanu. 17 lipca 1942 r. w Katowicach odbył się proces sądowy, podczas którego ks. Macha został skazany na karę śmierci. Wyrok przyjął spokojnie.
W jego obronie stanął ówczesny wikariusz generalny diecezji katowickiej, ks. Franz Wosnitza (biskup diecezjalny S. Adamski został wygnany z diecezji). Niestety, wszystkie próby uratowania kapłana okazały się nieskuteczne. Czekając na wykonanie wyroku, ks. Jan Macha ponad cztery miesiące przebywał w celi śmierci. Wydaje się, że egzekucja młodego duchownego miała mieć charakter zastraszający. W wieczór poprzedzający egzekucję spotkał się z kapelanem więziennym, przyjął sakramenty święte i napisał list pożegnalny do swoich rodziców i rodzeństwa. W pisanym na cztery godziny przed śmiercią liście-testamencie znalazły się między innymi takie słowa: «Umieram z czystym sumieniem. Żyłem krótko, ale uważam, że cel swój osiągnąłem. Nie rozpaczajcie!... Idę przed Wszechmogącego Sędziego, który mnie teraz osądzi... Wszystko będzie dobrze. Bez jednego drzewa las lasem zostanie. Bez jednej jaskółki wiosna też zawita, a bez jednego człowieka świat się nie zawali... Pozostało mi bardzo mało czasu. Może jeszcze jakie trzy godziny, a więc do widzenia! Pozostańcie z Bogiem. Módlcie się za Waszego Hanika».
Ks. Machę, zmierzającego przez plac więzienny do pomieszczenia, gdzie znajdowała się gilotyna, widział ks. Joachim Besler, kapelan więzienny. W swoim notatniku zapisał: «Pamiętam, jak prowadzono ks. Machę i jak podniósł po raz ostatni oczy ku niebu gwiaździstemu i znikł w drzwiach kaźni śmierci».
Został ścięty na gilotynie w katowickim więzieniu przy ul. Mikołowskiej krótko po pół-nocy z 2 na 3 grudnia 1942 r. Jego ciało zostało najprawdopodobniej przewiezione do Auschwitz i spalone w krematorium.
Ks. Jan Macha został zapamiętany jako wrażliwy duszpasterz, umiejętnie łączący służbę kapłańską z działalnością dobroczynną w duchu miłości Boga i ojczyzny. Sława jego męczeńskiej śmierci zaczęła się rozchodzić już w czasie wojny, a na cmentarzu w rodzinnym Chorzowie Starym postawiono symboliczny nagrobek. W 2013 r. metropolita katowicki abp Wiktor Skworc podjął decyzję o wszczęciu procesu beatyfikacyjnego. Jego faza diecezjalna zakończyła się we wrześniu 2015 r. Podczas fazy rzymskiej Positio zostało przedyskutowane przez członków Komisji Historycznej i Teologicznej. 5 listopada 2019 r. Kongres Kardynałów i Biskupów pozytywnie zaopiniował wniosek o przyjęcie Positio i przedstawienie tej decyzji Papieżowi. Ojciec Święty Franciszek 28 listopada 2019 r. upoważnił Kongregację Spraw Kanonizacyjnych do wydania dekretu o męczeństwie Sługi Bożego. Przesunięcie terminu beatyfikacji o rok z powodu pandemii wykorzystano na duchowe przygotowanie do przyjęcia daru nowego Męczennika.
Ks. Jan Macha 1 listopada 1939 r., w uroczystość Wszystkich Świętych, mówił w kazaniu: «Myśl o niebie roznieca w duszy święty ogień tęsknoty za niebem; z tęsknoty zaś rodzi się czyn — rzetelny wysiłek osiągnięcia tego, za czym dusza tęskni, czego pożąda. Kto o niebie nie myśli, ten i pracować na niebo nie będzie, a tym samym nie stanie w szeregu uczniów Chrystusowych. (…) Myślmy o niebie, ponieważ ta myśl dodaje nam sił w ciężkiej walce życiowej i zachęca do cnoty. (…) Myśl o niebie, a z tej myśli zrodzi się niejeden dobry czyn».
Wydaje się, że tych kilka zdań ujawnia, skąd Sługa Boży czerpał inspirację do odpowiedzialnego życia, pełnego pasji zaangażowania w dzieła miłosierdzia, mężnego stawienia czoła cierpieniu i śmierci męczeńskiej.
Zgodnie z wolą abpa Wiktora Skworca, ordynariusza diecezji katowickiej, ten kapłan-męczennik będzie patronem Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego w Katowicach oraz diecezjalnych dzieł charytatywnych.
* Postulator procesu beatyfikacyjnego ks. Jana Machy
Ks. Damian Bednarski*