«Moja modlitwa polega na wymuszaniu od Boga pomocy»

 «Moja modlitwa polega na wymuszaniu od Boga pomocy»  POL-006
07 lipca 2022

«Wojna radykalnie zmieniła moje życie i nadal będzie je zmieniać» — mówi siostra Svitlana Matsiuk ze Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Służebnic Ducha Świętego. Przed wojną zakonnica rozpoczęła studia w Rzymie. W styczniu wróciła na Ukrainę i miała je wznowić we wrześniu. Teraz nie wie, czy będzie w stanie to zrobić. Przed wojną jej wspólnota mieszkała w Chmielnickim, stolicy regionu o tej samej nazwie, gdzie była obecna od 1995 r. Teraz musiała przenieść się do małej wioski Maćkowce, gdzie została przyjęta przez Braci Mniejszych Konwentualnych i gdzie z powodzeniem pomaga osobom uciekającym z terenów najbardziej dotkniętych wojną.

Wojna zakłóciła nie tylko zewnętrzne życie sióstr: «Zmieniłam się zarówno psychicznie, jak i duchowo» — mówi misjonarka. «Ta sytuacja postawiła pytania o moją relację z Bogiem i moje życie wiary». 24 lutego siostra Svitlana znajdowała się wraz z innymi siostrami w małej wiosce niedaleko Winnicy. Rano obudziły je odgłosy wybuchów. Po pierwszej chwili zakłopotania — «może to wypadek?» — nastąpił szok i pojawiły się pytania: «jak to możliwe?», «czy to się dzieje naprawdę?». «Rozdzierający» ból, który wywołały, wciąż jest żywy i staje się dotkliwy, kiedy siostra Svitlana spotyka i słucha tych, którzy spojrzeli w oczy śmierci: rannych żołnierzy, których odwiedziła w szpitalu wojskowym, i uchodźców, którzy w czasie podróży widzieli, jak umierają ludzie. «Słuchanie ich rodzi wiele pytań do Boga, m.in. o naturę zła. Przed wojną wiedziałam, że zło istnieje, ale nie dotykało ono naszego życia tak jak teraz. To jest inna rzeczywistość, w której jest także Bóg, ponieważ On tam cierpi i jest ukrzyżowany...». A Bóg odpowiedział mi pytaniem: «Czy chcesz wejść ze mną w tę rzeczywistość?». Nie chcę od niej uciekać, tworząc sobie iluzoryczne światy, ale chcę w nią wejść, być tam, by czynić jak najwięcej dobra.

W Maćkowcach siostry Misjonarki Służebnice Ducha Świętego wraz z Braćmi Mniejszymi Konwentualnymi służą potrzebującym w Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej. W pierwszych tygodniach wojny zorganizowali schronienie dla uciekających ludzi. Z czasem napływ wewnętrznych przesiedleńców zmniejszył się, więc siostry postanowiły założyć mały ośrodek pomocy humanitarnej — rozdają uchodźcom ubrania, żywność i lekarstwa, a także poświęcają im swój czas, słuchając ich. «Ważne jest, aby wiedzieli, że mogą tu przyjść, że otrzymają pomoc i zostaną wysłuchani» — mówi siostra Svitlana. «W tej sytuacji, kiedy zło jest widoczne, ogromnie ważne jest, aby wiedzieć, że jest też wiele dobra».

Zmienił się rytm modlitwy wspólnotowej — jej pory są często przesuwane z powodu pilnych zadań. «Jednak moja osobista modlitwa stała się bardziej intensywna. Czasami budzę się w nocy i się modlę. A modlitwa staje się wołaniem: ‘Błagam, zrób coś!’. To już nie jest modlitwa ani prośba, to jest wymuszanie od Boga Jego pomocy».

O podobnym doświadczeniu modlitewnym mówi także siostra Wiktoria. Początek wojny zastał ją w Grecji, gdzie od 2019 r. pełniła misję w Jezuickiej Służbie Uchodźcom. «W pierwszym tygodniu tylko płakałam, czytałam wiadomości, dzwoniłam do przyjaciół i rodziny na Ukrainie, modliłam się w dzień i w nocy. Powiedziałam im, żeby pisali do mnie, gdyby znaleźli się w krytycznej sytuacji. Moja przyjaciółka mieszkała w jednej z wiosek w obwodzie kijowskim, która na początku wojny została zajęta przez wojska rosyjskie. Przez pewien czas ukrywali się wspólnie z rodziną w piwnicy. Nie wiedzieli, czy uciekać czy zostać. Wciąż prosiła mnie o modlitwę. I prosiłam Boga: ‘Ratuj ich, pomóż im uciec, spraw, żeby stali się niewidzialni’. Kiedy udało im się uciec, poczułam ulgę». W tych chwilach potrzeba modlitwy stawała się jak potrzeba oddychania. Postanowiła więc wrócić na Ukrainę. Jej siostry w Chmielnickim były temu przeciwne, ponieważ wszędzie w kraju istniało ryzyko bombardowań. «Ale ja pochodzę z Krymu i już raz straciłam swoją ojczyznę. Dlatego zdecydowałam, że chcę wrócić na Ukrainę».

«Pragnę dzielić ze swoimi rodakami ich lęki, cierpienia, ale także ich wiarę» — mówi siostra i wyznaje, że zaskoczyło ją, jak wiele modlitw i celebracji odbywa się każdego dnia w Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Maćkowcach.

Przesiedleńcy, którzy przybywają, często proszą siostry o wspólną modlitwę lub o modlitwę za swoich bliskich, którzy pozostali w najbardziej zniszczonych miejscach. «Te ostatnie dwa miesiące — dodaje siostra Svitlana — były dla nas także intensywnym czasem ewangelizacji, dawania świadectwa, że Bóg jest tu obecny». «Moje doświadczenie Boga w przeszłości daje mi pewność, że nawet jeśli przejdziemy przez wielkie próby i cierpienia, i także jeśli cena będzie bardzo wysoka, nagroda również będzie wielka. Moje doświadczenie mówi mi, że Bóg nigdy się z nami nie bawi, i jeśli pozwala na coś takiego, to znaczy, że wie, że przez to wszystko przejdziemy i że On przeniesie nas przez to wszystko na swoich ramionach».

#sistersproject

Svitlana Dukhovych