14 XI — Przemówienie do członków focsiv

Trud wychodzenia, żeby pomóc innym

Haiti Ottobre 2010.Les Cayes,Alberto Acquistapace responsabile progetto idrico MLFM,vincitore premio ...
09 stycznia 2023

W poniedziałek 14 listopada odbyła się w Sali Konsystorza audiencja Papieża dla obchodzącej 50-lecie działalności Federacji Chrześcijańskich Organizacji Międzynarodowej Służby Wolontariatu ( focsiv ), która zrzesza 94 organizacje, działające w 80 krajach świata. Ojciec Święty przekazał przygotowane przemówienie przewodniczącej i przemówił spontanicznie do przedstawicieli Federacji. Poniżej zamieszczamy obydwa przemówienia.

Przemówienie wygłoszone:


Dziękuję bardzo za tę wizytę, bardzo pani dziękuję za wypowiedziane słowa. To jest przemówienie, które powinienem teraz przeczytać, ale lepiej, żebyście je przeczytali w domu, a ja w tej chwili powiem wam parę rzeczy, płynących z mojego serca. Zgoda? Daję je pani przewodniczącej, ona zobowiązuje się do zapoznania was z nim.

Wolontariat jest jedną z trzech rzeczy, jakie zastałem we Włoszech jako waszą cechę charakterystyczną, nie spotkałem takiego gdzie indziej. Pozostałe sprawy to oratoria parafialne, zwłaszcza na północy, a także stowarzyszenia pomocy ekonomicznej, bankowej, pozwalające ludziom brać tam kredyt i działać dalej, pomoc o charakterze ekonomicznym. To trzy rzeczy typowo włoskie.

Zajmę się pierwszą — wolontariatem. Jest jedną z najwspanialszych rzeczy. Bowiem każdy w swojej wolności decyduje się na tę drogę, która jest drogą wychodzenia ku drugiemu człowiekowi, wychodzenia z wyciągniętą ręką, drogą wychodzenia, żeby zatroszczyć się o innych. Trzeba podjąć jakieś działanie. Mogę siedzieć spokojnie w domu, oglądać telewizję lub robić coś innego… Nie, zadaję sobie ten trud, żeby wyjść. Wolontariat to trud wychodzenia, żeby pomagać innym, tak jest. Nie istnieje wolontariat od biurka i nie istnieje wolontariat przez telewizję, nie. Wolontariat jest zawsze wychodzeniem, otwartym sercem, wyciągniętą ręką, nogami gotowymi, żeby iść. Wychodzenie, żeby spotykać, i wychodzenie, żeby dawać. Chcę omówić te dwa słowa.

Wychodzenie, żeby spotykać. Żyjemy w cywilizacji konfliktu. Wojny są wielkim konfliktem, i dziś nikt nie wątpi, że przeżywamy trzecią wojnę światową — w ciągu jednego wieku konflikt za konfliktem, jeden za drugim… I nigdy się nie uczymy, na poziomie światowym, ale także na poziomie osobistym. Jakże często decyzje są podejmowane na podstawie konfliktu: «Kim ty jesteś?». — «Nie, nie wiem, kim jestem, ale jestem przeciwko temu i przeciwko tamtemu». Własną tożsamością jest bycie przeciw, ścieranie się. Tymczasem droga, którą wy proponujecie, którą żyjecie, a która jest prawdziwą propozycją chrześcijańską, to spotkanie, żeby zakończyć, żeby uzdrowić konflikt. Żyjemy w cywilizacji konfliktu. Łatwiej jest powiedzieć: «jestem przeciwko temu, przeciwko tamtemu, przeciwko jeszcze czemuś innemu», niż powiedzieć: «jestem z». To kosztuje nas więcej trudu. A wy wychodzicie, żeby spotykać ludzi, żeby spotykać mężczyzn i kobiety, którzy potrzebują pomocy, potrzebują wyciągniętej ręki, żeby iść razem, iść z, a nie przeciw.

To jest wasz wolontariat, a robicie to bez wynagrodzenia; owszem, może coś wam dają na autobus, bilet, ale nic poza tym. Bez wynagrodzenia, nie żeby zarabiać na życie, ale z powołania. A to właśnie angażowanie waszego czasu czyni owocnym życie innych. Idźcie dalej tą drogą wolontariatu, jest to jedno z bogactw waszej kultury włoskiej.

Jeżeli występują problemy — problemy będą zawsze, wszędzie — nie należy rozwiązywać problemów tak, jak to robi struś, chowając głowę w piasek, problemy rozwiązuje się w drodze, przez pójście, kłócenie się… Tak, kłócenie się, to dobrze robi! Czasami porządna kłótnia się przydaje… I zrozumienie się dobrze, ale jako bracia, kłócąc się jak bracia, dobrzy bracia potrafią kłócić się dobrze. Pamiętam, jak kiedyś — to sprawa rodzinna — jest nas pięcioro, i mój brat, drugi z kolei, zdenerwował się na siostrę, która była trzecia, on już żonaty, ona zamężna, dorośli, i wygarnęli sobie wszystko! Ja tam byłem i słuchając ich, pomyślałem: «Mój Boże, ci to nie mają oporów w wygarnianiu sobie!». «Ty zrobiłeś… jesteś kretynką… ty jesteś taki, owaki…». Wszystko. Później się zatrzymali. I mój brat powiedział: «Idę, bo mam coś do zrobienia… Cześć, kochana!». Pocałunek i skończyło się. Rodzeństwo potrafi się sprzeczać, ale bez posuwania się do zniszczenia tego, co istotne, a mianowicie więzi braterskiej. Tak powinniśmy postępować, szukać prawdy, są różne punkty widzenia, dyskutuje się, w porządku, ale tego się nie tyka, to pozostaje zawsze, braterstwo. A wolontariat jest hymnem na cześć braterstwa, jest hymnem, na cześć takiego dalszego postępowania. Dlatego dalej tak działajcie, pomagając w takim sensie, pomagajcie, podając ludziom rękę.

To chciałem wam powiedzieć przed udzieleniem błogosławieństwa i pożegnaniem was. Ogromnie mnie cieszy to, co robicie. Kontynuujcie to, i oby przyłączali się do was inni ludzie, żeby wykonywać tę piękną pracę humanitarną. Dziękuję!

Przemówienie przekazane:


Drodzy Bracia i Siostry, dzień dobry!

Spotykam się z wami z okazji 50. rocznicy utworzenia waszej Federacji. Reprezentujecie 90 organizacji wchodzących w jej skład, które działają w ponad osiemdziesięciu krajach świata. Serdecznie was witam i dziękuję pani przewodniczącej za uprzejme słowa.

Focsiv wnosi cenny wkład w walkę z wszelkimi formami ubóstwa i marginalizacji, w ochronę godności ludzkiej, w umacnianie praw człowieka i w promocję rozwoju lokalnych wspólnot i instytucji; a wszystko to stara się realizować w spójności z Ewangelią i społeczną nauką Kościoła. Dziękuję za to, co robicie, i za to, jak to robicie! Jesteście wspaniałym znakiem Kościoła-matki, który rodzi nadzieję w świecie przywykłym do skandali głodu i wojen. Wasze świadectwo jest konkretną odpowiedzią dla tych, którzy nie wierzą już w możliwość pokoju. Przez wasze zaangażowanie pokazujecie bowiem, że każda mała codzienna cegiełka może stworzyć wielką mozaikę braterstwa.

Pragniemy świata solidarnego, w którym każdy będzie się czuł przyjęty i nie będzie zmuszony rezygnować ze swoich marzeń. Nie jest to zwyczajne życzenie, ale bardzo konkretna wola, którą wasze motto wyraża następująco: «Świat, który należy budować razem, z poszanowaniem rzeczywistości stworzonej, w którym każdy człowiek będzie mógł się realizować w pełnej godności!». Jest to jak najbardziej aktualne przesłanie w tym momencie historii — cień trzeciej wojny światowej wisi nad losem całych narodów, ze strasznymi konsekwencjami dla ludzi. Myślę w szczególności o osobach starszych, o kobietach, o dzieciach. Jaką przyszłość tworzymy dla nowych pokoleń? Jest to pytanie, które winno zawsze towarzyszyć podejmowaniu decyzji na szczeblu międzynarodowym. Dziś zatem, wysłuchując krzyku bardzo wielu ludzi nie mających głosu, którym bliskie są wasze organizacje, chciałbym rozważyć wraz z wami trzy cele, które dotyczą wszystkich.

Pierwszy wiąże się z faktem, że jesteście wolontariuszami w świecie. Co to znaczy dzisiaj? Wydaje mi się, że jest to zdecydowany i odważny znak otwartości, dyspozycyjności względem drugiego człowieka, niezależnie od tego, czy jest blisko, czy daleko. Bowiem patrzenie ponad granicami staje się usposobieniem ducha do spotkania z «bliźnim», świadectwem miłości do ludzkości. Wolontariat opiera się na ugruntowanej postawie solidarności, a wszyscy wiemy, jak wiele ubóstwa, niesprawiedliwości, przemocy jest na każdym kontynencie. Otóż focsiv pokazuje, że można być «braćmi wszystkich», obejmując każdego człowieka, którego Pan stawia na drogach naszego życia. Dzisiaj stajemy przed wielką szansą wyrażenia tego, że jesteśmy braćmi, bycia kolejnymi miłosiernymi Samarytanami, biorącymi na siebie ból porażki, zamiast wzniecania nienawiści i urazy» (enc. Fratelli tutti, 77). W ten sposób nauka ewangeliczna staje się codziennością. I jest to wezwanie bez wykluczeń — wszyscy braćmi w człowieczeństwie i w miłości.

Drugi cel dotyczy pokoju, który, jak widzimy, jest raniony, deptany na Ukrainie i w wielu innych miejscach planety. Kiedy nie ma pokoju, kiedy przeważają «racje» siły, ludzie cierpią, rodziny są rozdzielane, najsłabsi zostają sami. Od miesięcy widzimy obrazy zniszczenia, śmierci. Pokój w sprawiedliwości jest niezbędnym warunkiem do godnego życia, do tego, aby razem tworzyć lepszą przyszłość. Wy, wolontariusze z focsiv , jesteście wezwani do umacniania pokoju w swoich sercach i do dzielenia się nim ze wszystkimi, których spotykacie w czasie waszej posługi. Jest to najważniejszy dar, jaki możecie z sobą nieść wszędzie, gdzie się udajecie, ponieważ «świat nie potrzebuje pustych słów, ale przekonanych świadków, budowniczych pokoju, otwartych na dialog bez wykluczania i manipulacji» (Orędzie na liii Światowy Dzień Pokoju, 1 stycznia 2020 r.).

Wreszcie trzecim celem jest rozwój. Każdy człowiek, każdy naród potrzebuje podstawowych warunków do godnego życia — oprócz pokoju mieszkania, opieki zdrowotnej, oświaty, pracy, dialogu i wzajemnego poszanowania kultur i wyznań. Rozwój człowieka jest zadaniem, któremu trzeba się poświęcać z dyspozycyjnością, energią, kreatywnością, odpowiednimi narzędziami. Tylko integralny rozwój — człowieka i środowiska, w którym żyje — pozwala na rozwijanie dobrego życia osobistego i społecznego, pogodnego i otwartego na przyszłość. A pomyślmy o tym, jak wielu młodych ludzi jest dziś zmuszonych opuścić swoją ziemię, by poszukiwać godnego życia; jak wielu mężczyzn, kobiet i dzieci podejmuje nieludzkie podróże i naraża się na przemoc wszelkiego rodzaju, byle tylko szukać lepszego jutra; jak wielu ludzi nadal umiera na szlakach desperacji, podczas gdy trwają dyskusje co do ich losu bądź odwracamy się w drugą stronę! Przymusowe migracje — aby uciec od wojen, głodu, prześladowań lub zmian klimatycznych — są jednym z wielkich nieszczęść tej epoki, którym będziemy mogli zaradzić u podstaw, jedynie gdy zapewni się rzeczywisty rozwój w każdym kraju. A wy, wolontariusze z focsiv , angażujecie się również w tej dziedzinie.

Drodzy przyjaciele, w ciągu tych pięćdziesięciu lat byliście tkaczami pokoju i rzemieślnikami miłości i rozwoju. Zachęcam was do podążania naprzód po drogach świata i troszczenia się o braci, tak jak to zrobił Miłosierny Samarytanin, ze świadomością, że «żyć obojętnie w obliczu cierpienia, to nie jeden z możliwych wyborów; nie możemy pozwolić, aby ktoś został pozostawiony na obrzeżach życia» (Fratelli tutti, 68). Niech was nie zniechęcają trudności czy rozczarowania, ale pokładajcie ufność w Panu, który jest skałą, a zarazem jest czułością. Zawierzam każdego z was i wszystkich członków waszych organizacji opiece Maryi Dziewicy. Z serca wam błogosławię. I bardzo was proszę, o modlitwę za mnie. Dziękuję!