· Watykan ·

Mową oczu

Ravasi_pol_.jpg
24 lutego 2021

«Panie mój, na niebie migoczą gwiazdy, przymykają się oczy zakochanych, każda zakochana kobieta jest sama ze swoim ukochanym, a ja, Panie, jestem sama z Tobą». Tak śpiewała Bogu jedna z muzułmańskich mistyczek, Rabi’a, która żyła w viii w. w Basrze, w Iraku — kobieta, na temat której powstała bogata legenda, czyniąc z niej nawet nawróconą prostytutkę (z pewnością była niepiśmienna, toteż jej przesłanie zostało zebrane przez uczniów). Ta kobieta, gdy zapalają się gwiazdy w pogodną noc, modli się najintensywniejszym językiem miłości, wyrażając się w sposób przejrzysty, bezpośredni i niemal podekscytowany.

Pieśń miłosna jest w istocie często podstawowym językiem modlitwy. Obok modlitwy błagalnej, która należy do innego rejestru modlitewnej inwokacji, wolne i czyste uwielbienie jest najwznioślejszą formą modlitwy i zajmuje w Biblii pokaźne miejsce, zwłaszcza w Psałterzu, wielkim zbiorze 150 modlitewnych poezji. Pod względem gatunków literackich należy ją zaklasyfikować jako «hymn» — sławi się w nim Boga po prostu dlatego, że istnieje i się objawia, o nic Go nie prosząc. Jest to modlitwa mistyków i kontemplacji. Chwała na wysokości Bogu z liturgii jest typowym przykładem tej modlitwy uwielbienia, w której sławi się Boga i Jego wielkość, oraz wielkość Jego Chrystusa, z pełną ufnością, bez potrzeby, żeby On się pochylił nad naszą nędzą, bez zwracania się do Niego, żeby Go prosić o uzdrowienie z naszych chorób, żeby darzył nas pokojem na świecie. Jest się bowiem pewnym, że Bóg, będąc Ojcem, nie może ignorować tego wszystkiego, co pozostaje niewyrażone w uwielbieniu, które ku Niemu kierujemy. Modlitwa kontemplacji i uwielbienia często rozgrywa się w dwóch rzeczywistościach — z jednej strony oczy, z drugiej milczenie.

Co do oczu, istnieje bardzo sugestywny Psalm, 123., który zdaje się nawiązywać niemal do wizerunku słynnego Skryby w Muzeum Egipskim w Kairze. Siedzi on na ziemi i trzyma rozłożony papirus, w ręce ma pióro i gotowy jest zapisywać to, co pan mu dyktuje. Jednak nie patrzy na to, co pisze, jego oczy z barwnego kwarcytu są idealnie wpatrzone w jego pana, który mu dyktuje słowa przesłania. A Psalm tak się rozpoczyna: «Do Ciebie wznoszę me oczy, który mieszkasz w niebie. Oto jak oczy sług są zwrócone na ręce ich panów i jak oczy służącej na ręce jej pani, tak oczy nasze ku Panu».

Mowa oczu jest najbardziej wyrafinowana, najintensywniejsza i najbardziej emocjonująca. Kiedy zakochani chcą powiedzieć sobie coś głębokiego, czego słowa nie są już w stanie wyrazić, uciekają się do dialogu oczu. To właśnie potwierdzał Pascal, kiedy mówił, że w miłości, tak jak i w wierze chwile milczenia są bardziej wymowne od słów. My także, kiedy urzeka nas jakiś obraz, wpatrujemy się w niego niemal nieruchomym wzrokiem — to jest kontemplacja. Co ciekawe, jeden z czasowników hebrajskich na wyrażenie kontemplacji jest tożsamy z oznaczającym «drążenie», bowiem w owej chwili nie patrzy się w oczy drugiego, żeby zbadać kolor jego tęczówki, ale usiłuje się przeniknąć w głąb jego duszy, żeby odkryć w niej tajemne przesłania. Podobna postawa jest u podstaw hymnu uwielbienia.

Istnieje inny jeszcze wymiar modlitewnego uwielbienia, a jest nim milczenie. Savonarola twierdził, że ojcem modlitwy jest milczenie, a matką samotność. Modlitwa błagalna rodzi się z krzyku, z hałasu, nawet złorzeczenia. Uwielbienie rodzi się natomiast w oazie wewnętrznego milczenia. Także Bóg, kiedy objawia się prorokowi Eliaszowi na górze Horeb, nie przychodzi w trzęsieniu ziemi, w ogniu, w wichurze, druzgocącej skały, ale objawia się, jak mówi język hebrajski, w qol demamah daqqah: «A po tym (…) — szmer łagodnego powiewu» (1 Krl 19, 12). Jednak, jak wiadomo, oryginał hebrajski jest o wiele bardziej sugestywny. Dosłownie bowiem oznacza: na koniec był «głos delikatnej ciszy». Bóg przemawia do ciebie przez delikatną ciszę tajemnicy, a ty odpowiadasz Mu swoim adorującym milczeniem.

Otóż jedną z najpowszechniejszych treści hymnów pochwalnych jest wysławianie wspaniałych rzeczy, które stworzył Bóg. Nierzadko osoby powierzchowne, banalne i obojętne na poezję i na doświadczenie wiary, gdy docierają na szczyt góry albo mają przed sobą zadziwiający krajobraz bądź bezkres morza, bywają olśnione i odczuwają dreszcz poezji, a najczęściej poryw duchowości. Są to być może osoby pochylone nad rzeczami, a jednak doznają wewnętrznej emocji, gdy widzą, na przykład, słońce wschodzące nad górami albo zachód słońca na morzu. Nie mają żadnej wrażliwości poetyckiej, nigdy nie wypowiedziały jakiejś modlitwy, ale w tamtej chwili czują, że sama natura staje się jakby głosem, który pobudza do modlitewnego uwielbienia.

W tym względzie mamy fascynujące hymny Psalmów — wystarczy pomyśleć o Psalmie 8. («Gdy patrzę na Twe niebo (…) księżyc i gwiazdy, któreś Ty utwierdził»). Jest to modlitwa nocna, w której modlący się człowiek opiewa Boga i wielkość Jego dzieła, wyrażającą się w konstelacjach, we wszechświecie, w kosmosie i wreszcie w samym człowieku, najwyższym stworzeniu. Pomyślmy o wszystkich kulturach religijnych, również o tych prymitywnych — słońce jest, na przykład, jednym z najczęstszych przedmiotów hymnu uwielbienia. Przywołajmy tylko słynny Hymn do Atona, autorstwa «słonecznego» faraona Echnatona ( xiv w. przed Chr.), który wy-sławia tarczę słoneczną, jaśniejącą na niebie, postrzegając ją jako Boga. Idealnym odpowiednikiem biblijnym mógłby być Psalm 19., w którym słońce nie jest jednak bóstwem, lecz cudownym stworzeniem. Skądinąd niektórzy uczeni dostrzegli pewną zbieżność hymnu faraona z Psalmem 104., który jest wspaniałym «Kantykiem stworzeń», poprzedzającym Pochwałę stworzenia św. Franciszka.

Również w nurcie modlitewnego uwielbienia, kierowanego na cześć obecności Stwórcy w świecie, przedstawimy teraz sugestywny przykład spoza Biblii. Wiemy, że powtórzenie jest klasyczne w modlitwie hymnów — weźmy na przykład Różaniec czy inwokacje o charakterze litanijnym. W osiemnastym wieku w Europie Środkowej rozwinął się żydowski ruch duchowy, zwany ruchem chasydów, czyli «pobożnych», «wiernych». Jego założycielem była postać owiana legendą, Israel ben Eliezer, zwany Baal Szem Tow (czyli «Pan Dobrego Imienia»), urodzony około 1700 r., a zmarły w 1760 r. Zapoczątkował on duchowość związaną z radością, z rygorystyczną, ale pogodną wiernością, z tańcem i umiłowaniem Boga.

Modlitwa, którą teraz przedstawiamy, odzwierciedla wyraźnie styl powtarzalno-mnemoniczny — zatytułowana jest La canzone Tu (Piosenka Ty) i przypisywana chasydzkiemu rabinowi z Berdyczowa w Polsce. Teksty i tradycje tych Żydów środkowoeuropejskich zostały zebrane przez żydowskiego filozofa Martina Bubera, zwłaszcza w książce pt. Opowieści chasydów (1950). Ten kantyk jest wezwaniem do kontemplacji stworzenia, w którym można znaleźć Bożą obecność, właśnie wówczas, kiedy człowiek przechadza się pośród wspaniałych stworzeń Bożych:

Dokądkolwiek idę, Ty!

Gdziekolwiek się zatrzymam, Ty!

Tylko Ty, wciąż Ty, zawsze Ty!

Jeśli wszystko idzie mi pomyślnie, Ty!

Gdy przeżywam udrękę, Ty!

Tylko Ty, wciąż Ty, zawsze Ty!

Niebo Ty, ziemia Ty,

w górze Ty, w dole Ty,

gdziekolwiek się obrócę, dokądkolwiek zmierzam,

tylko Ty, wciąż Ty, zawsze Ty!

Ty, Ty, Ty!

Często w Psalmach biblijnych w akcję włącza się chór kosmiczny, wznoszący się z ziemi ku niebu. W Psalmie 148., na przykład, są wezwane 22 stworzenia — tyle, ile jest liter w alfabecie hebrajskim, aby wskazać na całość istnienia — ażeby ustanowić wielkie zgromadzenie, które sławi Stwórcę pod kierunkiem człowieka jako sprawującego liturgię, natomiast w ostatnim Psalmie, 150., «wszystko, co żyje», czyli każda istota żyjąca, oddaje chwałę Bogu.

Bóg stworzenia nie jest postrzegany w Biblii i w tradycji judaistycznej i chrześcijańskiej jako Byt nieskończony albo jako tajemnicza zasada, przenikająca naturę, lecz zawsze jako «Ty», to znaczy jako osobowa i miłująca obecność, z którą można prowadzić dialog. Jego dzieła są świetlanym śladem Jego tajemnicy. Jak mówi biblijny mędrzec z ii w. przed Chr., Jezus Ben Sira, nazywany Syrachem lub Eklezjastykiem, «Jest On (…) większy niż wszystkie Jego dzieła. Wiele moglibyśmy mówić, a na koniec musielibyśmy stwierdzić: On jest wszystkim» (por. 43, 27-28).

Skupiliśmy się jedynie na hymnach uwielbienia Stwórcy. Lecz w Biblii (i w innych religiach) inne tematy stają się przedmiotami hymnów. Weźmy, na przykład, w Psałterzu tzw. «hymny Syjonu», które wysławiają świątynię, będącą sercem Jerozolimy, Miasta Świętego, siedziby nadzwyczajnej obecności Bożej w dziejach zbawienia (wystarczyłoby przeczytać tylko Psalm 122., kończący się hebrajskim asonansem między Jerushalajim i shalôm, «pokój»: «Niech pokój będzie w twoich murach», Jeruzalem). Albo wysławiane są czyny, które objawiają działanie Boga w dziejach zbawienia i które stają się przedmiotem pochwały. Albo jeszcze po prostu adorowanie Pana, «króla» wszechświata i źródła pokoju, typowe dla Psalmów, w których skandowana jest aklamacja Jahweh malak, «Pan króluje!» (Psalmy 93, 96, 97, 99).

A zakończymy ten niewielki szkic o modlitwie hymnami uwielbienia, charakterystycznej dla wszystkich kultur, przywołaniem na nowo milczenia, które może być także tym tajemniczym i niekiedy niepokojącym milczeniem Boga. Milczeniem, które spotyka się z milczeniem wiernego, który po wypowiedzeniu swojej prośby, z bukietem żarliwych, a nawet wykrzyczanych inwokacji, wycisza się w kontemplacyjnym milczeniu. To doświadczenie w sposób przejrzysty opisuje o. David M. Turoldo w tych swoich wymownych wersetach: „Ty, Boże, coraz bardziej niemy:/ to milczenie im bardziej się zagęszcza, / tym bardziej wybucha — a ja mówię do Ciebie, mówię do Ciebie/ i żałuję / i jąkam się, i wyszeptuję sylaby, /często mnie samemu nieznane: / lecz wiem, że słuchasz i wysłuchujesz / i się litujesz: / a zatem ja również się wyciszam / i milknę».

Gianfranco Ravasi