2 IV — Homilia w narodowym sanktuarium Ta’ Pinu na wyspie Gozo

Radością Kościoła jest głoszenie Ewangelii 

 Radością Kościoła jest głoszenie Ewangelii   POL-005
01 czerwca 2022

Pod krzyżem Jezusa są Maryja i Jan. Matka, która wydała na świat Syna Bożego, boleje nad Jego śmiercią, podczas gdy świat ogarniają ciemności; umiłowany uczeń, który pozostawił wszystko, żeby pójść za Nim, stoi teraz u stóp ukrzyżowanego Mistrza. Wszystko wydaje się stracone, wszystko zdaje się skończone na zawsze. A Jezus, biorąc na siebie rany ludzkości, modli się: «Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?» (Mt 27, 46; Mk 15, 34). Jest to także nasza modlitwa w chwilach życia naznaczonych cierpieniem; jest to modlitwa, która każdego dnia wznosi się do Boga z waszych serc, Sandi i Domenico — dziękuję za wytrwałość waszej miłości, dziękuję za wasze świadectwo wiary!

Jednak godzina Jezusa — którą w Ewangelii św. Jana jest godzina śmierci na krzyżu — nie stanowi końca historii, ale wyznacza początek nowego życia. Pod krzyżem bowiem kontemplujemy miłosierną miłość Chrystusa, który szeroko otwiera dla nas ramiona i przez swoją śmierć otwiera nas na radość życia wiecznego. Z końcowej godziny wyłania się życie, które się rozpoczyna. Od tej godziny śmierci bierze początek inna godzina, pełna życia — jest to czas rodzącego się Kościoła. Z tej pierwotnej komórki Pan zgromadzi lud, który nadal będzie przemierzał trudne drogi historii, niosąc w sercu pocieszenie Ducha Świętego dla ocierania łez ludzkości.

Bracia i siostry, w tym sanktuarium Ta’ Pinu możemy wspólnie rozważać nowy początek, który wynika z godziny Jezusa. Również w tym miejscu, zanim powstała wspaniała budowla, którą widzimy dzisiaj, znajdowała się tylko mała opuszczona kaplica. Została przeznaczona do zburzenia — wydawało się, że to koniec. Ale seria wydarzeń zmieniła bieg rzeczy, jak gdyby Pan chciał powiedzieć tej ludności: «Nie będą więcej mówić o tobie ‘Porzucona’, o krainie twej już nie powiedzą ‘Spustoszona’. Raczej cię nazwą ‘Moje w niej upodobanie’, a krainę twoją — ‘Poślubiona’» (Iz 62, 4). Ten kościółek stał się narodowym sanktuarium, celem pielgrzymów i źródłem nowego życia. Przypomniałaś nam o tym, Jennifer — tutaj wielu ludzi powierza Matce Bożej swoje cierpienia i radości, i wszyscy czują się przyjęci. Tutaj przybył jako pielgrzym także św. Jan Paweł ii , którego rocznica śmierci przypada dzisiaj. Miejsce, które wydawało się zagubione, dziś odradza wiarę i nadzieję w ludzie Bożym.

W tym świetle spróbujmy także my przyjąć zaproszenie z godziny Jezusa, tej godziny zbawienia. Mówi nam, że aby odnowić naszą wiarę oraz misję wspólnoty, winniśmy powrócić do tamtego początku, do rodzącego się Kościoła, który widzimy pod krzyżem w Maryi i Janie. Ale co to znaczy powrócić do tamtego początku? Co znaczy powrócić do źródeł?

Przede wszystkim chodzi o odkrycie na nowo istoty wiary. Powrót do Kościoła pierwotnego nie oznacza patrzenia wstecz w celu powielania modelu eklezjalnego pierwszej wspólnoty chrześcijańskiej. Nie możemy «przeskoczyć historii», jak gdyby Pan nie mówił i nie czynił wielkich rzeczy w życiu Kościoła także w późniejszych wiekach. Nie oznacza to również bycia nadmiernymi idealistami, wyobrażającymi sobie, że w tamtej wspólnocie nie było trudności; przeciwnie, czytamy, że uczniowie dyskutowali, a nawet dochodziło do kłótni między nimi, i że nie zawsze rozumieli nauczanie Pana. Powrót do źródeł oznacza raczej odzyskanie ducha pierwszej wspólnoty chrześcijańskiej, to znaczy powrót do serca i ponowne odkrycie istoty wiary — relacji z Jezusem i głoszenia Jego Ewangelii całemu światu. I to jest najważniejsze! To jest radością Kościoła — głoszenie Ewangelii.

Widzimy bowiem, że po godzinie śmierci Jezusa pierwsi uczniowie, jak Maria Magdalena i Jan, zobaczywszy pusty grób, nie tracąc czasu, z drżącym sercem biegną, by głosić dobrą nowinę o zmartwychwstaniu. Płacz bólu pod krzyżem przemienia się w radość głoszenia. Myślę też o apostołach, o których napisano: «Nie przestawali też co dzień nauczać w świątyni i po domach i głosić Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie» (Dz 5, 42). Główną troską uczniów Jezusa nie był prestiż wspólnoty i jej szafarzy, nie było wywieranie wpływu społecznego, nie była okazałość kultu. Nie. Troską, która ich pobudzała, było głoszenie Ewangelii Chrystusowej i dawanie o niej świadectwa (por. Rz 1, 1), ponieważ radością Kościoła jest głoszenie Ewangelii.

Bracia i siostry, Kościół maltański szczyci się cenną historią, z której można czerpać wiele bogactw duchowych i duszpasterskich. Jednak życie Kościoła — pamiętajmy o tym zawsze — nie jest nigdy tylko «przeszłą historią, o której trzeba pamiętać», lecz «wielką przyszłością, którą należy budować», w posłuszeństwie planom Bożym. Nie wystarczy wiara, na którą składają się przekazywane zwyczaje, uroczyste celebracje, piękne wydarzenia ludowe, ważne i emocjonujące przeżycia. Potrzebujemy wiary, która opiera się na osobistym spotkaniu z Chrystusem, na codziennym słuchaniu Jego Słowa, na aktywnym uczestnictwie w życiu Kościoła, na duchu pobożności ludowej, i w nich się odnawia.

Kryzys wiary, bierność w jej praktykowaniu, zwłaszcza po pandemii, i obojętność tak wielu ludzi młodych na obecność Boga nie są kwestiami, które powinniśmy «łagodzić», myśląc, że w sumie pewien duch religijny jeszcze istnieje, nie. Niekiedy bowiem zewnętrzna struktura może być religijna, a pod tym okryciem wiara się starzeje. Wytworne ubrania religijne nie zawsze w istocie odpowiadają żywej wierze, wzmacnianej przez dynamizm ewangelizacji. Trzeba czuwać, żeby praktyki religijne nie sprowadzały się do powtarzania repertuaru z przeszłości, ale wyrażały żywą wiarę, otwartą, szerzącą radość Ewangelii, ponieważ radością Kościoła jest głoszenie Ewangelii.

Wiem, że poprzez synod rozpoczęliście proces odnowy — dziękuję wam za tę drogę. Bracia, siostry, to jest czas, by powrócić do tamtego początku, pod krzyż, patrząc na pierwszą wspólnotę chrześcijańską. Żeby być Kościołem, któremu leży na sercu przyjaźń z Jezusem i głoszenie Jego Ewangelii, a nie zabieganie o przestrzeń i popularność; Kościołem, w którego centrum jest świadectwo, a nie zwyczaje religijne; Kościołem, który chce wychodzić do wszystkich z zapaloną lampą Ewangelii, a nie być zamkniętym kręgiem. Nie bójcie się obierać, jak to już czynicie, nowych, może nawet ryzykownych dróg ewangelizacji i głoszenia, które dotykają życia, ponieważ radością Kościoła jest głoszenie Ewangelii.

Spójrzmy jeszcze raz na początki, na Maryję i Jana pod krzyżem. U źródeł Kościoła jest akt ich zawierzenia. Pan powierza bowiem każdego opiece drugiego — Jana Maryi, a Maryję Janowi, tak że «od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie» (J 19, 27). Powrót do początku oznacza także rozwijanie sztuki przyjmowania. Wśród ostatnich słów Jezusa wypowiedzianych z krzyża te, skierowane do Matki i do Jana, zalecają, aby przyjmowanie uczynić stałym stylem ucznia. Nie był to bowiem zwykły gest litości, z powodu której Jezus powierzył swoją mamę Janowi, żeby nie została sama po Jego śmierci, ale konkretne wskazanie, jak żyć największym przykazaniem — przykazaniem miłości. Oddawanie czci Bogu wyraża się przez okazywanie bliskości bratu.

Jakże ważna jest w Kościele miłość między braćmi i przyjmowanie bliźniego! Pan przypomina nam o tym w godzinie krzyża, przez wzajemne przyjęcie się Maryi i Jana, napominając wspólnotę chrześcijańską wszystkich czasów, aby nie zatraciła tego priorytetu. «Oto syn Twój», «oto Matka twoja» (ww. 26. 27). To tak, jakby powiedzieć: jesteście zbawieni przez tę samą krew, jesteście jedną rodziną, zatem przyjmujcie się nawzajem, miłujcie się wzajemnie, leczcie rany jedni drugich. Bez podejrzeń, bez podziałów, obmów, plotek i nieufności. Bracia i siostry, róbcie «synod», to znaczy «podążajcie razem». Bo Bóg jest obecny tam, gdzie panuje miłość!

Najmilsi, przyjmowanie siebie nawzajem, nie dla zwykłej formalności, lecz w imię Chrystusa, jest stałym wyzwaniem. Jest nim przede wszystkim dla naszych relacji eklezjalnych, ponieważ nasza misja przynosi owoce, jeśli pracujemy w przyjaźni i braterskiej komunii. Jesteście dwiema pięknymi wspólnotami, Malta i Gozo, Gozo i Malta — nie wiem, która byłaby ważniejsza lub która pierwsza! — tak jak byli dwoje Maryja i Jan! Niech słowa Jezusa na krzyżu będą waszą gwiazdą polarną, abyście przyjmowali się wzajemnie, tworzyli więzi, pracowali w komunii! I zawsze szli naprzód w ewangelizacji, ponieważ radością Kościoła jest głoszenie Ewangelii.

A przyjmowanie jest także papierkiem lakmusowym, pozwalającym sprawdzić, w jakim stopniu Kościół jest rzeczywiście przeniknięty duchem Ewangelii. Maryja i Jan przyjmują siebie nie w ciepłym schronieniu Wieczernika, lecz pod krzyżem, w tym mrocznym miejscu, gdzie ludzi skazywano i krzyżowano jako złoczyńców. I my także nie możemy przyjmować tylko siebie nawzajem, w cieniu naszych pięknych kościołów, podczas gdy na zewnątrz bardzo wielu braci i sióstr cierpi i jest krzyżowanych przez ból, nędzę, ubóstwo i przemoc. Znajdujecie się w kluczowym położeniu geograficznym, na Morzu Śródziemnym, jawicie się jako biegun przyciągający i przystań zbawienia dla wielu ludzi miotanych przez burze życiowe, którzy z różnych powodów dobijają do waszych brzegów. W twarzach tych biednych ludzi ukazuje się wam sam Chrystus. Doświadczył tego apostoł Paweł, który po straszliwej katastrofie statku został serdecznie przyjęty przez waszych przodków. Dzieje Apostolskie mówią: «Tubylcy (…) rozpalili ognisko i zgromadzili nas wszystkich przy nim, bo zaczął padać deszcz i zrobiło się zimno» (Dz 28, 2).

Oto Ewangelia, którą winniśmy żyć — przyjmować, być biegłymi w człowieczeństwie, rozpalać ognie czułości, gdy chłód życia ciąży nad cierpiącymi. Również w tym przypadku z dramatycznego doświadczenia zrodziło się coś ważnego, ponieważ Paweł głosił i szerzył Ewangelię, a później jego śladami poszło wielu głosicieli, kaznodziejów, kapłanów i misjonarzy, pobudzanych przez Ducha Świętego, aby ewangelizować, aby nieść dalej radość Kościoła, jaką jest głoszenie Ewangelii. Chciałbym im szczególnie podziękować, tym ewangelizatorom, licznym maltańskim misjonarzom, którzy szerzą radość Ewangelii na całym świecie, licznym kapłanom, zakonnicom i zakonnikom oraz wam wszystkim. Jak powiedział bp Teuma, wasz biskup, jesteście małą wyspą, ale o wielkim sercu. Jesteście skarbem w Kościele i dla Kościoła. Powiem to raz jeszcze: jesteście skarbem w Kościele i dla Kościoła. Aby go strzec, trzeba powrócić do istoty chrześcijaństwa — do miłości Boga, która jest siłą napędową naszej radości i która nas pobudza do wyjścia i przemierzania dróg świata; i do przyjmowania bliźniego, co jest naszym najprostszym i najpiękniejszym świadectwem w świecie; i tak iść naprzód drogami świata, ponieważ radością Kościoła jest głoszenie Ewangelii.

Niech Pan towarzyszy wam na tej drodze, a Najświętsza Dziewica niech was prowadzi. Niech Ona, która prosiła o odmówienie trzech Zdrowaś Maryjo, abyśmy pamiętali o Jej matczynym sercu, rozpali na nowo w nas, swoich dzieciach, ogień misji i pragnienie troszczenia się o siebie nawzajem. Niech Matka Boża was strzeże i towarzyszy wam w ewangelizacji.