14 IX — Przemówienie na otwarcie i Sesji Plenarnej VII Kongresu Zwierzchników Religii Światowych
i Tradycyjnych w Nur-Sułtan

Nigdy nie usprawiedliwiajmy przemocy

  Zwierzchników Religii Światowych i Tradycyjnych w Nur-Sułtan Nigdy nie usprawiedliwiajmy przemocy  ...
27 września 2022

Bracia i Siostry!

Pozwólcie, że zwrócę się do was tymi bezpośrednimi i serdecznymi słowami: bracia i siostry. W ten sposób pragnę pozdrowić was, zwierzchników religijnych i przedstawicieli władz, członków korpusu dyplomatycznego i organizacji międzynarodowych, przedstawicieli instytucji akademickich i kulturalnych, społeczeństwa obywatelskiego i różnych organizacji pozarządowych — w imię tego braterstwa, które łączy nas wszystkich jako dzieci tego samego Nieba.

W obliczu tajemnicy nieskończoności, która nas przerasta i nas pociąga, religie przypominają nam, że jesteśmy stworzeniami — że nie jesteśmy istotami wszechmocnymi, ale kobietami i mężczyznami w drodze ku temu samemu niebu. Ta wspólna nam kondycja stworzeń zaprowadza zatem pewną wspólnotę, prawdziwe braterstwo. Przypomina nam, że sens życia nie może sprowadzać się do naszych osobistych korzyści, ale jest wpisany w charakteryzujące nas braterstwo. Rozwijamy się tylko razem z innymi i dzięki innym. Drodzy zwierzchnicy i przedstawiciele religii światowych i tradycyjnych, znajdujemy się na ziemi, którą na przestrzeni wieków przemierzały wielkie karawany — w tych miejscach, również za sprawą dawnego jedwabnego szlaku, splatało się ze sobą tak wiele historii, idei, religii i nadziei. Oby Kazachstan znów stał się ziemią spotkania tych, którzy są oddaleni. Oby otworzył nową drogę spotkania, opartą na relacjach międzyludzkich — na szacunku, na szczerym dialogu, na niezastąpionej wartości każdej osoby, na współpracy; drogę braterską, aby wspólnie podążać ku pokojowi.

Wczoraj posłużyłem się obrazem dombry, dziś chciałbym dołączyć do instrumentu muzycznego głos — głos najsłynniejszego poety tego kraju, ojca jego nowoczesnej literatury, pedagoga i kompozytora, często przedstawianego z dombrą. Abaj (1845-1904), jak jest popularnie nazywany, pozostawił nam pisma przepojone religijnością, w których przejawia się to, co w tym ludzie najszlachetniejsze — harmonijna mądrość, która pragnie pokoju i do niego dąży, zastanawiając się nad sobą z pokorą, tęskniąc za mądrością na miarę godności człowieka, która nigdy nie zamyka się w wąskich i ciasnych wizjach, ale jest gotowa inspirować się wielorakimi doświadczeniami. Abaj prowokuje nas ponadczasowym pytaniem: «Na czym polega piękno życia, jeśli nie sięga się w głąb?» (Poezja, 1898). Inny poeta zastanawiał się nad sensem istnienia, wkładając w usta pasterza z tych bezkresnych ziem Azji równie istotne pytanie: «Dokąd zmierza ta moja krótka wędrówka?» (G. Leopardi, Canto notturno di un pastore errante dell’Asia [Nocny śpiew koczującego po Azji pasterza]). To właśnie takie jak te pytania budzą potrzebę religii, przypominają nam, że my, ludzie, istniejemy nie po to, żeby zaspokajać interesy doczesne i nawiązywać relacje o charakterze wyłącznie gospodarczym, ale po to, by podążać razem, jako wędrowcy, ze wzrokiem skierowanym ku niebu. Potrzebujemy znaleźć sens w pytaniach ostatecznych, pielęgnować duchowość; potrzebujemy, jak mówił Abaj, zachowywać «nasze dusze w stanie przebudzenia i jasny umysł» (Słowo 6).

Bracia i siostry, świat oczekuje od nas przykładu czujnych dusz i jasnych umysłów, oczekuje autentycznej religijności. Nadeszła godzina, aby otrząsnąć się z tego fundamentalizmu, który zanieczyszcza i nadszarpuje wszelkie wyznanie wiary; pora, aby uczynić serce czystym i współczującym. Ale jest to również czas, aby pozostawić jedynie w książkach historycznych dyskursy, które nazbyt długo, tu i gdzie indziej, zaszczepiały podejrzliwość i pogardę w stosunku do religii, jak gdyby była ona czynnikiem destabilizującym nowoczesne społeczeństwo. Dobrze znane jest na tutejszej ziemi dziedzictwo narzucanego przez dziesięciolecia państwowego ateizmu, ta opresyjna i dusząca mentalność, dla której samo użycie słowa «religia» powodowało zakłopotanie. W rzeczywistości religie nie są problemami, ale są częścią rozwiązania, prowadzącego ku bardziej harmonijnemu współistnieniu. Poszukiwanie transcendencji i święta wartość braterstwa mogą bowiem inspirować i oświecać wybory, jakich należy dokonywać w sytuacji kryzysów geopolitycznych, społecznych, ekonomicznych, ekologicznych, a także, u podstaw, duchowych, które dotykają wiele współczesnych instytucji, również demokracji, zagrażając bezpieczeństwu i zgodzie między narodami. Dlatego potrzebujemy religii, aby odpowiedzieć na pragnienie pokoju w świecie i na pragnienie nieskończoności, istniejące w sercu każdego człowieka.

Dlatego niezbędnym warunkiem prawdziwie ludzkiego i integralnego rozwoju jest wolność religijna. Bracia, siostry, jesteśmy stworzeniami wolnymi. Nasz Stwórca «ustąpił nam miejsca», poniekąd «ograniczył» swoją absolutną wolność, aby również nas uczynić istotami wolnymi. Jak więc możemy w Jego imię przymuszać braci? «Chociaż wierzymy i czcimy — pouczał Abaj — nie wolno nam twierdzić, że możemy zmuszać innych do wiary i czci» (Słowo 45). Wolność religijna jest prawem podstawowym, pierwotnym i niezbywalnym, które należy promować wszędzie i które nie może być ograniczane wyłącznie do wolności wyznania. Prawem każdej osoby jest bowiem dawanie publicznego świadectwa o swojej wierze — proponowanie jej, nigdy nie narzucanie. Jest to dobra praktyka głoszenia, różna od prozelityzmu i indoktrynacji, od których każdy winien się dystansować. Usuwanie w sferę prywatną najważniejszego wyznania w życiu pozbawiłoby społeczeństwo ogromnego bogactwa. Natomiast sprzyjanie sytuacjom, w których doświadcza się nacechowanego szacunkiem współistnienia różnic religijnych, etnicznych i kulturowych, jest najlepszym sposobem na dowartościowanie specyficznych cech każdej z nich, na jednoczenie ludzi bez ich ujednolicania, na promowanie ich najwznioślejszych aspiracji bez tłumienia ich zapału.

Taka jest zatem, oprócz nieśmiertelnej wartości religii, jej wartość aktualna, którą Kazachstan w godny podziwu sposób promuje, goszcząc od dwudziestu lat ten Kongres o światowym znaczeniu. Jego obecna edycja skłania nas do refleksji nad naszą rolą w duchowym i społecznym rozwoju ludzkości w czasie postpandemicznym.

Pandemia, wiążąc się z kruchością i troską, stanowi pierwsze z czterech globalnych wyzwań, które chciałbym nakreślić, a które wzywają wszystkich — zwłaszcza religie — do większej zgodności celów. covid -19 postawił nas wszystkich na tej samej płaszczyźnie. Uświadomił nam to, że — jak powiedział Abaj — «nie jesteśmy demiurgami, lecz śmiertelnikami» (tamże); wszyscy poczuliśmy się słabi, wszyscy potrzebowaliśmy pomocy; nikt nie był w pełni autonomiczny, nikt nie był całkowicie samowystarczalny. Teraz jednak nie możemy zmarnować poczucia dostrzeżonej przez nas potrzeby solidarności, postępując dalej tak, jakby nic się nie stało, nie dopuszczając do siebie wyzwania, jakim jest konieczność wspólnego podejmowania pilnych spraw, które dotyczą wszystkich. Religie nie mogą być na to obojętne — są powołane, by odgrywać wiodącą rolę, by stawać się promotorami jedności w obliczu trudnych doświadczeń, które mogą jeszcze bardziej podzielić rodzinę ludzką.

W szczególności my, którzy wierzymy w Stwórcę, winniśmy pomagać braciom i siostrom naszych czasów nie zapominać o kruchości, jaka nas cechuje — żeby nie popadać w fałszywą pychę wszechmocy, wzbudzaną przez postęp techniczny i gospodarczy, który sam nie wystarcza; żeby nie wpaść w sidła zysku i zarobku, jak gdyby one były lekarstwem na wszystkie bolączki; żeby nie wspierać niezrównoważonego rozwoju, który nie respektuje granic wyznaczonych przez stworzenie; żeby nie dać się znieczulić przez oszałamiający konsumpcjonizm, ponieważ dobra są dla człowieka, a nie człowiek dla dóbr. Krótko mówiąc, wspólna nam słabość, która ujawniła się w czasie pandemii, powinna pobudzać nas do tego, byśmy nie postępowali tak jak dotychczas, ale z większą pokorą i dalekowzrocznością.

Osoby wierzące, oprócz uwrażliwiania na naszą kruchość i odpowiedzialność w czasie postpandemicznym, są wezwane do troski — winny zatroszczyć się o ludzkość we wszystkich jej wymiarach, stając się twórcami komunii — powtarzam to słow: twórcami komunii — świadkami współpracy, wykraczającej poza bariery przynależności wspólnotowej, etnicznej, narodowej i religijnej. Jak jednak podjąć się tak trudnej misji? Od czego zacząć? Od słuchania najsłabszych, od udzielenia głosu najbardziej bezbronnym, od wyrażania globalnej solidarności, która dotyczyłaby przede wszystkim ich — ubogich, potrzebujących, którzy najbardziej ucierpieli z powodu pandemii, która sprawiła, że z całą mocą ujawniła się niesprawiedliwość globalnych nierówności. Jakże wielu ludzi, także dzisiaj, nie ma łatwego dostępu do szczepionek, jakże wielu! Bądźmy po ich stronie, a nie po stronie tych, którzy mają więcej, a dają mniej; stańmy się proroczymi i odważnymi sumieniami, bądźmy blisko wszystkich, a zwłaszcza tych zbyt wielu dziś zapomnianych, usuwanych na margines, najsłabszych i najbiedniejszych warstw społeczeństwa, tych, którzy cierpią w ukryciu i w milczeniu, z dala od światła reflektorów. To, co wam proponuję, to nie tylko sposób na to, by stać się bardziej wrażliwymi i solidarnymi, ale droga uzdrowienia dla naszych społeczeństw. Tak, ponieważ to właśnie nędza pozwala szerzyć się epidemiom i innym wielkim nieszczęściom, które rozwijają się na glebie biedy i nierówności. Największym czynnikiem ryzyka naszych czasów jest ubóstwo. W związku z tym Abaj mądrze pytał: «Czy ci, którzy są głodni, mogą zachować jasny umysł (...) i wykazać się pilnością w nauce? Ubóstwo i spory (...) rodzą (...) przemoc i chciwość» (Słowo 25). Dopóki nadal będą panować nierówności i niesprawiedliwość, nie będą mogły ustąpić wirusy, gorsze niż covid — wirusy nienawiści, przemocy, terroryzmu.

W ten sposób dochodzimy do drugiego globalnego wyzwania, które w szczególności dotyczy wierzących: wyzwania pokoju. W ostatnich dekadach dialog między zwierzchnikami religii dotyczył przede wszystkim tej tematyki. A jednak widzimy, że nasze dni są nadal naznaczone plagą wojny, klimatem ostrej konfrontacji, niezdolnością do cofnięcia się i wyciągnięcia ręki do drugiego człowieka. Potrzebny jest zryw i musi on, bracia i siostry, pochodzić od nas. Jeśli Stwórca, któremu poświęcamy nasze istnienie, dał początek życiu ludzkiemu, to jak możemy my, deklarujący się jako wierzący, godzić się na jego niszczenie? I jak możemy oczekiwać, że ludzie naszych czasów, z których wielu żyje tak, jakby Boga nie było, będą zmotywowani do angażowania się w pełen szacunku i odpowiedzialności dialog, jeśli wielkie religie, stanowiące duszę tak wielu kultur i tradycji, nie są aktywnie zaangażowane na rzecz pokoju?

Pamiętając o okropnościach i błędach z przeszłości, zjednoczmy wysiłki, aby już nigdy Wszechmocny nie stał się zakładnikiem ludzkiego pragnienia bycia potężnym. Abaj przypomina, że «ten, kto zezwala na zło i nie sprzeciwia się złu, nie może być uznany za prawdziwie wierzącego, lecz w najlepszym razie za wierzącego letniego» (por. Słowo 38). Bracia i siostry, oczyszczenie ze zła jest potrzebne wszystkim i każdemu. Ten wielki poeta kazachski kładł na to nacisk, pisząc, że ten, kto «porzuca naukę, pozbawia się błogosławieństwa», a «ten, kto nie jest surowy wobec siebie i nie jest zdolny do współczucia, nie może być uznany za wierzącego» (Słowo 12). Bracia i siostry, oczyśćmy się więc z zarozumiałego uważania się za sprawiedliwych i że nie mamy się czego nauczyć od innych; uwolnijmy się od tych ograniczających i zgubnych koncepcji, które obrażają imię Boga przez rygoryzm, zamknięcie, ekstremizm, fundamentalizm i profanują je przez nienawiść, fanatyzm i terroryzm, oszpecając także obraz człowieka. Tak, ponieważ «źródłem człowieczeństwa — przypomina Abaj — jest miłość i sprawiedliwość, (...) są one koronami boskiego stworzenia» (Słowo 45). Nigdy nie usprawiedliwiajmy przemocy. Nie pozwólmy, aby sacrum było instrumentalizowane przez to, co jest profanum. Niech sacrum nie będzie podporą władzy i niech władza nie podpiera się sacrum!

Bóg jest pokojem i zawsze prowadzi do pokoju, nigdy do wojny. Dlatego jeszcze bardziej angażujmy się w rozwijanie i wzmacnianie potrzeby rozwiązywania konfliktów nie za pomocą nie prowadzących do niczego argumentów siłowych, za pomocą broni i gróźb, ale za pomocą jedynych środków pobłogosławionych przez niebo i godnych człowieka: spotkania, dialogu, cierpliwych negocjacji, prowadzonych z myślą zwłaszcza o dzieciach i młodych pokoleniach. Uosabiają one nadzieję, że pokój nie będzie kruchym rezultatem pospiesznych negocjacji, ale owocem nieustannego wysiłku edukacyjnego, promującego ich marzenia o rozwoju i przyszłości. Dlatego Abaj zachęcał do poszerzania wiedzy, do przekraczania granicy własnej kultury, do poznawania nauki, historii i literatury innych. Inwestujmy w to, proszę was — nie w zbrojenia, lecz w edukację!

Po wyzwaniach dotyczących pandemii i pokoju, podejmijmy trzecie, jakim jest braterska akceptacja. Dzisiaj z wielkim trudem akceptuje się człowieka. Każdego dnia odrzucane są dzieci nienarodzone i dzieci, migranci i osoby starsze. Istnieje kultura odrzucania. Wielu braci i sióstr umiera, składanych w ofierze na ołtarzu zysku, owianych świętokradczym kadzidłem obojętności. A przecież każdy człowiek jest święty. «Homo sacra res homini», mówili starożytni (Seneka, Listy moralne do Lucyliusza, 95, 33). Przede wszystkim naszym zadaniem — zadaniem religii jest przypominanie o tym światu! Nigdy wcześniej nie byliśmy świadkami tak wielkich przemieszczeń ludności, spowodowanych wojnami, ubóstwem, zmianami klimatu i dążeniem do dobrobytu, jaki daje poznać zglobalizowany świat, ale który często jest trudno dostępny. Trwa wielki exodus — ludzie próbują dotrzeć z obszarów najuboższych do bardziej zamożnych. Widzimy to każdego dnia, w rozmaitych migracjach na świecie. To nie jest wiadomość z serwisów informacyjnych, to jest fakt historyczny, który wymaga wspólnych i dalekowzrocznych rozwiązań. Oczywiście, instynktownie bronimy nabytego bezpieczeństwa i ze strachu zamykamy drzwi. Łatwiej jest podejrzewać cudzoziemca, oskarżać go i potępiać, niż go poznać i zrozumieć. Ale naszym obowiązkiem jest pamiętać, że Stwórca, który czuwa nad krokami każdego stworzenia, wzywa nas, byśmy patrzyli spojrzeniem podobnym do Jego spojrzenia, spojrzeniem, które rozpoznaje twarz brata. Trzeba przyjąć brata, który migruje, towarzyszyć mu, promować go i integrować.

Język kazachski zachęca do tego przyjaznego spojrzenia — w nim «kochać» oznacza dosłownie «dobrze się komuś przyjrzeć». A również tradycyjna kultura tych regionów potwierdza to samo przez piękne ludowe przysłowie: «Jeśli kogoś spotkasz, postaraj się uczynić go szczęśliwym, być może widzisz go po raz ostatni». Jeśli pielęgnowany na stepach kult gościnności przypomina o niezbywalnej wartości każdej istoty ludzkiej, to Abaj sankcjonuje to stwierdzeniem, że «człowiek winien być przyjacielem człowieka», a przyjaźń ta opiera się na powszechnym dzieleniu się, ponieważ istotne realia życia oraz po zakończeniu życia są wspólne. Stąd, jak stwierdza, «wszyscy ludzie są gośćmi jedni drugich», a «sam człowiek jest w tym życiu gościem» (Słowo 34). Odkryjmy na nowo sztukę gościnności, przyjmowania, współczucia. I nauczmy się też wstydzić — tak, odczuwać ten zdrowy wstyd, który rodzi się z litości dla cierpiącego człowieka, ze wzruszenia i zdumienia jego kondycją, jego losem, którego winniśmy czuć się częścią. Jest to droga współczucia, która czyni bardziej ludzkimi i bardziej wierzącymi. To my powinniśmy, oprócz potwierdzania nienaruszalnej godności każdego człowieka, uczyć płakać ze względu na innych, bo tylko wtedy, gdy odczujemy zmagania ludzkości jako własne, będziemy prawdziwie ludzcy.

Ostatnie globalne wyzwanie, jakie stoi przed nami, to troska o wspólny dom. W obliczu wielkich zmian klimatycznych trzeba go chronić, aby nie był poddawany logice zysku, ale został zachowany dla przyszłych pokoleń, ku chwale Stwórcy. Abaj napisał: «Jaki wspaniały świat dał nam Stwórca! Wielkodusznie i szczodrze obdarzył nas swoim światłem. Gdy matka ziemia karmiła nas swą piersią, to Ojciec nasz niebieski z troską pochylał się nad nami» (z wiersza «Wiosna»). Z pełną miłości troską Najwyższy urządził wspólny dom dla życia; a my, którzy wyznajemy, że do Niego należymy, jakże możemy pozwolić, aby był on zanieczyszczany, wyzyskiwany i niszczony? Połączmy nasze wysiłki również co do tego wyzwania. Pod względem ważności nie jest ono ostatnie. Jest ono zresztą związane z pierwszym, dotyczącym pandemii. Wirusy, takie jak covid -19, które choć są mikroskopijne, mogą skruszyć wielkie ambicje postępu, często pochodzą z zaburzenia równowagi z otaczającą nas przyrodą — w dużej mierze przez nas spowodowanego. Pomyślmy na przykład o wylesianiu, o nielegalnym handlu żywymi zwierzętami, o intensywnej hodowli zwierząt... To właśnie mentalność wyzysku dewastuje dom, który zamieszkujemy. Nie tylko — prowadzi ona do przyćmienia tej pełnej szacunku i religijnej wizji świata, zamierzonej przez Stwórcę. Dlatego niezbędne jest wspieranie i promowanie troski o życie we wszystkich jego formach.

Drodzy bracia i siostry, idźmy razem naprzód, aby droga religii była coraz bardziej przyjazna. Abaj mawiał, że «fałszywy przyjaciel jest jak cień: gdy świeci nad tobą słońce, nie pozbędziesz się go, ale gdy zbierają się nad tobą chmury, nigdzie go nie widać» (Słowo 37). Oby nas to nie spotkało; oby Najwyższy uwolnił nas od cieni podejrzeń i fałszu; oby pozwolił nam pielęgnować radosne i braterskie przyjaźnie, poprzez częsty dialog i jasną szczerość intencji. Chciałbym w tym miejscu podziękować za wysiłki Kazachstanu w tym względzie — dążenie zawsze do tego, aby jednoczyć, próbowanie zawsze pobudzać do dialogu, staranie się zawsze o nawiązywanie przyjaźni. To jest przykład, jaki Kazachstan daje nam wszystkim, i powinniśmy za nim iść, wspierać go. Nie szukajmy fałszywych pojednawczych synkretyzmów — nie potrzeba ich — ale strzeżmy naszych tożsamości, otwartych na odwagę inności, na braterskie spotkanie. Tylko w ten sposób, idąc tą drogą, w mrocznych czasach, w których żyjemy, możemy promieniować światłem naszego Stwórcy. Dziękuję wam wszystkim!