DOBRA NOWINA
Podczas gdy wszyscy oczekują silnego, triumfującego i zwycięskiego Mesjasza, będącego obrazem potężnego Boga, Jezus wjeżdża do Jerozolimy na źrebięciu oślicy. To Bóg różny od tego, jak Go sobie wyobrażano, od wszystkich planów, jakie wokół Niego tworzono, gdy czynił cuda na drogach Galilei.
W centrum dramatu, który dokonuje się w ciągu kilku godzin w Jerozolimie podczas święta Paschy, a który dziś przeżywamy ponownie w Niedzielę Palmową, leży rozczarowanie. Rozczarowujący jest Bóg pokory, który łagodnością chce osłabić siły zła. Rozczarowujący jest Bóg słaby, który nie interweniuje siłą, z wyciągniętą ręką, aby zmieniać rzeczy, ale zawierza się mocy miłości i odwołuje się do mojej wolności i mojego pragnienia zmiany. Rozczarowujący jest Bóg, który jest w małych rzeczach, ukrytych w naszej szarej codzienności, podczas gdy my szukamy Go w niezwykłych znakach z nieba. Jestem wezwany do odkrycia tego Boga, który rozbił swój namiot w słabościach ciała i rzeczy. Do odkrywania Go żywego i obecnego w obliczu braci, a nie zamykania Go w moich modlitwach. Tego Boga, który z odwagą posyła mnie w świat i stawia w obliczu wszystkich sytuacji w moim życiu, a nie zastępuje mnie. Tego Boga, który wzywa mnie do bycia zawsze znakiem miłości, przyjęcia, przebaczenia, ubóstwa. Taki Bóg jest zasadniczo «niewygodny», to Bóg, który «rozczarowuje».
Dramat polega na tym, że tłum, który wcześniej wiwatuje na Jego cześć, wychwala Go, wita Go palmami zwycięstwa, kilka godzin później — kiedy zrozumiał, że jedyny sposób, w jaki Bóg zwycięża, to zaryzykowanie miłości — opuszcza Go i krzyczy «ukrzyżuj Go». Wobec tego opisu męki być może również my winniśmy zadać sobie pytanie: a ja, dzisiaj, w moim życiu, gdzie jestem w tym opowiadaniu?
Wejdźmy w Wielki Tydzień z tym pytaniem w sercu. Kontemplując krzyż, Boga, który umiera z miłości do nas i wzywa nas, byśmy otwarli szeroko ramiona na życie, tak jak On; który wzywa nas do pokochania, tak jak On, nas samych, a także każdego brata lub siostry, których spotykamy na naszej drodze — możemy zadać sobie pytanie: gdzie jesteśmy w tej chwili. Czy w stosunku do Boga odczuwamy jedynie przejściowy i emocjonalny entuzjazm, a po chwili Go opuszczamy; czy zobowiązanie do podążania za Nim przeraża nas i spod krzyża także my uciekamy ze strachu; czy naszym bożkiem uczyniliśmy władzę, a Bóg pokorny, ubogi i kruchy wywołuje w nas zgorszenie; czy też, mimo codziennego trudu, przyjmujemy tajemnicę, którą odsłania ten krzyż, czyli to, że tajemnicą udanego i szczęśliwego życia jest miłość — miłość, którą się ofiarowuje, która się angażuje, która buduje dobro, która uszczęśliwia drugiego, która niszczy każdą formę przemocy, która wyzwala i uzdrawia.
Tej miłości możemy się nauczyć tylko wtedy, jeśli przyjmiemy ją z krzyża. Tylko gdy będziemy patrzyli na tego «rozczarowującego» Boga, przybitego na zawsze do naszego życia.
Ks. Francesco Cosentino