· Watykan ·

Homilia podczas Mszy św. w 7. rocznicę wizyty na Lampedusie

Spotkanie z innym jest spotkaniem z Chrystusem

1-Papa_24_x.jpg
24 września 2020

W środę 8 lipca rano Papież odprawił w kaplicy Domu św. Marty Mszę św. w 7. rocznicę swojej wizyty na Lampedusie. Koncelebrowali z nim dwaj podsekretarze z Sekcji ds. Migrantów i Uchodźców Dykasterii ds. Promocji Integralnego Rozwoju Człowieka, kard. Michael Czerny i o. Fabio Biaggio, oraz o. Lambert Tonamou. Poniżej zamieszczamy papieską homilię.

Dzisiaj Psalm responsoryjny zachęca nas do ustawicznego poszukiwania oblicza Pana: «Zawsze szukajcie Bożego oblicza. (…) Rozważajcie o Panu i Jego potędze; zawsze szukajcie Jego oblicza» (Ps 105[104]). To poszukiwanie jest fundamentalną postawą życiową człowieka wierzącego, który zrozumiał, że ostatecznym celem jego egzystencji jest spotkanie z Bogiem.

Szukanie oblicza Bożego jest gwarancją pomyślnego rezultatu naszej wędrówki przez ten świat, która jest exodusem ku prawdziwej Ziemi Obiecanej, ojczyźnie niebieskiej. Oblicze Boga jest naszą metą, a jest również naszą gwiazdą polarną, która pozwala nam nie zagubić drogi.

Lud Izraela, opisany przez proroka Ozeasza w pierwszym czytaniu (por. 10, 1-3. 7-8. 12), w tamtym czasie był ludem zagubionym, który utracił z pola widzenia Ziemię Obiecaną i błąkał się po pustyni nieprawości. Pomyślność i obfite bogactwa oddaliły serce Izraelitów od Pana i napełniły je fałszem i niegodziwością.

Jest to grzech, od którego również my, współcześni chrześcijanie, nie jesteśmy wolni. «Kultura dobrobytu, która prowadzi nas do myślenia o sobie, sprawia, że stajemy się nieczuli na wołanie innych, żyjemy w mydlanych bańkach, które są piękne, ale nie są niczym, są iluzją, tym, co błahe, nietrwałe, co prowadzi do zobojętnienia na innych, a wręcz prowadzi do globalizacji zobojętnienia» (homilia na Lampedusie, 8 lipca 2013 r.).

Apel Ozeasza dociera do nas dzisiaj niczym ponowione wezwanie do nawrócenia, do zwrócenia naszych oczu na Pana, żeby dostrzec Jego oblicze. Prorok mówi: «Posiejcie sobie sprawiedliwość, a zbierzecie miłość; wykarczujcie sobie karczowiska. To czas szukania Pana, aż przyjdzie i ześle wam sprawiedliwość» (10, 12).

Szukanie oblicza Boga jest podyktowane pragnieniem spotkania z Panem, osobistego spotkania, spotkania z Jego ogromną miłością, z Jego mocą, która zbawia. Dwunastu apostołów, o których mówi nam dzisiejsza Ewangelia (por. Mt 10, 1-7), miało łaskę spotkać je fizycznie w Jezusie Chrystusie, wcielonym Synu Boga. On ich wezwał po imieniu, jednego po drugim — słyszeliśmy o tym — patrząc im w oczy, a oni wpatrywali się w Jego oblicze, słuchali Jego głosu, widzieli Jego cuda. Osobiste spotkanie z Panem, czas łaski i zbawienia, pociąga za sobą misję: «Idźcie — nawołuje ich Jezus — i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie» (w. 7). Spotkania i misji nie można rozdzielać.

To osobiste spotkanie z Jezusem Chrystusem jest możliwe również dla nas, którzy jesteśmy uczniami trzeciego tysiąclecia. Nastawieni na poszukiwanie oblicza Pana, możemy je rozpoznać w obliczu ubogich, chorych, opuszczonych i cudzoziemców, których Bóg stawia na naszej drodze. A to spotkanie staje się także dla nas czasem łaski i zbawienia, zobowiązując nas do takiej samej misji jak ta, która była powierzona apostołom.

Dzisiaj upływa siódmy rok, to siódma rocznica mojej wizyty na Lampedusie. W świetle Słowa Bożego chciałbym powtórzyć to, co powiedziałem do uczestników mityngu pod hasłem: «Wolni od lęku», w lutym ubiegłego roku: «Spotkanie z innym jest poza tym również spotkaniem z Chrystusem. On sam nam to powiedział. To On puka do naszych drzwi głodny, spragniony, przybysz, nagi, chory, więzień, prosząc o spotkanie i pomoc, prosząc o możliwość zejścia na ląd. A gdybyśmy mieli jeszcze jakieś wątpliwości, oto Jego jasne słowa: ‘Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili’ (Mt 25, 40)».

«Wszystko, co uczyniliście…», w dobrym i złym! Ta przestroga okazuje się dzisiaj paląco aktualna. Powinniśmy posługiwać się nią wszyscy jako fundamentalnym punktem naszego rachunku sumienia, tego który robimy każdego dnia. Myślę o Libii, o obozach, w których są przetrzymywani, o nadużyciach i przemocy, których ofiarami są migranci, o podróżach nadziei, o akcjach ratowniczych i odrzucaniu. «Wszystko, co uczyniliście (…) Mnieście uczynili».

Wspominam tamten dzień przed siedmiu laty, właśnie na południu Europy, na tej wyspie… Niektórzy opowiadali mi swoje historie, jak wiele wycierpieli, żeby tam dotrzeć. A byli tam tłumacze. Ktoś opowiadał straszliwe rzeczy w swoim języku, a tłumacz, jak się wydawało, tłumaczył dobrze; ale ten człowiek mówił dużo, a tłumaczenie było krótkie. «Cóż — pomyślałem — widocznie ten język dla wyrażenia się używa dłuższych zwrotów». Kiedy wróciłem do domu, po południu w recepcji była pewna pani — pokój jej duszy, zmarła — która była córką Etiopczyków. Rozumiała ten język, a oglądała spotkanie w telewizji. I powiedziała mi: «Proszę posłuchać, to co etiopski tłumacz powiedział Waszej Świątobliwości, to nie jest nawet jedna czwarta tortur, cierpień, których oni zaznali». Podali mi wersję «przedestylowaną». To dzieje się dzisiaj w przypadku Libii — przedstawiają nam wersję «przedestylowaną». Wojna jest zła, wiemy to, ale nie wyobrażacie sobie piekła, jakie się tam przeżywa, w tych obozach detencyjnych. A ci ludzie przybywali jedynie z nadzieją i że przemierzą morze.

Niech Maryja Dziewica, Solacium migrantium, pomaga nam odkrywać oblicze swojego Syna we wszystkich braciach i siostrach, zmuszonych do ucieczki ze swojej ziemi z powodu licznych niegodziwości, które jeszcze dzisiaj gnębią nasz świat.