3 IV — Spotkanie z migrantami w ośrodku «John XXIII Peace Lab»

Podążajmy drogą braterstwa i przyjaźni społecznej

 Podążajmy drogą braterstwa i przyjaźni społecznej  POL-005
01 czerwca 2022

Drodzy Bracia i Siostry!

Serdecznie wszystkich was witam. Cieszę się, że na zakończenie mojej wizyty na Malcie mogę spędzić trochę czasu z wami. Dziękuję o. Dionisiowi za przyjęcie, a przede wszystkim wdzięczny jestem Danielowi i Sirimanowi za ich świadectwa — otworzyliście przed nami swoje serca i swoje życie, a jednocześnie staliście się rzecznikami wielu braci i sióstr, zmuszonych do opuszczenia ojczyzny w poszukiwaniu bezpiecznego schronienia.

Jak powiedziałem kilka miesięcy temu na Lesbos: «Jestem tu po to, aby powiedzieć, że jestem blisko was... Jestem tu, aby zobaczyć wasze twarze, aby spojrzeć w wasze oczy» (przemówienie w Mitylenie, 5 grudnia 2021 r.). Od dnia, kiedy udałem się na Lampedusę, nigdy o was nie zapomniałem. Zawsze noszę was w sercu i jesteście zawsze obecni w moich modlitwach.

W tym spotkaniu z wami, migrantami, w pełni przejawia się znaczenie motta mojej podróży na Maltę. Jest to cytat z Dziejów Apostolskich, który mówi: «okazywali nam niespotykaną życzliwość» (28, 2). Nawiązuje on do sposobu, w jaki Maltańczycy przyjęli apostoła Pawła i tych wszystkich, którzy wraz z nim znajdowali się na statku, który rozbił się w pobliżu wyspy. Traktowali ich z «niespotykaną życzliwością». Nie tylko po ludzku, ale z niezwykłym człowieczeństwem, ze szczególną troską, którą św. Łukasz postanowił uwiecznić w księdze Dziejów Apostolskich. Życzę Malcie, aby zawsze w ten sposób traktowała tych, którzy docierają do jej wybrzeży, aby była dla nich naprawdę «bezpieczną przystanią».

Rozbicie statku to doświadczenie, które w ostatnich latach na Morzu Śródziemnym stało się udziałem tysięcy mężczyzn, kobiet i dzieci. I niestety, dla wielu z nich skończyło się to tragicznie. Właśnie wczoraj pojawiła się wiadomość o uratowaniu u wybrzeży Libii zaledwie czterech migrantów z łodzi, na której znajdowało się około dziewięćdziesięciu osób. Módlmy się za tych naszych braci, którzy znaleźli śmierć w naszym Morzu Śródziemnym. Módlmy się też o ocalenie przed inną katastrofą, która się dokonuje, gdy dochodzi do tych wydarzeń — jest to katastrofa cywilizacji, która zagraża nie tylko uchodźcom, lecz nam wszystkim. Jak możemy się uchronić przed tą katastrofą, która grozi zatopieniem statku naszej cywilizacji? Postępując po ludzku. Patrząc na osoby nie jakby były numerami, ale na to, czym są, czyli — jak powiedział nam Siriman — twarzami, historiami, po prostu mężczyznami i kobietami, braćmi i siostrami. I myśląc, że na miejscu tej osoby, którą widzę na łodzi lub na morzu, w telewizji albo na zdjęciu, na jej miejscu mógłbym być ja, mój syn lub moja córka... Być może także w tej chwili, gdy tu jesteśmy, przez morze z południa na północ przeprawiają się łodzie... Módlmy się za tych braci i te siostry, którzy szukając nadziei, narażają swoje życie na morzu. Wy również doświadczyliście tego dramatu i przybyliście tutaj.

Wasze opowieści przywodzą na myśl historie tysięcy osób, które w minionych dniach zostały zmuszone do ucieczki z Ukrainy z powodu tej niesprawiedliwej i okrutnej wojny. A także wielu innych mężczyzn i kobiet, którzy w poszukiwaniu bezpiecznego miejsca byli zmuszeni do opuszczenia swojego domu i swojej ziemi — w Azji, Afryce i obu Amerykach, myślę o grupie etnicznej Rohindża… Ich wszystkich obejmuję w tej chwili moją myślą i modlitwą.

Jakiś czas temu otrzymałem z waszego ośrodka inne świadectwo — to historia młodego człowieka, który opowiadał o bolesnym momencie, kiedy musiał opuścić swoją matkę i rodzinę, z której się wywodzi. To mnie poruszyło i skłoniło do refleksji. Ale ty też, Danielu, ty też, Sirimanie, i każdy z was przeżyliście to doświadczenie wyruszenia, odrywając się od swoich korzeni. Jest to rozdarcie. Rozdarcie, które pozostawia ślad. Nie jest to tylko chwilowy, emocjonalny ból. Pozostawia głęboką ranę w procesie rozwoju młodego mężczyzny, młodej kobiety. Potrzeba czasu, aby uleczyć tę ranę; potrzeba czasu, a przede wszystkim potrzeba doświadczeń bogatych w człowieczeństwo — spotkania serdecznych osób, które potrafią słuchać, rozumieć, towarzyszyć. A także bycia razem z innymi towarzyszami podróży, aby się dzielić, aby razem dźwigać ciężar... To pomaga zabliźnić rany.

Myślę o ośrodkach recepcyjnych — jakże to ważne, aby były miejscami człowieczeństwa! Wiemy, że jest to trudne, jest tak wiele czynników, które sprzyjają napięciom i surowości. A jednak na każdym kontynencie są osoby i wspólnoty, które podejmują wyzwanie, świadome, że rzeczywistość migracyjna jest znakiem czasów, w których stawką jest cywilizacja. A dla nas, chrześcijan, stawką jest także wierność Ewangelii Jezusa, który powiedział: «Byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie» (Mt 25, 35). Tego nie da się stworzyć w jeden dzień! Potrzeba czasu, potrzeba dużo cierpliwości, a przede wszystkim potrzeba miłości, wyrażającej się w bliskości, czułości i współczuciu, tak jak miłość Boga wobec nas. Myślę, że musimy powiedzieć wielkie «dziękuję» tym, którzy podjęli to wyzwanie tu, na Malcie, i stworzyli ten ośrodek. Uczyńmy to brawami, wszyscy razem!

Pozwólcie mi, bracia i siostry, wyrazić moje marzenie. Abyście wy, migranci, doświadczywszy przyjęcia pełnego człowieczeństwa i braterstwa, stali się sami świadkami i animatorami przyjmowania i braterstwa. Tutaj i tam, gdzie Bóg zechce, gdzie Opatrzność pokieruje waszymi krokami. To jest marzenie, którym chcę się z wami podzielić i które składam w ręce Boga. Ponieważ to, co jest niemożliwe dla nas, nie jest niemożliwe dla Niego. Myślę, że to bardzo ważne, aby w dzisiejszym świecie migranci stali się świadkami wartości ludzkich, niezbędnych do godnego i braterskiego życia. Są to wartości, które nosicie w sobie, które należą do waszych korzeni. Kiedyś, po zabliźnieniu się rany rozdarcia, wykorzenienia, będziecie mogli wydobyć to bogactwo, które nosicie w sobie, niezwykle cenne dziedzictwo ludzkości, i dzielić się nim ze wspólnotami, w których jesteście przyjmowani, i w środowiskach, w które się włączacie. To jest droga! Droga braterstwa i przyjaźni społecznej. W tym tkwi przyszłość rodziny ludzkiej w zglobalizowanym świecie. Cieszę się, że mogę dziś podzielić się z wami tym marzeniem, tak jak wy w swoich świadectwach dzielicie się swoimi marzeniami ze mną!

Wydaje mi się, że tutaj znajduje się również odpowiedź na pytanie, które leży u podstaw twojego świadectwa, Sirimanie. Przypomniałeś nam, że ci, którzy muszą opuścić swój kraj, wyjeżdżają z marzeniem w sercu — marzeniem o wolności i o demokracji. To marzenie zderza się z twardą rzeczywistością, często niebezpieczną, czasem straszną, nieludzką. Wyraziłeś stłumione wołanie milionów migrantów, których podstawowe prawa są pogwałcane, niestety, czasem przy współudziale kompetentnych władz. I tak właśnie jest, i chcę to powiedzieć: niestety, czasami przy współudziale kompetentnych władz. Zwróciłeś uwagę na kwestię kluczową — godność osoby. Powtórzę to, używając twoich słów: nie jesteście numerami, lecz ludźmi z krwi i kości, twarzami, marzeniami, czasem zniweczonymi.

Od tego właśnie można i trzeba zacząć na nowo — od osób i ich godności. Nie dajmy się zwieść tym, którzy mówią: «Nic nie możemy zrobić», «te problemy nas przerastają», «ja będę zajmował się swoimi sprawami, a inni niech sobie radzą». Nie. Nie wpadajmy w tę pułapkę. Odpowiedzmy na wyzwanie migrantów i uchodźców w stylu humanitarnym, rozpalajmy ogniska braterstwa, przy których ludzie będą mogli się ogrzać, podnieść, rozpalić na nowo nadzieję. Umacniajmy tkankę przyjaźni społecznej i kulturę spotkania, zaczynając od miejsc takich jak to, które oczywiście nie są doskonałe, ale są «laboratoriami pokoju».

A ponieważ ten ośrodek nosi imię Papieża św. Jana xxiii , chciałbym przypomnieć to, co napisał na zakończenie swojej pamiętnej encykliki o pokoju: «Niech On sam [Pan] usunie z serc ludzkich wszystko, co może ten pokój naruszyć, i niech uczyni wszystkich świadkami prawdy, sprawiedliwości i miłości braterskiej. Niech ponadto oświeci Swym światłem umysły przywódców narodów, aby zapewniali obywatelom — wraz z należnym im dobrobytem — także i wspanialszy dar bezpiecznego pokoju. A wreszcie niech Chrystus nakłoni wolę wszystkich ludzi do zburzenia dzielącej ich zapory, do umocnienia więzi wzajemnej miłości, do zrozumienia innych, do przebaczenia wreszcie tym, którzy wyrządzili im krzywdę. Niech pod Jego działaniem i przewodnictwem wszystkie narody połączy więź braterstwa i niech wśród nich rozkwita i panuje bezustannie tak bardzo upragniony pokój» (enc. Pacem in terris, 171).

Drodzy bracia i siostry, za kilka chwil wraz z niektórymi z was zapalę świecę przed obrazem Matki Bożej. Jest to prosty gest, ale o wielkim znaczeniu. W tradycji chrześcijańskiej ten mały płomyk jest symbolem wiary w Boga. Jest on również symbolem nadziei — nadziei, którą Maryja, nasza Matka, podtrzymuje w najtrudniejszych chwilach. To właśnie nadzieja, którą dziś zobaczyłem w waszych oczach, nadała sens waszej podróży i pozwala wam iść naprzód. Niech Matka Boża pomaga wam, byście nigdy nie utracili tej nadziei! Jej powierzam każdego z was i wasze rodziny, i zabieram was ze sobą w moim sercu i w mojej modlitwie. A wy również, proszę, nie zapominajcie modlić się za mnie. Dziękuję!

Modlitwa na zakończenie spotkania
z migrantami

Panie Boże, Stwórco wszechświata,

źródło wolności i pokoju,

miłości i braterstwa,

Ty stworzyłeś nas na swój obraz

i napełniłeś nas wszystkich Twym życiodajnym tchnieniem,

abyśmy się stali uczestnikami Twojej komunii.

Nawet gdy zerwaliśmy Twoje przymierze,

Ty nie pozostawiłeś nas w mocy śmierci,

lecz w swym nieskończonym miłosierdziu

zawsze wzywałeś nas, byśmy wrócili do Ciebie

i żyli jako Twoje dzieci.

Wlej w nas Twego Ducha Świętego

i daj nam nowe serce,

zdolne do wysłuchania, często milczącego, wołania

naszych braci i sióstr, którzy utracili

ciepło domu i ojczyzny.

Spraw, abyśmy mogli dawać im nadzieję

poprzez ludzkie spojrzenia i gesty.

Uczyń nas narzędziami pokoju

i konkretnej miłości braterskiej.

Uwolnij nas od lęków i uprzedzeń,

abyśmy utożsamili się z ich cierpieniami

i wspólnie walczyli z niesprawiedliwością;

aby rozwijał się świat, w którym każda osoba

będzie szanowana w swojej nienaruszalnej godności,

tej, którą Ty, Ojcze, w nas złożyłeś,

a Twój Syn uświęcił na zawsze.

Amen.