29 vii — Spotkanie z młodzieżą i osobami starszymi w Iqaluit

Powołani do tego, by zmierzać ku wyżynom nieba i jaśnieć na ziemi

 Powołani do tego, by zmierzać  ku wyżynom nieba i jaśnieć na ziemi  POL-007
30 sierpnia 2022

Drodzy Bracia i Siostry, dobry wieczór!

Serdecznie witam Panią Gubernator Generalną i was wszystkich; cieszę się, że mogę się z wami spotkać. Dziękuję za wasze słowa, a także za śpiewy, tańce i muzykę, które bardzo mi się podobały!

Przed chwilą wysłuchałem kilkoro z was, byłych uczniów szkół rezydencjalnych — dziękuję wam za to, co mieliście odwagę powiedzieć, dzieląc się wielkimi cierpieniami, których nie mógłbym sobie wyobrazić. Obudziło to we mnie na nowo oburzenie i wstyd, które towarzyszą mi od miesięcy. Także dzisiaj, także tutaj chcę wam powiedzieć, że bardzo ubolewam, i pragnę prosić o przebaczenie za zło popełnione przez licznych katolików, którzy w tych szkołach przyczynili się do polityki asymilacji kulturowej i emancypacji. Mamianak [przepraszam]. Przypomniało mi się świadectwo pewnego starca, który opisywał piękno klimatu, jaki panował w rodzinach rdzennych przed nadejściem systemu szkół rezydencjalnych. Porównywał tamten okres, kiedy dziadkowie, rodzice i dzieci byli razem, w harmonii, do wiosny, kiedy ptaki śpiewają radośnie wokół mamy. Ale nagle — mówił — śpiew ustał: rodziny zostały rozdzielone, dzieci zabrane daleko od swojego środowiska; nad wszystkim zapadła zima.

Te słowa, wywołując ból, budzą też zgorszenie; tym bardziej, jeśli zestawimy je ze Słowem Boga, który nakazał: «Czcij twego ojca i twoją matkę, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, ci daje» (Wj 20, 12). Takiej możliwości nie miało wiele waszych rodzin, zabrakło jej, gdy dzieci zostały oddzielone od rodziców, a własny kraj był postrzegany jako niebezpieczny i obcy. Te przymusowe asymilacje przywołują inną kartę biblijną, opowieść o sprawiedliwym Nabocie (por. 1 Krl 21), który nie chciał oddać winnicy, odziedziczonej po swoich przodkach, temu, który rządząc, gotowy był użyć wszelkich środków, aby mu ją wydrzeć. I przychodzą też na myśl te mocne słowa Jezusa przeciwko tym, którzy gorszą maluczkich i gardzą choćby jednym z nich (por. Mt 18, 6.10). Jakże wielkie zło jest w zrywaniu więzi między rodzicami a dziećmi, w ranieniu najdroższych uczuć, w krzywdzeniu i gorszeniu maluczkich!

Drodzy przyjaciele, jesteśmy tutaj, pragnąc wspólnie przejść drogę uzdrowienia i pojednania, która, z pomocą Stwórcy, niech pomoże nam rzucić światło na to, co się wydarzyło, i przezwyciężyć mroczną przeszłość. Odnośnie do pokonywania ciemności, także teraz, jak w czasie naszego spotkania pod koniec marca, zapaliliście qulliq, który nie tylko zapewniał światło podczas długich zimowych nocy, ale także, rozprowadzając ciepło, pozwalał znieść surowość klimatu — był więc niezbędny do życia. Także dziś jest nadal pięknym symbolem życia, jasnego życia, które nie poddaje się mrokom nocy. Wy tacy jesteście, wiecznym świadectwem życia, które nie gaśnie, światła, które jaśnieje i którego nikt nie zdołał stłumić.

Jestem ogromnie wdzięczny za to, że mogę być tutaj, w Nunavut, w obrębie Inuit Nunangat. Po naszym spotkaniu w Rzymie próbowałem sobie wyobrazić te rozległe miejsca, które zamieszkujecie od niepamiętnych czasów, a które dla innych byłyby wrogie. Potrafiliście je umiłować, szanować, chronić i doceniać, przekazując z pokolenia na pokolenie podstawowe wartości, takie jak szacunek dla starszych, autentyczne poczucie braterstwa i troska o środowisko naturalne. Istnieje piękna i harmonijna łączność między wami a ziemią, którą zamieszkujecie, ponieważ ona również jest silna i odporna i odpowiada dużą ilością światła na ciemność, która ogarnia ją przez większą część roku. Ale i ta ziemia, jak każda osoba i populacja, jest delikatna i wymaga, by się o nią troszczyć. Zatroszczyć się, przekazywać troskę — do tego powołani są zwłaszcza ludzie młodzi, wspierani przykładem osób starszych! Troska o ziemię, troska o osobę, troska o historię.

Chciałbym więc zwrócić się do ciebie, młody Inuito, który jesteś przyszłością tej ziemi i teraźniejszością jej historii. Chciałbym ci powiedzieć, cytując wielkiego poetę: «To coś po ojcach odziedziczył w spadku, jeśli chcesz posiąść, zdobądź jeszcze raz!» (J.W. von Goethe, Faust, i , Noc, przeł. Feliks Konopka, piw , Warszawa 1977, s. 57). Nie wystarczy żyć z procentów, trzeba odzyskać to, co się otrzymało w darze. Dlatego nie bój się słuchać, raz i drugi słuchać rad ludzi najstarszych, przyjąć swoją historię, by pisać jej nowe karty, by się zafascynować, by zajmować stanowisko wobec faktów i ludzi, by się angażować! A żeby ci pomóc w podtrzymywaniu światła lampy twego życia, chciałbym także i ja, jako starszy brat, dać ci trzy rady.

Pierwsza: dąż do tego, co w górze. Mieszkasz w tych rozległych regionach północnych. Niech one ci przypominają o twoim powołaniu do zmierzania ku górze, nie daj się ściągnąć w dół tym, którzy chcieliby cię przekonać, że lepiej jest myśleć tylko o sobie i wykorzystywać czas, który masz, wyłącznie na własne rozrywki i zainteresowania. Przyjacielu, nie jesteś stworzony do wegetowania, do spędzania dni, równoważąc obowiązki i przyjemności, jesteś stworzony do wznoszenia się w górę, ku najprawdziwszym i najpiękniejszym pragnieniom, które nosisz w sercu, ku Bogu, którego trzeba kochać, i bliźniemu, któremu należy służyć. Nie myśl, że wielkie życiowe marzenia to nieosiągalne niebiosa. Jesteś stworzony do wysokich lotów, do przyjęcia odwagi prawdy i promowania piękna sprawiedliwości, do «podnoszenia twojego hartu moralnego, bycia współczującym, służenia innym i budowania relacji» (por. Inunnguiniq Iq Principles 3-4), aby siać pokój i troskę tam, gdzie jesteś; do rozpalania entuzjazmu w tych, którzy żyją obok ciebie; do pójścia dalej, a nie do wyrównywania wszystkiego.

Ale — mógłbyś mi powiedzieć — żyć tak jest trudniej niż latać. Oczywiście, nie jest to łatwe, bo wciąż czyha ta «duchowa siła ciężkości», która napiera, by ciągnąć nas w dół, paraliżując pragnienia, osłabiając radość. Pomyśl zatem o arktycznej jaskółce, którą my nazywamy charrán — nie dopuszcza ona, aby przeciwne wiatry lub skoki temperatury uniemożliwiły jej przelecenie z jednego krańca ziemi na drugi; czasami wybiera drogi, które nie są bezpośrednie, godzi się na zmiany kierunku, dostosowuje się do pewnych wiatrów... ale zawsze zachowuje jasność co do celu, zawsze zmierza do miejsca przeznaczenia. Spotkasz ludzi, którzy będą próbowali zniweczyć twoje marzenia, którzy powiedzą ci, żebyś zadowolił się małym, żebyś walczył tylko o to, co tobie odpowiada. Wtedy zadasz sobie pytanie: dlaczego mam dążyć do tego, w co inni nie wierzą? I dalej: jak mogę wystartować w świecie, który wydaje się staczać coraz niżej, pośród skandali, wojen, oszustw, braku sprawiedliwości, niszczenia środowiska, obojętności wobec najsłabszych, zawodu ze strony tych, którzy powinni dawać przykład? W obliczu tych pytań, jaka jest odpowiedź?

Chciałbym ci powiedzieć, młodzieńcze, tobie, bracie, tobie, młoda siostro — ty jesteś odpowiedzią. Ty, bracie, ty, siostro. Nie tylko dlatego, że jeśli się poddasz, to przegrałeś już w punkcie wyjścia, ale dlatego, że przyszłość jest w twoich rękach. W twoich rękach jest wspólnota, która cię zrodziła, środowisko, w którym żyjesz, nadzieja twoich rówieśników, tych, którzy, nawet nie prosząc cię o to, oczekują od ciebie oryginalnego i niepowtarzalnego dobra, które możesz wnieść w historię, ponieważ «każdy z nas jest niepowtarzalny» (por. Principle 5). Świat, w którym mieszkasz, jest bogactwem, które odziedziczyłeś: kochaj go — tak jak ukochał cię Ten, który dał ci życie i największe radości, tak jak kocha cię Bóg, który dla ciebie stworzył całe istniejące piękno, i nie przestaje ci ufać nawet przez najkrótszą chwilę. Wierzy w talenty, którymi cię obdarzył. Za każdym razem, gdy będziesz Go szukał, zrozumiesz, że droga, do przemierzania której cię powołuje, zawsze prowadzi ku górze. Zauważysz to, gdy modląc się, spojrzysz w niebo, a zwłaszcza, gdy wzniesiesz wzrok na Ukrzyżowanego. Zrozumiesz, że Jezus z krzyża nigdy nie wytyka cię palcem, ale przygarnia cię i dodaje otuchy, bo wierzy w ciebie nawet wtedy, gdy ty przestałeś wierzyć w siebie. Dlatego nigdy nie trać nadziei, walcz, wkładaj w to serce, a nie będziesz żałować. Idź dalej drogą, «krok po kroku ku temu, co najlepsze» (por. Principle 6). Nakieruj ster swojego życia ku wielkiemu celowi, ku górze!

Druga rada: wyjdź ku światłu. W chwilach smutku i przygnębienia pomyśl o qulliq — zawiera on przesłanie dla ciebie. Jakie? Że istniejesz po to, by każdego dnia wychodzić ku światłu. Nie tylko w dniu twoich narodzin, kiedy nie zależało to od ciebie, ale każdego dnia. Codziennie jesteś wzywany, by wnosić w świat nowe światło, światło twoich oczu, twojego uśmiechu, dobra, które ty i tylko ty możesz mu zaofiarować. Nikt inny nie może tego uczynić. Ale aby wyjść ku światłu, trzeba każdego dnia zmagać się z ciemnością. Tak, codziennie dochodzi do starcia między światłem a ciemnością, które nie odbywa się gdzieś tam na zewnątrz, ale w każdym z nas. Droga światła wymaga odważnych wyborów serca, przeciwstawiających się ciemności fałszu, wymaga «wyrobienia dobrych nawyków, aby dobrze żyć» (por. Principle 1), a nie gonienia za smugami światła, które szybko znikają, za fajerwerkami, które pozostawiają tylko dym. Są to «iluzje, parodie szczęścia», jak powiedział tu, w Kanadzie św. Jan Paweł ii : «Nie istnieją gęstsze mroki niż te, które przenikają do dusz ludzi młodych, gdy fałszywi prorocy gaszą w nich światło wiary, nadziei i miłości» (homilia podczas xvii Światowego Dnia Młodzieży, Toronto, 28 lipca 2002 r., w: «L'Osservatore Romano», wyd. polskie, n. 9/2002, s. 53). Bracie, siostro, Jezus jest blisko ciebie i pragnie oświecić twoje serce, abyś mógł wyjść ku światłu. On powiedział: «Ja jestem światłością świata» (J 8, 12), ale powiedział też swoim uczniom: «Wy jesteście światłem świata» (Mt 5, 14). Ty także jesteś więc światłem świata i będziesz się nim stawał coraz bardziej, jeśli będziesz walczył, by oddalić z serca smutne mroki zła.

Aby się tego nauczyć, trzeba nieustannie uczyć się sztuki, która wymaga «pokonywania trudności i przeciwieństw poprzez ciągłe poszukiwanie rozwiązań» (por. Principle 2). Jest to sztuka oddzielania każdego dnia światła od ciemności. Aby stworzyć dobry świat, mówi Biblia, Bóg zaczął właśnie w ten sposób — oddzielając światło od ciemności (por. Rdz 1, 4). Także my, jeśli chcemy stać się lepsi, musimy nauczyć się odróżniać światło od ciemności. Od czego zacząć? Możesz zacząć od zadania sobie pytania: co wydaje mi się błyszczące i uwodzicielskie, a potem pozostawia we mnie wielką pustkę? To jest ciemność! Co natomiast jest dla mnie dobre i pozostawia w moim sercu pokój, nawet jeśli najpierw wymaga ode mnie porzucenia pewnych wygód i zapanowania nad pewnymi instynktami? To jest światło! I ponownie zadaję sobie pytanie — co jest siłą, która pozwala nam oddzielić w nas światło od ciemności, która sprawia, że mówimy «nie» pokusom zła, a «tak» możliwościom dobra? Jest nią wolność. Wolność, która nie jest robieniem wszystkiego, co chcę i co mi się podoba; nie jest tym, co mogę robić bez zważania na innych, lecz dla innych; nie jest całkowitą samowolą, lecz odpowiedzialnością. Wolność jest największym darem, który dał nam nasz Ojciec niebieski wraz z życiem.

Wreszcie trzecia rada: twórz zespół. Ludzie młodzi robią wielkie rzeczy razem, nie w pojedynkę. Bo wy, młodzi, jesteście jak gwiazdy na niebie, które tak wspaniale tu świecą — ich piękno pochodzi z całości, z konstelacji, które tworzą, a które dają światło i orientację nocom świata. Wy również, powołani do wyżyn nieba i do tego, by jaśnieć na ziemi, jesteście stworzeni, aby jaśnieć razem. Trzeba pozwolić młodym na tworzenie grup, bycie w ruchu — nie mogą spędzać dni w izolacji, będąc zakładnikami telefonu! Wielkie obszary lodowe tych ziem przywodzą mi na myśl narodowy sport Kanady — hokej na lodzie. Jak Kanadzie udaje się zdobyć te wszystkie medale olimpijskie? Jak Sarah Nurse czy Marie-Philip Poulin zdobyli te wszystkie bramki? Hokej dobrze łączy dyscyplinę i kreatywność, taktykę i fizyczność, ale tym, co go zawsze wyróżnia, jest duch drużyny, będący koniecznym warunkiem, by radzić sobie z nieprzewidywalnymi sytuacjami gry. Tworzenie drużyny oznacza wiarę w to, że do osiągnięcia wielkich celów nie można dążyć samemu; trzeba poruszać się razem, mieć cierpliwość do utkania gęstych sieci podań. Oznacza to również pozostawianie miejsca dla innych, szybkie włączanie się, gdy przychodzi nasza kolej, i kibicowanie współzawodnikom. Oto duch drużyny!

Przyjaciele, dążcie do tego, co w górze, każdego dnia wychodźcie ku światłu, twórzcie zespół! A róbcie to wszystko w waszej kulturze, w pięknym języku Inuktitut. Życzę wam, abyście słuchając ludzi starszych i czerpiąc z bogactwa waszych tradycji i waszej wolności, przyjęli Ewangelię, strzeżoną i przekazywaną przez waszych przodków, i spotkali oblicze Inuk Jezusa Chrystusa. Z serca wam błogosławię i mówię wam: qujannamiik! [Dziękuję!].