· Watykan ·

DOBRA NOWINA
II Niedziela Wielkiego Postu (Mk 9, 2-10)

W cierpieniu jest tyle światła

Duccio-di-Buoninsegna-La-Trasfigurazione.jpg
26 lutego 2021

Jest pięknie, mówi Piotr, zostańmy tu! Jeśli zatrzymamy się na górze, wówczas wiara stanie się osłoną, wygodną przestrzenią, schronieniem oddzielonym od rzeczywistości, w której często jest ktoś, kto doświadcza wielkiej ciemności. Nie powinniśmy rozbijać żadnego namiotu na górze, ponieważ później szybko zaczynamy stawiać mury, wieże, strażników. Następnie wstawiamy pancerne drzwi i wpuszczamy tylko tego, kogo chcemy, kto może nam się przydać. A tymczasem w dolinie, pod naszymi murami, są ludzie, którzy umierają z głodu, samotności, z powodu wojny.

Musimy dostrzegać światło w ciemnościach Getsemani każdego czasu, kiedy także my, jak trzej apostołowie, nie jesteśmy w stanie czuwać z Jezusem ani z wieloma nieszczęśnikami, którzy cierpią i się modlą. Dlaczego nie rozbijamy namiotów w tak licznych ogrodach oliwnych historii? Niech Bóg nam wybaczy! On już nam przebaczył, ponieważ zna nasze słabości, nasze lęki, nie ocenia ich, ale im towarzyszy i bierze je na siebie.

Jezus nie chce olśniewającego światła, Kościoła triumfującego, biskupów czy księży siedzących zawsze w pierwszych rzędach na kolejnej prezentacji jakiejś książki. Jezus woli wnosić światło w tajemnicę cierpienia, w ciemność samotności, ponieważ On cierpiał, został sam. Cieszę się, kiedy Kościół nie zajmuje czołowych miejsc, ale cierpi lub zostaje sam, ponieważ w ten sposób uczestniczy w pełni w tajemnicy miłości cierpiącej i ofiarowanej. Gdy piszę te słowa, rozmyślam nad wielkim szczęściem, które jest darem Bożym, a które mamy my, kapłani, mogąc odwiedzać chorych, osoby samotne, wchodzić do domów cierpienia. Ileż tam światła! Ileż światła! Dane mi było zobaczyć bardzo wiele przemienień.

Nie musimy wspinać się na żadną górę, nie musimy osiągać żadnego celu, ponieważ wszystko jest Łaską. Trzeba natomiast pogrążyć się w największym cierpieniu, zejść aż do piekieł, w mrok cierpienia całego świata. Jesteśmy też powołani, jak Tomasz – ponieważ jest to powołanie – do dotknięcia ran cierpienia, do uczynienia ich naszymi, po to, aby odkryć, że Pan je odkupił, wybawił, postanowił zamieszkać, postawić swój namiot właśnie tam.

Jedynie w ciszy ciemności, gdy chmury życia zaciemniają jaskrawe i złudne sztuczne światła, które nas zmyliły, możemy słuchać głosu Ojca, który nigdy nie przestał mówić. Jego słuchajcie, bo Ja Go kocham, mówi Ojciec. Słuchajcie Jezusa, bo także On mnie kocha. Słuchajmy Go, ponieważ Jedyny Bóg, który jest Miłością, ze swojej natury nie może być sam, ale objawia się w tajemnicy Trójcy.

Co mówi Jezus? Mówi o powstaniu z martwych. Nie rozumieli, nie rozumiemy. To nieważne, że nie rozumiemy. Niech nikt nie boi się tego, że nie rozumie.

Przy zmartwychwstaniu Jezusa nie ma żadnego nauczyciela czy władcy, są tylko świadkowie. Zmartwychwstanie Jezusa nie jest wiadomością, z którą mamy się zapoznać, ale darem, który należy przyjąć, abyśmy już dziś żyli jako zmartwychwstali, żebyśmy zobaczyli światło w ciemności, żebyśmy odradzali się każdego kończącego się dnia. W oczekiwaniu na spotkanie z Nim.

Ks. Francesco Pesce