Ciało Piotra

 Ciało Piotra  POL-007
30 sierpnia 2022

Swoim życiem Jezus wskazał na potrzebę, by oprócz słowa było ciało. Dla każdego chrześcijanina Jezus jest Słowem, które stało się ciałem. Oznacza to, że wiara chrześcijańska dobrze wie, jaka jest różnica między mówieniem czegoś, a wypełnianiem tego własną obecnością fizyczną. Wydarzenie paschalne, na przykład, nie jest jedynie zwykłą wiadomością, lecz ciągiem poruszających doświadczeń z ciałem Zmartwychwstałego (por. Łk 24, 39). Gdyby zmartwychwstanie nie było faktem, lecz jedynie poglądem na życie, całe chrześcijaństwo by się załamało. Tymczasem możemy powiedzieć, że całe chrześcijańskie credo jest oparte na ciele Słowa/Obecności.

Nawet dziecko dobrze zna różnicę między samym słowem a ciałem. Nie zadowala się słuchaniem czułych słów swojej matki, potrzebuje jej dotykać, poczuć uścisk swojego ciała w jej ramionach.

To powód, dla którego Papież podróżuje, a nie ogranicza się tylko do głoszenia słów, będąc w Rzymie. On wie, że jego obecność fizyczna w obliczu tych, do których przemawia, sprawia, że jego przesłanie jest prawdziwsze, bardziej konkretne, bardziej wiarygodne. Jest to odkrycie na nowo praktyki misyjnej, która począwszy od czasów św. Pawła vi po późniejsze stała się znów «fizyczną misją» Piotra, zaczęła na powrót dominować w stosunku do zwykłej misji prawnej, którą jako następca Piotra pełni w Kościele powszechnym.

Właśnie z tego powodu ten człowiek w podeszłym wieku, przy swojej obecnej słabości, udał się na drugi kraniec świata, ofiarowując zranionej ludności własne ciało jako najbardziej wiarygodne przesłanie. W rzeczywistości nie potrzebowałby nawet mówić — jego oczy, jego gesty, czułość, z jaką przyjmuje łzy, wysłuchuje opowiadań, nadziei, są wymowniejsze od jakichkolwiek możliwych słów. Wystarczy zobaczyć, jak ten człowiek w podeszłym wieku patrzy, modli się, wzrusza, całuje, pozwala się obejmować, a nawet przybierać w lokalne stroje, żeby zrozumieć, że sama jego obecność już jest przesłaniem.

Papież Franciszek był tam tak, jak nauczyła nas Ewangelia — nazywając rzeczy po imieniu i okazując bliskość, właśnie tak jak Jezus, który nazywał demony po imieniu (por. Mk 5, 9) i zbliżał się do każdego, kto przeżywał próby i cierpienie (por. Dz 10, 38). Każde inne spłycanie znaczenia tej podróży byłoby zdradą czegoś większego i bardziej złożonego.

Dlatego właśnie ten człowiek w podeszłym wieku, z innej strony świata, jest wyzwaniem dla wszystkich, zwłaszcza w świecie takim jak nasz, który utożsamia się z okazywaniem siły i który sądzi, że wiarygodność polega na mistyfikacji tego, co oczywiste. Natomiast prawdziwą siłą Franciszka są słabość i Prawda.

Ks. Luigi Maria Epicoco