Pani Gubernator Generalna, Panie Premierze, dostojni Przedstawiciele władz świeckich i religijnych, drodzy Przedstawiciele rdzennych ludów, czcigodni Członkowie korpusu dyplomatycznego, Panie i Panowie!
Serdecznie was pozdrawiam i dziękuję Pani Mary Simon i Panu Justinowi Trudeau za uprzejme słowa. Cieszę się, że mogę zwrócić się do was, na których spoczywa odpowiedzialność służenia mieszkańcom tego wielkiego kraju, który «od morza do morza» oferuje niezwykłe bogactwo naturalne. Spośród jego licznych piękności, przychodzą mi na myśl ogromne i spektakularne lasy klonowe, które sprawiają, że krajobraz kanadyjski jest wyjątkowy i różnobarwny. Chciałbym wyjść właśnie od tego, co jest szczególnym symbolem tych ziem — liścia klonowego, który, będąc w herbie Québecu, stał się w szybkim czasie charakterystycznym elementem, widniejącym na fladze tego kraju.
Choć stało się to niedawno, to przecież drzewa klonowe zachowują pamięć wielu minionych pokoleń, sprzed przybycia osadników na ziemię kanadyjską. Rdzenna ludność pozyskiwała z nich soki, z których przygotowywała odżywcze syropy. To przywołuje nam na myśl jej pracowitość, charakteryzującą się zawsze troską o ochronę ziemi i środowiska oraz wiernością harmonijnej wizji stworzenia, które jest otwartą księgą, uczącą człowieka miłości do Stwórcy i życia w symbiozie z innymi istotami żywymi. Możemy się z tego wiele nauczyć, z umiejętności słuchania Boga, ludzi i przyrody. Potrzebujemy tego szczególnie w szaleńczych zawirowaniach dzisiejszego świata, charakteryzującego się nieustannym «przyspieszaniem», utrudniającym rozwój prawdziwie ludzki, zrównoważony i integralny (por. enc. Laudato si', 18), co w rezultacie prowadzi do formowania się «społeczeństwa znużenia i rozczarowania», któremu trudno odkryć na nowo smak kontemplacji, autentyczny smak relacji, mistykę wspólnoty. Jakże bardzo potrzebujemy wzajemnego słuchania i dialogu, oderwania się od panującego indywidualizmu, pochopnych sądów, szalejącej agresji, pokusy dzielenia świata na dobrych i złych! Widok dużych liści klonu, które pochłaniają zanieczyszczone powietrze i przywracają tlen, jest dla nas zachętą do podziwiania piękna stworzenia i do tego, abyśmy dali się pociągnąć zdrowym wartościom, obecnym w kulturach rdzennych — są one inspiracją dla nas wszystkich i mogą pomóc w uzdrowieniu szkodliwych nawyków wyzyskiwania. Wyzyskiwania stworzenia, relacji, czasu oraz regulowania ludzkiej działalności wyłącznie według kryteriów użyteczności i zysku.
Te życiodajne nauki były jednak w przeszłości brutalnie zwalczane. Mam na myśli zwłaszcza politykę asymilacji i emancypacji, w tym system szkół rezydencjalnych, który zniszczył wiele rdzennych rodzin, lekceważąc ich język, kulturę i wizję świata. W ten godny pożałowania system, promowany przez ówczesne władze państwowe, który oddzielił wiele dzieci od ich rodzin, były zaangażowane różne lokalne instytucje katolickie. Wyrażam z tego powodu wstyd i żal, wspólnie z biskupami tego kraju ponawiam prośbę o przebaczenie za zło popełnione przez tak wielu chrześcijan wobec ludów rdzennych. Za to wszystko proszę o przebaczenie. Jest czymś tragicznym, jak to miało miejsce w tamtym okresie historycznym, gdy niektórzy wierzący dostosowują się bardziej do korzyści świata niż do Ewangelii. Jeśli wiara chrześcijańska odegrała istotną rolę w kształtowaniu najwyższych ideałów Kanady, charakteryzujących się pragnieniem zbudowania lepszego kraju dla wszystkich jej mieszkańców, to przyznając się do swoich błędów, należy wspólnie zaangażować się w realizację tego, co, jak wiem, wszyscy podzielacie — w promowanie należnych praw rdzennej ludności i wspieranie procesów uzdrawiania i pojednania między nią a nierodzimymi mieszkańcami kraju. Znajduje to odzwierciedlenie w waszym staraniu o właściwe odpowiadanie na apele Komisji Prawdy i Pojednania, jak również w uwzględnianiu praw ludów rdzennych.
Stolica Apostolska i lokalne wspólnoty katolickie żywią konkretną wolę promowania kultur rdzennych, ze specyficznymi i odpowiednimi drogami duchowymi, z uwzględnieniem tradycji kulturowych, ich zwyczajów, języków i własnych procesów edukacyjnych, w duchu Deklaracji Praw Ludów Rdzennych onz . Jest naszym pragnieniem odnowić relacje między Kościołem a rdzennymi ludami Kanady, relacje naznaczone zarówno miłością, która przyniosła wspaniałe owoce, jak też, niestety, ranami, które staramy się zrozumieć i uzdrowić. Jestem bardzo wdzięczny za to, że w ciągu minionych miesięcy spotkałem i wysłuchałem w Rzymie różnych przedstawicieli rdzennych narodów, a także za to, że mogłem umocnić tutaj w Kanadzie piękne relacje, które z nimi nawiązałem. Wspólnie przeżyte chwile pozostawiły we mnie ślad i stanowcze pragnienie podjęcia działań — po doświadczeniu oburzenia i wstydu z powodu cierpienia, jakiego doznały ludy rdzenne — poprzez kontynuację braterskiej i cierpliwej drogi, w którą należy wyruszyć wspólnie ze wszystkimi Kanadyjczykami, w prawdzie i sprawiedliwości, dążąc do uzdrowienia i pojednania, stale ożywiani nadzieją.
Tę «historię bólu i pogardy», wywodzącą się z mentalności kolonizacyjnej, «niełatwo uleczyć». Jednocześnie przestrzega ona, że «kolonizacja nie ustaje, ale w wielu miejscach przekształca się, zmienia swe szaty i skrywa się» (adhort. apost. Querida Amazonia, 16). To jest przypadek kolonizacji ideologicznych. Podobnie jak kiedyś mentalność kolonizacyjna lekceważyła konkretne życie ludzi, narzucając im ustalone modele kulturowe, tak i dziś nie brakuje kolonizacji ideologicznych, które są sprzeczne z realiami ludzkiej egzystencji, tłumią naturalne przywiązanie do wartości ludów, usiłując wykorzenić ich tradycje, historię i więzi religijne. Chodzi o mentalność, która rzekomo przezwyciężając «mroczne karty historii», robi miejsce dla kultury unieważniania (cancel culture), która ocenia przeszłość tylko na podstawie pewnych aktualnych kategorii. W ten sposób zaszczepia się modę kulturową, która ujednolica, czyni wszystko takim samym, nie toleruje różnic i skupia się jedynie na chwili obecnej, na potrzebach i prawach jednostek, często zaniedbując obowiązki wobec najsłabszych i najbardziej wrażliwych: ubogich, migrantów, osób starszych, chorych, nienarodzonych dzieci... To oni są zapominani w społeczeństwach dobrobytu; są oni, przy ogólnej obojętności, wyrzucani jak suche liście do spalenia.
Bogate, wielobarwne korony drzew klonowych przypominają nam jednak o znaczeniu całości, o rozwijaniu wspólnot ludzkich, które nie są homologiczne, ale prawdziwie otwarte i inkluzywne. I tak jak każdy liść jest niezbędny do wzbogacenia listowia, tak każda rodzina, podstawowa komórka społeczeństwa, musi być doceniana, ponieważ «przyszłość ludzkości idzie poprzez rodzinę» (św. Jan Paweł ii , adhort. apost. Familiaris consortio, 86). Jest ona pierwszą konkretną rzeczywistością społeczną, ale zagraża jej wiele czynników — przemoc domowa, frenetyczna praca, mentalność indywidualistyczna, niepohamowane dążenie do kariery, bezrobocie, samotność młodych, porzucenie starszych i chorych... Ludy rdzenne mogą nas wiele nauczyć w kwestii opieki i ochrony rodziny, w której od dziecka uczymy się rozpoznawać, co jest dobre, a co złe, mówić prawdę, dzielić się, naprawiać krzywdy, zaczynać od nowa, wspierać się, godzić się ze sobą. Niech zło, jakiego doświadczyły ludy tubylcze, a którego teraz się wstydzimy, posłuży nam dzisiaj za przestrogę, aby troska i prawa rodziny nie były odrzucane w imię ewentualnych potrzeb produkcyjnych i indywidualnych korzyści.
Powróćmy do obrazu klonowego liścia. W czasach wojny żołnierze używali go jako bandaża i opatrunku na rany. Dziś, w obliczu bezsensownego szaleństwa wojny, znów musimy łagodzić skrajności przeciwieństw i leczyć rany nienawiści. Świadek tragicznej przemocy z przeszłości powiedziała niedawno, że «pokój ma swój sekret: nigdy nikogo nie nienawidzić. Jeśli chcesz żyć, nie możesz nigdy nienawidzić» (wywiad z E. Bruck, w: «Avvenire», 8 marca 2022 r.). Nie potrzebujemy dzielenia świata na przyjaciół i wrogów, dystansowania się i zbrojenia po zęby — to nie wyścig zbrojeń i strategie odstraszania przyniosą pokój i bezpieczeństwo. Nie trzeba pytać, jak kontynuować wojny, ale jak je zakończyć. I jak zapobiec ponownemu wykorzystaniu narodów jako zakładników w kleszczach przerażających, zimnych wojen, które nadal się rozszerzają. Trzeba polityk kreatywnych i dalekowzrocznych, potrafiących wyjść poza schematy stron, aby dać odpowiedzi na wyzwania globalne.
W rzeczywistości dzisiejsze wielkie wyzwania, takie jak pokój, zmiany klimatyczne, skutki pandemii i migracje międzynarodowe łączy jedna niezmienna cecha: są globalne, są globalnymi wyzwaniami, dotyczą wszystkich. A jeśli wszystkie one mówią o potrzebie bycia razem, polityka nie może pozostać więźniem interesów partykularnych. Trzeba umieć patrzeć — jak uczy mądrość rdzennych ludów — na siedem przyszłych pokoleń, a nie na doraźne korzyści, terminy wyborcze czy poparcie lobby. A także docenić pragnienia braterstwa, sprawiedliwości i pokoju, żywione przez młode pokolenie. Tak, aby odzyskać pamięć i mądrość, konieczne jest słuchanie starszych, zaś by uzyskać dynamikę i iść ku przyszłości, konieczne jest przyjęcie marzeń młodych. Zasługują oni na lepszą przyszłość niż ta, którą im przygotowujemy, zasługują na włączenie ich w podejmowanie decyzji dotyczących budowy dnia dzisiejszego i jutrzejszego, zwłaszcza na rzecz ochrony wspólnego domu, dla którego cenne są wartości i nauki ludów rdzennych. W związku z tym chciałbym wyrazić uznanie dla godnego pochwały lokalnego zaangażowania na rzecz ochrony środowiska. Można byłoby wręcz powiedzieć, że symbole zaczerpnięte z natury, takie jak lilia na fladze tej prowincji Québecu i liść klonu na fladze kraju, potwierdzają ekologiczne powołanie Kanady.
Kiedy odpowiednia komisja miała ocenić tysiące otrzymanych szkiców przedstawiających propozycje narodowej flagi, z których wiele zostało złożonych przez zwykłych ludzi, zaskakujące było to, że prawie wszystkie zawierały obraz liścia klonowego. Zebranie się wokół tego wspólnego symbolu skłania mnie do podkreślenia kluczowego dla Kanadyjczyków słowa: wielokulturowość. Stanowi ona podstawę spójności społeczeństwa tak różnorodnego, jak kolorowe są korony klonów. Sam liść klonu, charakteryzujący się złożonym kształtem, sugeruje postać wielowymiarową i mówi, że jesteście ludem zdolnym do integrowania, aby ci, którzy przybywają, mogli znaleźć miejsce w tej różnorodnej jedności i wnieść w nią swój oryginalny wkład (por. adhort. apost. Evangelii gaudium, 236). Wielokulturowość to ciągłe wyzwanie — to przyjęcie i objęcie różnych obecnych elementów, z jednoczesnym poszanowaniem różnorodności ich tradycji i kultur, bez myślenia, że proces ten jest zakończony raz na zawsze. W tym kontekście wyrażam uznanie dla waszej wielkoduszności w przyjmowaniu licznych migrantów z Ukrainy i Afganistanu. Trzeba też pracować nad przezwyciężeniem retoryki strachu wobec migrantów i dać im, zgodnie z możliwościami kraju, realną szansę na odpowiedzialne włączenie się w społeczeństwo. Aby to uczynić, konieczne są prawa i demokracja. Trzeba jednak zmierzyć się z mentalnością indywidualistyczną, pamiętając, że wspólne życie opiera się na założeniach, których sam system polityczny nie jest w stanie wytworzyć. Również w tym kontekście kultura ludów rdzennych jest bardzo pomocna w przypominaniu nam o znaczeniu wartości społecznych. Także Kościół katolicki, ze swoim wymiarem powszechnym i troską o najsłabszych, ze swoją, zgodną z prawem, służbą na rzecz życia ludzkiego na każdym jego etapie, od poczęcia do naturalnej śmierci, z radością wnosi swój wkład.
W tych dniach słyszałem o wielu osobach potrzebujących, które pukają do drzwi parafii. Także w kraju tak rozwiniętym i postępowym jak Kanada, który poświęca wiele uwagi opiece społecznej, nie brakuje bezdomnych, którzy powierzają się kościołom i bankom żywności, by otrzymać niezbędną pomoc i pocieszenie, które — nie zapominajmy — nie są jedynie materialne. Ci bracia i siostry przynaglają nas do uważnego przyjrzenia się pilnej potrzebie zastosowania remedium przeciw radykalnej niesprawiedliwości, która zanieczyszcza nasz świat, sprawiając, że obfitość darów stworzenia jest rozdzielana w zbyt nierówny sposób. To skandaliczne, że z bogactwa wytworzonego przez rozwój gospodarczy, nie korzystają wszystkie grupy społeczne. I smutne jest to, że właśnie wśród tubylców wskaźniki ubóstwa są często wysokie, a z nimi wiążą się inne negatywne dane, takie jak: niski poziom wykształcenia, niełatwy dostęp do mieszkań i opieki zdrowotnej. Niech symbol liścia klonowego, który zazwyczaj widnieje na etykietach produktów tego kraju, będzie dla wszystkich zachętą do podejmowania decyzji gospodarczych i społecznych, mających na celu dzielenie się i troskę o potrzebujących.
To właśnie poprzez wspólną pracę, razem, można stawić czoła dzisiejszym pilnym wyzwaniom. Dziękuję wam za gościnność, uwagę i szacunek, i mówię wam ze szczerym uczuciem, że Kanada i jej mieszkańcy są naprawdę w moim sercu.