Siła rozbicia skorupy

Papa Francesco 2024.09.08 Viaggio Apostolico in Papua Nuova Guinea - Incontro con i fedeli della ...
18 października 2024

„Ewangelizacja ma miejsce wtedy, gdy mamy odwagę ‘rozbić’ flakonik zawierający wonny olejek” – powiedział Papież w przemówieniu wygłoszonym podczas spotkania z biskupami, kapłanami, osobami konsekrowanymi, seminarzystami i katechistami w katedrze w Dili.

Przywołany przez Papieża ewangeliczny tekst to epizod mówiący o Marii, która rozbija flakonik, żeby namaścić stopy Jezusa – scena z jej „zmysłowością” bardzo bliska Bergogliowi, który często posługiwał się tym „węchowym” wymiarem woni albo zapachu w swoim obrazowym języku. Jest jednak jeszcze inny uderzający obraz, użyty przez niego w tym samym zdaniu – obraz „rozbicia ‘pancerza’, który często zamyka nas w sobie, i porzucenia religijności leniwej, wygodnej, przeżywanej jedynie dla potrzeb osobistych”. Na pokusę wygodnego i egocentrycznego lenistwa Papież odpowiada słowami, których użyła w swoim świadectwie siostra Rosa: „Kościół w ruchu, Kościół, który nie stoi w miejscu, który nie kręci się wokół siebie, ale płonie pasją niesienia wszystkim radości Ewangelii”. Słowa siostry Rosy potwierdzają papieską wizję „Kościoła wychodzącego” – ten obraz Papież przedstawia ludowi wiernych od ponad jedenastu lat. Konieczna jest zatem, a wręcz pilnie potrzebna siła rozbicia skorupy. Skorupa, tak jak gniazdo, nora to obrazy ciepłe, przyjazne, żywotne, ale mogą się przekształcić w swoje przeciwieństwo, mogą stać się zimne, odpychające, zgubne.

Gest rozbicia skorupy przywołuje inny obraz, zarazem egzotyczny i sugestywny – obraz langusty. To zwierzę, znane wszystkim z potworności formy, a cenione ze względu na wyborny smak jego mięsa, ma bardzo ciekawy proces życiowy. Langusta bowiem rodzi się naga, a „pancerz”, który ją pokrywa, narasta stopniowo w dalszej kolejności. Pancerz albo skorupa, egzoszkielet, zewnętrzna struktura zarazem chroni mięczaka, ale także go krępuje i ostatecznie torturuje. W pewnym momencie ten pancerz okazuje się ciasny i duszący, więc langusta będzie musiała się go pozbyć. Będzie musiała „rozbić skorupę” i znów stać się gołym mięczakiem, narażonym na zranienie, dopóki nie utworzy się nowa „struktura”. Tylko wtedy, po tym przejściu-powrocie do pierwotnej kruchej nagości langusta będzie mogła żyć nadal. To nie wydarza się tylko jeden raz, lecz powtarza się w życiu tego zwierzęcia wielokrotnie – langusta nieustannie „umiera i się odradza”, i tym samym staje się jedną z najbardziej długowiecznych istot na ziemi, dożywając aż 130 lat. Istnieje pewien interesujący esej, autorstwa prof. Stefana De Matteisa, który porusza ten temat, a zatytułowany jest właśnie Dylemat langusty, a jeszcze ciekawszy jest jego podtytuł: Siła bezbronności – jest bowiem chwila, kiedy langusta na nowo staje się naga, bezbronna, pozbawiona osłony, kiedy przechodzi od starego pancerza, już rozbitego, do nowego; lecz właśnie ta chwila naznacza jej trwałą żywotność, jej siłę, bowiem „ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny” (2 Kor, 12, 10).

Od początku swoich dziejów, od Ewangelii, Kościół wypracował liczne obrazy, aby wyrazić i uczynić zrozumiałą swoją tajemnicę własnej samoświadomości. Wyrażenie Papieża: „rozbić skorupę”, pozwala dziś dodać inny obraz — obraz langusty. Także Kościół potrzebuje w trakcie swojej przeprawy przez wzburzone morza świata ogołocić się, powrócić do pierwotnej nagości, strząsnąć z siebie ciężkie nadbudowy obronne i skupić się na nowo na tym, co istotne, wiedząc, że – jak wielokrotnie mówił Papież – nie Kościół jest w centrum Kościoła. Powtórzył to również w Dili, mówiąc o Timorze Wschodnim, leżącym „na krańcach świata”. „Ja również pochodzę z krańców ziemi, ale wy bardziej niż ja! I powiedziałbym: właśnie dlatego, że jest na krańcach świata, znajduje się w centrum Ewangelii! Jest to paradoks, którego musimy się nauczyć: w Ewangelii krańce są centrum, a Kościół, który nie jest w stanie dotrzeć na krańce i chowa się w środku, jest Kościołem bardzo schorowanym. Natomiast kiedy Kościół patrzy na zewnątrz, wysyła misjonarzy, to znajduje się na tych krańcach, które są centrum, centrum Kościoła. Dziękuję za bycie na tych krańcach. Ponieważ dobrze wiemy, że w sercu Chrystusa peryferie egzystencji stanowią centrum: Ewangelia wypełniona jest ludźmi, figurami i historiami, które znajdują się na marginesie, na krańcach, ale zostają powołane przez Jezusa i stają się protagonistami nadziei, którą On przyszedł nam przynieść”.

To dzisiaj mówił Papież do rozradowanych mieszkańców Dili, i tak zawsze postępował Kościół w ciągu tych dwu tysięcy lat, zwłaszcza w chwilach kryzysów, podejmując całe ryzyko związane z tym procesem rozbrajania i ogołacania się. I właśnie dlatego jest tak długowieczny – zmieniając nieustannie formę zewnętrzną i zarazem zachowując nienaruszone swoje serce, to delikatne i wonne ciało, które jest ukryte i przechowywane w jego najgłębszej intymności, a jest to ciało Chrystusa i Jego Ewangelii. W tym obrazie zawiera się całe wyzwanie, przed którym w tych latach staje Kościół, prowadzony przez Papieża Franciszka – jeden i drugi płonący pasją „niesienia wszystkim radości Ewangelii”.

Andrea Monda