25 VII — Spotkanie z rdzenną ludnością Pierwszych Narodów, Metysów i Inuitów w Maskwacis

«Pokornie proszę o przebaczenie»

 i Inuitów w Maskwacis «Pokornie proszę o przebaczenie»  POL-007
30 sierpnia 2022

Pani Gubernator Generalna, Panie Premierze, drodzy rdzenni Mieszkańcy Maskwacis i tej kanadyjskiej ziemi, drodzy Bracia i drogie Siostry!

Czekałem na tę chwilę, kiedy będę wśród was. To stąd, z tego miejsca o smutnej wymowie chciałem rozpocząć to, co było pragnieniem mojego serca — pielgrzymkę pokutną. Przybywam na wasze rodzinne ziemie, aby osobiście powiedzieć wam, że jestem zasmucony, aby błagać Boga o przebaczenie, uzdrowienie i pojednanie, aby okazać wam moją bliskość, aby modlić się z wami i za was.

Wspominam nasze spotkania, które odbyły się w Rzymie cztery miesiące temu. Dano mi wtedy w zastaw dwie pary mokasynów — znak cierpienia, jakiego doznały dzieci z rdzennych ludów, zwłaszcza te, które niestety nie wróciły już do domów ze szkół rezydencjalnych. Poproszono mnie, abym zwrócił te mokasyny, gdy przyjadę do Kanady; przywiozłem je i uczynię to po zakończeniu tego przemówienia, w którym chciałbym wyjść właśnie od tego symbolu, który w minionych miesiącach na nowo rozbudził we mnie ból, oburzenie i wstyd. Pamięć o tych dzieciach budzi smutek i wzywa do działania, aby każde dziecko było traktowane z miłością, czcią i szacunkiem. Ale te mokasyny mówią nam również o podróży, o drodze, którą chcemy przebyć razem. O podążaniu razem, modleniu się razem i wspólnym działaniu, aby cierpienia z przeszłości ustąpiły miejsca przyszłości, która będzie naznaczona sprawiedliwością, uzdrowieniem i pojednaniem.

Z tego właśnie względu pierwszym etapem mojej pielgrzymki do was jest ten region, w którym od niepamiętnych czasów obecne są ludy rdzenne. Jest to terytorium, które do nas przemawia, które pozwala nam upamiętniać.

Upamiętnianie — bracia i siostry, żyliście na tej ziemi tysiące lat, zachowując styl życia, który szanował tę ziemię, odziedziczoną po poprzednich pokoleniach i strzeżoną dla przyszłych. Traktowaliście ją jako dar od Stwórcy, którym należy się dzielić z innymi i który należy miłować w harmonii ze wszystkim, co istnieje, w żywym wzajemnym powiązaniu ze wszystkimi istotami żyjącymi. W ten sposób nauczyliście się pielęgnować poczucie rodziny i wspólnoty, rozwinęliście silne więzi między pokoleniami, czcząc starszych i troszcząc się o młodych. Jak wiele tu dobrych zwyczajów i nauk, opartych na trosce o innych i umiłowaniu prawdy, na odwadze i szacunku, na pokorze i uczciwości, na mądrości życiowej!

Ale, o ile takie były pierwsze kroki stawiane na tych terenach, o tyle pamięć zasmucająco prowadzi nas ku następnym. Miejsce, w którym się znajdujemy, sprawia, że rozbrzmiewa we mnie bolesne wołanie, zduszony krzyk, który towarzyszył mi przez te miesiące. Myślę o tragedii, jakiej doznało bardzo wielu z was, wasze rodziny, wasze wspólnoty; o tym, czym podzieliliście się ze mną na temat cierpienia, jakiego doświadczaliście w szkołach rezydencjalnych. Są to traumy, które w pewnym sensie odżywają za każdym razem, gdy są wspominane, i zdaję sobie sprawę, że także nasze dzisiejsze spotkanie może obudzić wspomnienia i rany, i że wielu z was może odczuwać ból, słuchając moich słów. Jednak upamiętnianie jest słuszne, bowiem zapomnienie prowadzi do obojętności, a jak powiedziano, «przeciwieństwem miłości nie jest nienawiść, jest nim obojętność... przeciwieństwem życia nie jest śmierć, lecz obojętność na życie lub śmierć» (E. Wiesel). Wspominanie druzgocących doświadczeń, które miały miejsce w szkołach rezydencjalnych, porusza nas, oburza, rodzi w nas ból, ale jest konieczne.

Trzeba pamiętać o tym, jak bardzo polityka asymilacji i emancypacji, która obejmowała również system szkół rezydencjalnych, była wyniszczająca dla mieszkańców tych ziem. Kiedy po raz pierwszy przybyli tam osadnicy europejscy, istniała wielka szansa rozwoju owocnego spotkania kultur, tradyci i duchowości. W znacznej mierze jednak do tego nie doszło. I przypomina mi się to, co mi opowiadaliście — o tym, jak polityka asymilacji prowadziła do systematycznej marginalizacji rdzennej ludności; o tym, jak również poprzez system szkół rezydencjalnych wasze języki i wasze kultury były oczerniane i unicestwiane; i że dzieci doznawały znęcania się fizycznego i słownego, psychicznego i duchowego; że zabierano je z ich domów, gdy były malutkie, i jak to odcisnęło się trwałym piętnem na relacjach między rodzicami a dziećmi, dziadkami a wnukami.

Dziękuję wam za to, że to wszystko powierzyliście mojemu sercu, że ujawniliście ciężary, które nosicie w sobie, że podzieliliście się ze mną tymi krwawiącymi wspomnieniami. Dziś jestem tu, na tej ziemi, która wraz z dawną pamięcią zachowuje blizny po ranach, które wciąż są otwarte; jestem tu wśród was, ponieważ pierwszym krokiem tej pokutnej pielgrzymki jest ponowienie prośby o przebaczenie i powiedzenie wam z całego serca, że głęboko ubolewam: proszę o przebaczenie za sposób, w jaki wielu chrześcijan, niestety, wspierało kolonizacyjną mentalność mocarstw, uciskających rdzenne narody. Ubolewam. Proszę o przebaczenie, w szczególności za sposób, w jaki wielu członków Kościoła i wspólnot zakonnych współdziałało, także przez obojętność, w tych programach niszczenia kultury i przymusowej asymilacji, realizowanych przez ówczesne rządy, których kulminacją był system szkół rezydencjalnych.

Chociaż istniało chrześcijańskie miłosierdzie i niemało było wzorowych przypadków poświęcania się dla dzieci, ogólne konsekwencje polityk związanych ze szkołami rezydencjalnymi okazały się katastrofalne. Wiara chrześcijańska mówi nam, że był to katastrofalny błąd, nie do pogodzenia z Ewangelią Jezusa Chrystusa. Boli świadomość, że ten solidny fundament wartości, języka i kultury, który dał waszym ludom autentyczne poczucie tożsamości, został zniszczony, i boli, świadomość, że nadal płacicie za to cenę. W obliczu tego oburzającego zła Kościół klęka przed Bogiem i błaga o przebaczenie za grzechy swoich dzieci (por. Jan Paweł ii , bulla Incarnationis mysterium, 29 listopada 1998 r., 11: aas 91 [1999], 140). Chciałbym to powtórzyć ze wstydem i wyraźnie: pokornie proszę o przebaczenie za zło popełnione przez tak wielu chrześcijan w stosunku do rdzennej ludności.

Drodzy bracia i siostry, wielu z was i waszych przedstawicieli mówiło, że przeprosiny to nie koniec. W pełni się zgadzam — stanowią one dopiero pierwszy krok, punkt wyjścia. Mam też świadomość, że «patrząc w przeszłość, nigdy nie będzie dość proszenia o przebaczenie i prób naprawienia wyrządzonych szkód» oraz że «patrząc w przyszłość, nigdy nie będzie dość tego, co się czyni, aby stworzyć kulturę zdolną do chronienia nie tylko przed powtarzaniem się takich sytuacji, lecz także niedopuszczającą możliwości wystąpienia» (por. List do Ludu Bożego, 20 sierpnia 2018 r., w: «L’Osservatore Romano», wyd. polskie, n. 8-9/2018, s. 7). Ważną częścią tego procesu jest poważne poszukiwanie prawdy o przeszłości i pomaganie osobom, które przeżyły doświadczenie szkół rezydencjalnych, w przejściu procesów uzdrowienia z doznanych traum.

Modlę się i żywię nadzieję, że chrześcijanie i społeczeństwo tej ziemi będą nabywać coraz większej zdolności do przyjmowania i poszanowania tożsamości i doświadczenia ludów tubylczych. Pragnę, aby znaleziono konkretne sposoby poznawania ich i doceniania, ucząc się wspólnego wędrowania. Ze swej strony będę nadal zachęcał do zaangażowania wszystkich katolików na rzecz rdzennych ludów. Czyniłem to przy innych okazjach i w różnych miejscach, poprzez spotkania, apele, a także poprzez adhortację apostolską. Wiem, że to wszystko wymaga czasu i cierpliwości — są to procesy, które muszą wejść do serc, a moja obecność tutaj i zaangażowanie biskupów kanadyjskich są świadectwem woli podążania tą drogą.

Drodzy przyjaciele, ta pielgrzymka potrwa kilka dni i obejmie oddalone od siebie miejsca, jednak nie pozwoli mi odpowiedzieć na wiele zaproszeń i odwiedzić takich ośrodków, jak: Kamloops, Winnipeg, różne miejsca w Saskatchewan, w Jukonie i Terytoriach Północno-Zachodnich. A choć nie jest to możliwe, wiedzcie, że wszyscy jesteście w moich myślach i w mojej modlitwie. Wiedzcie, że znam cierpienie, traumę i wyzwania rdzennej ludności we wszystkich regionach tego kraju. Moje słowa, wypowiadane podczas tej pielgrzymki pokutnej, są skierowane do wszystkich rdzennych wspólnot i osób, które ogarniam całym sercem.

Podczas tego pierwszego etapu chciałem dać miejsce upamiętnieniu. Dziś jestem tutaj, by wspominać przeszłość, by płakać wraz z wami, by w milczeniu patrzeć na ziemię, by modlić się przy grobach. Pozwólmy, aby milczenie pomogło nam wszystkim w zinterioryzowaniu cierpienia. Milczenie. I modlitwa — w obliczu zła módlmy się do Pana dobra; w obliczu śmierci módlmy się do Boga życia. Z grobu — ostatniego przystanku nadziei, wobec którego rozwiały się wszelkie marzenia i pozostały tylko płacz, ból i rezygnacja — z grobu Pan Jezus Chrystus uczynił miejsce odrodzenia, zmartwychwstania, od którego rozpoczęła się historia nowego życia i powszechnego pojednania. Nasze wysiłki nie wystarczą, uzdrowić i pojednać, potrzebna jest Jego łaska — potrzebna jest łagodna i mężna mądrość Ducha, czułość Pocieszyciela. Niech On wypełni oczekiwania serc. Niech On weźmie nas za rękę. Niech On sprawi, że będziemy szli razem.