4 xi — Homilia podczas Mszy św. za kardynałów i biskupów zmarłych w ciągu ostatniego roku

Umiejętność oczekiwania na Pana

23 grudnia 2021

W czwartek 4 listopada przed południem Papież odprawił Mszę św. w Bazylice Watykańskiej za zmarłych w ciągu ostatniego roku kardynałów i biskupów — w okresie od listopada 2020 r. do października 2021 r. zmarło 17 kardynałów oraz 191 arcybiskupów i biskupów. Poniżej zamieszczamy wygłoszoną przez niego homilię.

W pierwszym czytaniu usłyszeliśmy tę zachętę: «Dobrze jest czekać w milczeniu ratunku od Pana» (Lm 3, 26). Taka postawa nie jest punktem wyjścia, lecz punktem docelowym. Autor w istocie dochodzi do tego na końcu drogi, drogi burzliwej, która doprowadziła go do dojrzałości. Dochodzi on do zrozumienia piękna zaufania Panu, który nigdy nie uchybia swoim obietnicom. Jednak ufność w Boga nie rodzi się z chwilowego entuzjazmu, nie jest emocją ani też tylko uczuciem. Przeciwnie, wynika z doświadczenia i dojrzewa w cierpliwości, jak było w przypadku Hioba, który przechodzi od znajomości Boga «ze słyszenia» do żywego poznania, z doświadczenia. A żeby do tego doszło, potrzebna jest długotrwała przemiana wewnętrzna, która przez tygiel cierpienia prowadzi do umiejętności czekania w milczeniu, to znaczy z ufną cierpliwością, z łagodnym duchem. Ta cierpliwość nie jest rezygnacją, ponieważ karmi ją oczekiwanie na Pana, którego przyjście jest pewne i niezawodne.

Drodzy bracia i siostry, bardzo ważne jest, by nauczyć się sztuki oczekiwania na Pana! Czekania na Niego posłusznie, z ufnością, przepędzając duchy, duchy i zgiełk; zachowując, zwłaszcza w okresach próby, milczenie pełne nadziei. Właśnie w ten sposób przygotowujemy się do ostatniej i największej próby życia — śmierci. Jednak wcześniej są próby doraźne, jest krzyż, który mamy teraz, i w związku z którym prosimy Pana o łaskę, abyśmy umieli czekać tam, właśnie tam, na Jego zbawienie, które przychodzi.

Każdy z nas musi w tym dojrzewać. W obliczu trudności i problemów życia trudno jest być cierpliwym i zachowywać pogodę ducha. Szerzy się rozdrażnienie i często przychodzi zniechęcenie. Może się zatem zdarzyć, że odczuwa się silną pokusę pesymizmu i rezygnacji, widzi się wszystko w czarnych barwach, przywyka się do tonów nieufności i narzekania, podobnych do tych, jakich używa natchniony autor, który na początku mówi: «Znikła moja chwała, nadzieja, płynąca od Pana» (por. w. 18). W czasie próby nawet piękne wspomnienia z przeszłości nie są w stanie pocieszyć, bowiem przygnębienie skłania umysł do zatrzymywania się na trudnych chwilach. A to potęguje gorycz, wydaje się, jakby życie było nieprzerwanym pasmem nieszczęść, jak przyznaje dalej autor: «Wspomnienie udręki i nędzy — to piołun i trucizna» (w. 19).

W tym momencie jednak Pan powoduje przełom, właśnie w chwili, kiedy, choć nadal prowadzi z Nim dialog, zdaje się dotykać dna. W otchłani, w udręce bezsensu Bóg się przybliża, żeby wybawić, w owej chwili. I kiedy gorycz sięga szczytu, nieoczekiwanie zakwita nadzieja. Niedobrze jest dojść do starości z sercem zgorzkniałym, z sercem rozczarowanym, z sercem krytycznie nastawionym do nowości, to bardzo ciężkie. «Biorę to sobie do serca — mówi modlący się w księdze Lamentacji — dlatego też ufam» (por. w. 21). Ufać w chwili goryczy. Pośród cierpienia człowiek, który trzyma się blisko Pana, widzi, że On odsłania cierpienie, otwiera je, przemienia je w bramę, przez którą wchodzi nadzieja. To jest doświadczenie paschalne, bolesne przejście, które otwiera na życie, rodzaj duchowego porodu, który w ciemnościach wyprowadza nas znów na światło.

Ten przełom dokonuje się nie dlatego, że zniknęły problemy, nie, ale dlatego, że kryzys stał się tajemniczą okazją do wewnętrznego oczyszczenia. Pomyślność bowiem często powoduje zaślepienie, prowadzi do powierzchowności, dumy. To jest droga, na którą prowadzi nas pomyślność. Natomiast przejście przez próbę, jeżeli jest przeżywane w cieple wiary, pomimo swojej surowości i łez powoduje, że się odradzamy i stajemy się inni niż w przeszłości. Jeden z ojców Kościoła napisał, że «nic bardziej niż cierpienie nie skłania do odkrywania rzeczy nowych» (św. Grzegorz z Nazjanzu, Ep. 34). Próba odnawia, gdyż powoduje, że znikają liczne odpady, i uczy patrzeć dalej, poza mrok, namacalnie doświadczać tego, że Pan naprawdę zbawia i że ma moc przemienić wszystko, nawet śmierć. On pozwala nam przechodzić przez wąskie gardła trudności, nie dlatego, żeby nas opuścić, ale żeby nam towarzyszyć. Tak, bowiem Bóg towarzyszy, zwłaszcza w cierpieniu, jak ojciec, który dobrze wychowuje dziecko, będąc blisko niego w chwilach trudności, nie wyręczając go. A zanim na naszej twarzy pojawi się płacz, oczy Boga Ojca już się zaczerwieniły od wzruszenia. On płacze pierwszy, pozwolę sobie powiedzieć. Cierpienie pozostaje tajemnicą, ale w tej tajemnicy możemy odkryć w nowy sposób ojcostwo Boga, który nas nawiedza w próbie, i dojść do stwierdzenia, za autorem Lamentacji: «Dobry jest Pan dla ufnych, dla duszy, która Go szuka» (w. 25).

Dzisiaj, w obliczu tajemnicy odkupionej śmierci, prośmy o łaskę patrzenia na przeciwności innymi oczami. Prośmy o siłę, abyśmy umieli w nich trwać w łagodnym i ufnym milczeniu, które oczekuje zbawienia od Pana, bez uskarżania się i bez narzekania, nie poddając się smutkowi. To, co wydaje się karą, okaże się łaską, nowym dowodem miłości Boga do nas. Umiejętność czekania w milczeniu — bez gadaniny, w milczeniu — na zbawienie Pana jest sztuką, na drodze do świętości. Pielęgnujmy ją. Jest cenna w czasie, który przeżywamy — teraz bardziej niż kiedy indziej na nic zda się krzyczenie, wzbudzanie wrzawy, rozgoryczanie się; trzeba, żeby każdy dawał świadectwo życiem wiary, która jest posłusznym i ufnym oczekiwaniem. Tym jest wiara — posłusznym i pełnym nadziei oczekiwaniem. Chrześcijanin nie umniejsza ciężaru cierpienia, nie, lecz podnosi wzrok na Pana i pod ciosami próby ufa Mu i się modli — modli się za cierpiących. Oczy ma skierowane na niebo, ale ręce zawsze ma wyciągnięte ku ziemi, żeby konkretnie służyć bliźniemu. Również w chwili smutku, mroku — służba.

W tym duchu módlmy się za kardynałów i biskupów, którzy nas opuścili w minionym roku. Niektórzy z nich zmarli z powodu covid -19, w trudnych warunkach, które pogłębiły cierpienie. Oby teraz ci nasi bracia mogli zakosztować radości ewangelicznego zaproszenia, tego, które Pan kieruje do swoich wiernych sług: «Pójdźcie, błogosławieni u Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane dla was od założenia świata!» (Mt 25, 34).