09 sierpnia 2021
Antonio Tarallo
W kościele Nues-tra Señora de La Candelaria w Caracas zapach kwiatów — zawsze świeżych — ogarnia tego, kto zatrzymuje się przy grobie doktora Józefa Grzegorza Hernándeza Cisnerosa. Każdy odczuwa wtedy ufny uścisk lekarza, który stał się symbolem Wenezueli.
Józef Grzegorz wciąż żyje. Widać to wyraźnie, gdy wędruje się ulicami Caracas. Murale, zdjęcia, banery, tablice pamiątkowe na jego cześć wypełniają miasto. Widok ten sprawia wrażenie niemal obrazu filmowego. Widzimy postać doktora Hernándeza — z nieodłączną torbą lekarską i kapeluszem na głowie — jak spaceruje tymi ulicami, między tymi budynkami. Ale przede wszystkim przechadza się wśród ludzi. Tych najbiedniejszych. Wszyscy go znają i wszyscy go kochają. Znane są jego dzieła miłosierdzia — z własnej kieszeni ...
Ta treść jest zarezerwowana dla Prenumeratorów
Droga Czytelniczko, drogi Czytelniku,
dostęp online do «L’Osservatore Romano» we wszystkich wersjach językowych jest zarezerwowany dla Prenumeratorów.
dostęp online do «L’Osservatore Romano» we wszystkich wersjach językowych jest zarezerwowany dla Prenumeratorów.